piątek, 7 lipca 2017

Rozdział XIV cz. II



Hej! Rozdział wyjątkowo szybko, ale to dlatego, że wyjeżdżamy i nie wiem, kiedy pojawi się następny wpis. Bądźmy jednak dobrej myśli ;)
Enjoy! - Saku



ROZDZIAŁ XIV cz. II


 -Dlaczego jeszcze się nie wybudził?- zapytała Sakura swojego kuzyna stojącego obok. - Nie poniósł ciężkich obrażeń w wypadku.

- Jak widać potrzebuje odpoczynku, musi mieć ciężkie życie, skoro nie śpieszy mu się do powrotu - stwierdził zamyślony lekarz, podobny do dziewczyny pomimo dalekiego pokrewieństwa. - Zostawmy go, niech odpoczywa tyle, ile potrzebuje, gdy znów otworzy oczy, to tak szybko nie zazna spokoju.
 

- Głupku, mówisz jakby jego następnym postojem była śmierć - odparła naburmuszona szturchając go w bok. - Idź już sobie lepiej, ja tu zostanę i napiszę sprawozdanie. W tej sali nikt mi nie będzie przeszkadzał - zadowolona usiadła obok stolika i otworzyła zeszyt na właściwej stronie.
 

- A igrasz z losem, ten tatulek jest groźny i nieprzewidywalny - pogroził jej z psotniczym uśmiechem.
 

- Po takiej końskiej dawce leków uspokajających chyba nie podniesie ręki bez mojej pomocy - rzuciła w odpowiedzi a chłopak opuścił sale śmiejąc się cicho.
Sakura nie pierwszy raz spędzała wolny czas w towarzystwie śpiącego mężczyzny. Gdy spał, nie mierzył morderczym spojrzeniem oraz nie rzucał w jej stronę złośliwych słów, był nawet do zniesienia. Wiedziała, że sama również nie jest niewinna, ale w końcu on jest starszy od niej i nie powinien tak się zachowywać. Skupiła się i stłumiła myśli, by skoncentrować się na zadaniu. "Tutaj stan stabilny bez zmian, tutaj była poprawa stanu a pan Yin poruszył sprawnie dłonią...", wyliczała pacjentów, których odwiedziła i co u nich zauważyła po tygodniu obserwacji. Było to co tygodniowe zadanie Sakury i podchodziła do niego bardzo poważnie, świadoma, że dobry lekarz to spostrzegawczy lekarz.


*********


Pierwsze, co poczuł, to to, że na pewno nie leży w swoim łóżku, materac miał inną twardość. Delikatnie uniósł powieki, ale szybko je zamknął. Zewsząd otaczała go biel, która spowodowała gwałtowny ból głowy. Syknął z powodu tego nagłego uczucia. Nagle usłyszał głośny świst wciąganego powietrza ze swojej lewej strony. Powoli przekręcić się w tym kierunku i spróbował ponownie otworzyć oczy, gdyż ból już delikatnie zależał. Z początku ujrzał różową plamę, która dopiero po chwili zaczęła nabierać kształt.
- Haruno? - wychrypiał, a ta od razu doskoczyła do niego podając mu do ust  szklankę z wodą. Jednocześnie uniosła mu delikatnie głowę, by tę czynność ułatwić, a swoją odwróciła, aby mógł zachować prywatność przy ściąganiu maski.
 

- Jak się pan czuje?
 

- Okropnie - mruknął. Uśmiechnęła się poprawiając kwiaty stojące w wazonie na szafce. Możliwe, że mu się tylko wydawało, ale zobaczył na jej twarzy cień ulgi. Nie mógł sobie przypomnieć, co się stało, jak się tu - po kilku spojrzeniach wiedział, że to szpital - znalazł i co, do cholery, robiła w tym wszystkim Sakura. Spojrzał na nią spod zmrużonych powiek. - Co ty tu robisz?
 

- Och, szczerze mówiąc, to ostatnio trochę się przestraszyłam i teraz w wolnych chwilach zaglądam tutaj pilnując, by nic pan sobie nie zrobił.
 

- Ostatnio? - powtórzył nie wiedząc, o czym mówi.
 

- Tak, już raz pan się wtedy obudził, zerwał z łóżka i pytał o syna. O właśnie - klasnęła w dłonie przypominając coś sobie. - Miałam profesorowi powiedzieć, że z Sakumo już wszystko dobrze, kilka dni temu został wypisany do domu, ale od kiedy tylko jego stan się ustabilizował, przychodził tutaj, by chociaż chwilę z panem posiedzieć. Dzisiaj również był z panią Hanare
 

- Haruno - przerwał jej.
 

- Tak?
 

- Za dużo mówisz - mruknął przecierając twarz. Musiał to sobie wszystko poukładać. Powoli przypominały mu się wydarzenia z tamtego dnia. Widział je jak przez mgłę, ale wiedział chociaż, co się stało. Z tego co mówiła, Sakumo miał się dobrze i skoro przyszedł z Hanare, ona też musiała być cała, odczuł ulgę.
Po chwili poczuł jednak, że ścierpły mu nogi. Spróbował usiąść, ale podłączone do niego kabelki mu to utrudniały. Rzeczą naturalną stało się, że próbował je wyrwać, zwłaszcza gdy zdał sobie sprawę, że jakaś rurka tkwi mu w kroczu.


W mgnieniu oka różowo-włosa znalazła się przy nim.

- Co pan robi? - krzyknęła wstrząśnięta jego zachowaniem.
 

- Próbuję to zdjąć, już tego nie potrzebuję - warknął niezadowolony, odpychając nachalną dziewczynę.
 

- Proszę to zostawić! - powiedziała stanowczo odciągając jego ręce od aparatury.
 

 - To ty zostaw mnie! -  chciała coś wtrącić, ale uciszył ją spojrzeniem. - Znajdź sobie kogoś innego do niańczenia.
 

- Więc tak?! - oburzyła się i zacisnęła pięści. Nie minęło nawet 10 minut, a ona przypomniała sobie, dlaczego go tak bardzo nie lubi. Ten człowiek był po prostu niemożliwy. - Dobrze, w takim razie, skoro się pan obudził, pójdę po pana lekarza. Powinien pana zbadać, byśmy mogli się dowiedzieć, jak długo jeszcze jesteśmy skazani na zastępstwo.
 

- Stój - nakazał. - Po nikogo nie pójdziesz - jeszcze tylko tego mu teraz brakowało.
 

- I niby w jaki sposób mnie pan zatrzyma? - zapytała i uśmiechnęła się. Zmarszczył brwi, coś mu nie pasowało. - Ale dobrze, skoro pan nalega, zostanę tutaj.
 

Gdy tylko Kakashi uspokoił się, Sakura szybko wyciągnęła telefon i napisała do swojego ulubionego lekarza o wybudzeniu, a następnie wróciła do książki, jak gdyby nigdy nic. Akcja tak ją wciągnęła, że nie zauważyła spojrzenia, które posłał jej nauczyciel po pojawieniu się w pokoju lekarzy.



********

Sakura rozejrzała się po swoich znajomych, mijała im właśnie kolejna historia podczas której tak naprawdę nic nie robili. Nawet ona zaczynała powili tęsknić za poprzednimi lekcjami. Skoro i tak musiała tu siedzieć, to wolała, by ten czas był spędzony produktywnie. Zdawała sobie sprawę z tego, że gdy wróci ich dawny nauczyciel, to nie będą powtarzali przerabianego teraz materiału, a zaczną nowy temat. Starała się dlatego notować i czytać podręcznik. Ten stan jednak nie potrwa długo. Nie kiedy Kakashi się wybudził. Wiedziała, że musi poinformować o tym resztę, ale nie wiedziała, czy teraz jest dobry moment. Jej kuzyn powiedział jej, że obecnie wizyty nie będą wskazane, tylko najbliższa rodzina może się z nim spotkać. Była jednak pewna, że jej najbliżsi przyjaciele będą pragnęli go odwiedzić, dlatego starała się opóźnić dzień, w którym przekaże im radosną wieść. Jednak ich niepokój zżerał ją od środka. Świadoma tego, że martwi ich stan nauczyciela, postanowiła, że nie będzie tego dłużej trzymać dla siebie. Trudno, najwyżej potem będą jej wypominać, że nie pozwoliła. Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę i wszyscy odetchnęli z ulgą, że mogą w końcu się stąd wydostać, powiadomiła przyjaciół, że zwołuje mini-spotkanie w super ważnej sprawie.
Niemal natychmiast wszyscy zjawili się wokół niej i aby pozbyć się niechcianych myśli, powiedziała prosto z mostu, nie siląc się na żaden wstęp: "Kakashi się obudził".


********

- Ostatnio tracę rachubę czasu, a dni często bardzo podobne mijają ot tak... - wyznała ze smutkiem Sakura idąc pod rękę z Sasuke. Od kilku dni odprowadzał ją jeden lub dwa przystanki autobusowe, by mogła trochę usprawnić nogę, na której od niedawna nie ciążył już gips.
 

- Nie pocieszy cię to, ale tak możesz to potraktować, jako szkołę przed przyszłością, która będzie równie monotonna - odparł. - Mi to akurat nie przeszkadza. Co powiesz jednak, abyśmy jutro po szkole gdzieś wyszli? Będziesz po ciężkim sprawdzianie z biologii, więc dobrze się składa - spojrzał na nią przenikliwie.
Ostrożnie stawiała kroki na nierównym chodniku, jej oczy były skierowane na drogę i było to zrozumiałe, jednak w tym momencie spojrzała na niego z zaskoczeniem.
 

- Naprawdę?
 

- Tak, mówię całkiem poważnie. Jeszcze nie byłaś w mojej dzielnicy - dziewczynie aż zaparło dech, nie sądziła, że Sasuke wyjdzie z inicjatywą zaproszenia jej do swojego domu. Uśmiechnęła się szeroko i uwiesiła mu się na szyi.
 

- Z przyjemnością - przez jej głowę przeleciała myśl o jej obowiązkach w szpitalu, ale szybko je odrzuciła skupiając się na wizji popołudnia.


***

- Zastanawiam się, dlaczego ja go tak lubię... Albo sprawdziany są proste, albo bardzo trudne, przecież każdy inny nauczyciel byłby już na szczycie listy znienawidzonych ludzi w szkole - stwierdziła rozgoryczona Haruno wkładając książki do szafki
 

- Hmm.. wydaje mi się, że jest to związane z jego humorem i tematem, który lubi - wtrąciła jej koleżanka z grupy
 

- Ooo, słyszę, że Orochi wam postawił powalający spr - powiedział Naruto wychodząc jako pierwszy z sali obok. Sakura spojrzała na niego zaskoczona oczekując wyjaśnień, skąd wiedział.
 

- Za bardzo doceniasz te ściany, pomimo przerwy słychać było twoje żale aż w sali -wytłumaczył stając obok.
 

- Aha, super... Jeśli chcesz wykład o wężach, to zaraz wyjmę kalendarz i się umówimy -dodała z udawanym entuzjazm. - A was czemu Obito przetrzymał tak długo?
 

-Uważa, że lekcje są za krótkie, a on nie lubi się spieszyć i mamy poczekać, bo to nasz przedmiot wiodący i musi nam zależeć - wyjaśnił przewracając oczami. - Jakie masz na dzisiaj plany?
 

Zamknęła szafkę i odwracając się na pięcie ruszyła w kierunku wyjścia
- Normalnie odwiedziłabym mój trzeci dom, ale Sasuke wysłuchując moich żalów o nudnym życiu, postanowił przerwać tę straszną rutynę -  mówiąc to czuła radość. - A jak z tobą? Uczysz się tej matmy?
 

- Średnio to wychodzi. Hinata nie jest dobrą nauczycielką, niestety. Albo zmienia szybko temat, albo płynie za daleko. Może ty mogłabyś mi pomóc? - zapytał.
 

- Ty jesteś na podstawie podstawy?
 

- Tak.
 

- Dobra, myślę że mogę spróbować ci pomóc, powierniku mojej torby.
 

- Dzięki. To ja będę lecieć, muszę się przygotować do zbliżających się egzaminów, trzymaj się - klepnął ją w ramię i pobiegł do internatu.
 

- Powodzenia - rzuciła Saku.
Rozejrzała się, ale nie mogła dojrzeć wyczekiwanego bruneta. Postanowiła stanąć przy wejściu do szkoły, uznając to za najbardziej optymalne miejsce.
 

- Sakura - usłyszała i odwróciła się z uśmiechem. Chłopak stał oparty o murek, co ją trochę zdziwiło, bo przechodząc nie zauważyła go. - Idziemy? - zapytał podchodząc do niej i nonszalancko obejmując ją jedną ręką. Kiwnęła głową i ruszyli przed siebie . Była zła na siebie, że bardzo często, gdy z nim przebywa nagle wylatują jej z głowy wszystkie słowa i nie wie, co ma powiedzieć. Trwali by tak w ciszy pewnie dłużej, gdyby Sasuke się nie odezwał. - Nie podoba mi się, że tak dużo czasu spędzasz w szpitalu.
 

Dziewczynę zamurowało - Słucham?! - spytała i spojrzała na niego z wyrzutem
 

- Nie podoba mi się, że spędzasz tyle czasu spędzasz w szpitalu - powtórzył i spojrzał na nią. - Spójrz na siebie, wyglądasz jakbyś całe spędziła z dala od świata zewnętrznego. Jesteś ostatnio okropnie blada i pozbawiona zwykłej radości.
 

- Ale... Wiesz przecież, że to dla mnie ważne - mruknęła rumieniąc się jednocześnie, bo dotarło do niej, że on w ten sposób przedstawia troskę o nią. - Jest zima, nie ma słońca, dlatego jestem blada. Czas w szpitalu sprawia mi radość. Mam swoich stałych pacjentów, których odwiedzam. Dzieci, które zawsze czekają na moje przyjście. Gdy widzę uśmiech na ich twarzach, czuję, że żyję - dodała i spojrzała na niego. - Kiedyś pójdziemy tam razem, wtedy zrozumiesz.
 

- Jesteś przemęczona, już nawet nie starasz się ukryć sińców pod oczami, na lekcjach stałaś się nieaktywna, a będąc w towarzystwie śmiech zastępujesz bladym uśmiechem - nie sądziła, że to jest tak zauważalne. Co prawda rezygnowała ostatnio z makijażu, bo rankiem nie miała sił na nic, ale nikt nie zwracał na to uwagi, przynajmniej tak jej się wydawało. To w końcu Sasuke, on widzi i wie wszystko. - Ale jak uważasz - westchnął i przyciągnął ją bliżej siebie.
 

- Jak tylko nadejdą ferie, wyśpię się na zapas, obiecuje - powiedziała i wtuliła się w niego. Resztę drogi pokonali już w milczeniu.
 

Zatrzymali się przed ogromną bramą. Różowo-włosa rozejrzała się, jednak nie znała tej okolicy. Wpadając w wir szkolny, nie miała czasu na szwędanie się po mieście.
- I oto jesteśmy - podszedł do bramy i przyłożył kciuk do płytki. Po chwili wrócił do niej, wrota zaczęły się otwierać. No tak, klucze to same problemy, odezwała się inna-Sakura. - Nie zwracaj uwagi na kręcących się wszędzie ludzi.
 

- Dobrze - odpowiedziała i podążyła za chłopakiem. Weszli do ogrodu, jednego z piękniejszych jakie widziała. Mimo zimy znajdowały się tam kwitnące rośliny niespotykane w ich klimacie. Z zafascynowaniem oglądała mijane kwiaty i drzewa. Nie mogła też nie zauważyć, że mijane osoby kłaniały się, gdy tylko Sasuke pojawił się w zasięgu wzroku, on tylko wykonywał ruch ręką i szedł dalej. Gdy znaleźli się przed budynkiem wpadła w jeszcze większy zachwyt. Był ogromny. Brunet chwycił ją za rękę i wprowadził do środka.
 

- Och Sasuke - krzyknęła jakaś starsza kobieta i podbiegła do niego, by go ucałować. - Tak dawno cię tu nie było, że aż myślałam, że zapomniałeś, gdzie mieszkasz.
 

- Ciociu, trudno zapomnieć o tym pałacu - mruknął z przekąsem. - Ale nie jestem dzisiaj sam - dodał wskazując na Sakurę, która nieśmiało schowała się za nim.
 

- Witaj, kochanie - uściskała dziewczynę i chwyciła ją za dłonie. - Czuj się jak u siebie, nasz mały Sasuke tak rzadko sprowadza do domu znajomych. Najczęściej pojawia się z Naruto i zaczynałam się już o niego martwić, ale widzę, że idzie prostą drogą.
 

- Pójdziemy do pokoju - powiedział chłopak i Sakura w tym momencie na niego spojrzała i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Brunet pokrył się rumieńcem. - Powiedz Lucasowi, by się niedługo zjawił.

Bez dalszej zwłoki pociągnął za sobą dalej zszokowaną dziewczynę i przeprowadził przez labirynt korytarzy. - A teraz witaj w moim małym królestwie - szepnął przepuszczając ją w drzwiach.
Spodziewając się bogatego wystroju, nie zdziwiły ją pięknie zdobione meble, jednak w przeciwieństwie do oczekiwań, pokój był stosunkowo mały i nie zawierał zbędnych elementów. Jedną ze ścian pokrywał regał z książkami i czuła ogromną ochotę, by je przejrzeć. Pod oknem znajdowało się długie biurko, jednak było ono puste. Na środku pokoju stała ogromna kanapa i stolik do kawy. Gdy usiadła, ujrzała naprzeciw siebie wiele drzwi. Sasuke podążył za jej wzrokiem i odezwał się.
- Te najbardziej z prawej prowadzą do łazienki, następne do garderoby, a ostatnie do pokoju sypialnianego - zarumieniła się na samą myśl o tym, że znajduje się niemal obok zapewne królewskiego łóżka swojego ulubieńca.  W tej samej chwili główne drzwi otworzyły się i stanęła w nich wcześniej spotkana kobieta.
 

- Och kochanie, wybacz mi. Gdzie moje maniery? Jestem Inami Uchiha. Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się.
 

- Sakura Haruno - powiedziała nieśmiało dziewczyna, ciesząc się, że w końcu ma okazję poznać kogoś z rodziny swojego ukochanego.
 

- Lucas został wcześniej wysłany po zakupy, więc ja się wami zajmę. Już złożyłam zamówienie w kuchni, więc nie będziecie długo czekać - zwróciła się do chłopaka. - Nasz kucharz postanowił przyrządzić dla was coś specjalnego. Skierowała swe kroki ku wyjściu, ale nagle odwróciła się - Ach, właśnie. Itachi już wrócił, jeśli chciałbyś się z nim zobaczyć.
 

Dziewczyna zauważyła spięcie na twarzy Sasuke i postanowiła mu trochę poprawić humor. - Masz uroczą ciocię. Jednak za taką ilość książek, to można zabić - powiedziała i podeszła do regału, by przejrzeć tytuły.


- Nie jest ich tak dużo, jak ci się wydaje - zaśmiał się i dołączył do niej. Pokazał jej swoje ulubione powieści i nawet zaoferował pożyczenie ich, na co Sakura omal nie padła ze szczęścia, gdyż na jego półce znajdowały się prawdziwe białe kruki.
Szczególną uwagę przykuło jedyne znajdujące się w pokoju zdjęcie. Delikatnie chwyciła je w dłoń. Przedstawiało Sasuke i Naruto, jako dzieci, co ją szczególnie poruszyło, bo obaj wyglądali na szczególnie radosnych. Uśmiechnęła się i odłożyła ramkę.
- Stare czasy - odezwał się stając za nią.
 

- Mógłbyś się częściej tak uśmiechać - dodała z nadzieją w głosie.

 W tej chwili usłyszeli pukanie do drzwi, które przerwało ich rozmowę i pojawił się w nich wózek z jedzeniem.
- Usiądźmy - powiedział i pokierował ją do stołu, którego wcześniej nie zauważyła. Na blacie pojawiły się przeróżne owoce morza i rodzaje mięs w towarzystwie warzyw, niektóre dania widziała po raz pierwszy w życiu. Po raz kolejny tego wieczoru odebrało jej mowę. Z radością zabrała się za jedzenie. Sasuke podszedł do konsoli i puścił nastrojową muzykę. Dołączył do niej i przedstawił dania, które mieli spożyć, samemu niewiele jedząc. W ten sposób zawiązała się między nimi rozmowa o jedzeniu i podróżach.
Po jakimś czasie chłopak otworzył barek i nalał sobie i dziewczynie wino, zapraszając ją na kanapę. Sakura poczuła się, jakby była na naprawdę wytrawnej kolacji, co wprawiało ją w zachwyt, jednak jednocześnie czuła, jakby nie pasowała do tego miejsca. Dołączyła do chłopaka i zauważyła, że znikąd pojawił się telewizor i został puszczony film, jak zauważyła zresztą - jej ulubiony. Spojrzała z szokiem na swojego księcia.
 

- Skąd wiedziałeś?
 

- Jak ostatnio u ciebie byłem, rozejrzałem się i opakowanie tego filmu wyglądało na najbardziej zużyte, co wskazywało na częste użycie - wyjaśnił.
 

- Tak, racja - powiedziała i przeniosła wzrok na ekran przytulając się do chłopaka. Nie mogli jednak za długo cieszyć się filmem, gdyż zadzwonił telefon. Sakura z niechęcią spojrzała na ekran
 

- Przepraszam, ale lepiej będzie, jeśli odbiorę.
 

- Gdzie jesteś?! - wydarł się głos z komórki. - Czy ty zdajesz sobie sprawę  z tego, która jest godzina? Jutro masz dyżur, a ty zamiast zająć się lekcjami, bo potem nie będzie na to czasu, włóczysz się nie wiadomo gdzie. Za chwilę chcę cię widzieć w domu - głos zamilkł.
 

- Niezbyt kolorowo - powiedział Sasuke. - Chodź, poproszę mojego kierowcę, by cię odwiózł.
 

- Dziękuję i przepraszam za kłopot, straciłam poczucie czasu - mruknęła smutna.
 

- Cieszę się, że odpoczęłaś. Miło spędziłem ten wieczór.
 

- Ja również - uśmiechnęła się.


Gdy znaleźli się przy drzwiach, brunet zadzwonił po kierowcę. W tym samym momencie zza rogu wyszedł Itachi. Zaskoczona nie wiedziała, co powiedzieć, ale nic nie musiała, bo starczy brat szybko rozpoczął rozmowę.
 

- Nie przeszkadzaj kierowcy o tej godzinie. Wyobraź sobie, że on też chce odpocząć. Ja odwiozę Sakurę.
 

- Nie kłopocz się, za coś im w końcu płacimy. Wystawię mu dobrą opinię - pouczył brata zasłaniając dziewczynę.
 

- Daj spokój. I tak jadę w tamtą stronę. Nie sprawi mi to problemu-
 

- Sasuke - wtrąciła Sakura niepewnie. - W porządku, mogę z nim jechać. Naprawdę - chłopak spojrzał na nią mało przekonany i niezadowolony, ale przytaknął.
 

- Napisz mi, jak będziesz w domu - mruknął i spiorunował brata spojrzeniem.


Podróż upłynęła w niezręcznym milczeniu, ale tego mogła się spodziewać, po starszym Uchiha. Ich ostatnie spotkanie nie przebiegło super przyjaźnie, dlatego poczuła ulgę widząc swój dom. Chciała już wysiąść, ale Itachi przytrzymał ją za rękę, więc spojrzała na niego pytająco.
- Zostaw Sasuke w spokoju - powiedział puszczając ją i utkwił wzrok przed sobą. Szybko wysiadła rzucając przelotne podziękowania i znikła za furtką prowadzącą do jej własnego domu. Nie odwróciła się już, ale usłyszała ruszający samochód w momencie zamykania drzwi wejściowych. Poinformowała Sasuke o bezpiecznym dotarciu i aż do zaśnięcia myślała o ostatnich słowach. Nawet kłótnia z rodzicami nie była w stanie jej od tego oderwać.


********

Białe ściany. Wciąż widział tylko białe ściany. Miał już serdecznie dosyć tego miejsca, od czasu wybudzenia minął już jakiś tydzień i jeszcze nie został zwolniony do domu. Spojrzał w prawo na szafkę zastawioną słodyczami i kartkami i uśmiechnął się. Jego uczniowie naprawdę za nim tęsknili. Nie mogło również zabraknąć kolegów, którzy dbali o to, by codziennie ktoś u niego bywał, aby dotrzymać mu towarzystwa.
Każdego dnia przychodziła też Hanare z Sakumo, który nie mógł się już doczekać powrotu taty. Dzielnie zdawał relację ze szkoły i opowiadał, co będą robić, jak tylko Kakashi wyzdrowieje.
Mężczyzna jednak czuł się bardzo dobrze i nie widział powodu, by być dłużej trzymanym w szpitalu. Doceniał troskę o swoje zdrowie, ale zaczynał się już nudzić. Telewizja również nie przynosiła oczekiwanej rozrywki, więc tylko leciała w tle, by zapełnić przytłaczającą ciszę. Jedynym pocieszeniem były książki, które miał - Naruto zadbał, by zostały mu dostarczone, za co był mu wdzięczny. Ach, była przecież jeszcze Sakura, która, według niego, odwiedzała go zbyt często, więc nie chcąc wdawać się w rozmowę, udawał, że śpi. Dziewczynie to nie przeszkadzało, bo nawet nie zwracała na niego uwagi. Zajmowała kanapę pod ścianą i pogrążała się w czytaniu.
Niestety doskonale rozumiał powód, dla którego się tu znajdowała. Jego nieudane próby ucieczki ze szpitala (próbował dwa razy i zawsze był spostrzegany dopiero przy samym wyjściu z budynku) skłoniły personel do wyznaczenia mu osoby pilnującej. Haruno, jako że nie miała za wiele swoich zajęć, bo ze względu na nogę musiała odpuścić treningi, została obarczona tym jakże odpowiedzialnym zadaniem. Wierzył jednak, że nie weźmie tego obowiązku na poważnie, ale jak powszechnie wiadomo - nadzieja matką głupich. Doszło do tego, że nawet do barku nie mógł się swobodnie przejść, nie czując przy okazji jej bacznego spojrzenia na swoim karku. Spokój uzyskiwał dopiero, gdy udało mu się ją zmylić i szedł wtedy w całkowicie przeciwnym kierunku.
Westchnął i sięgnął po jedną z dobrze zapowiadających się bombonierek. Kartki już dawno przejrzał - wszystkie wyrażały żal z powodu jego nieobecności i życzenia szybkiego powrotu do szkoły. Jednym ruchem otworzył czekoladki i zamknął oczy, by wylosować jedną - w ten sposób było więcej zabawy. Uśmiechnął się z zadowoleniem, trafił na swoją ulubioną orzechową. Po kilku następnych smakołykach usłyszał otwierające się drzwi. W mgnieniu oka maska ponownie okryła jego twarz. Nie musiał się odwracać, wiedział aż za dobrze, kto go właśnie odwiedził. Wyciągnął rękę z pudełkiem w tamtą stronę.
 - Chcesz trochę? - spytał.
 

- Nie, dziękuję. Jestem na diecie - westchnęła.
 

- Ach tak. Wybacz, że nie zauważyłem, ale zmyliły mnie zjadane przez ciebie batoniki podczas twoich pobytów tutaj - obdarowała go złowrogim spojrzeniem, ale wzięła jedną czekoladę.
 

- Zadowolony? - mruknęła wkładając słodycz do ust i zajęła swoje stałe miejsce.
 

- Nie, powinnaś była powiedzieć: "Dziękuję, panie profesorze. Z wielką chęcią się poczęstuje" - uśmiechnął się spoglądając na nią.
 

- Tak, tak - nie oderwała nawet wzroku od książki, co z kolei poskutkowało tym, że i ona została obdarzona niemiłym spojrzeniem.
 

- Mogłabyś chociaż przestać czytać, gdy do mnie mówisz. Sakura - zaczął poważnie, a słysząc ten ton dziewczyna podniosła głowę. - Mimo całej tej sytuacji, dalej jestem twoim nauczycielem.
 

- Na zwolnieniu - przerwała mu.
 

- Tak, ale to nie zwalnia cię z okazywania odpowiedniego szacunku. Zważając jednak na to, że jestem na ciebie skazany dopóki stąd nie wyjdę, możemy ustalić, że nie wyciągnę z tego żadnych konsekwencji.
 

- Cóż za wspaniałomyślny gest z pana strony - fuknęła i spiorunowała go wzrokiem. - Tak się składa, że jestem tu tylko dlatego, że nie potrafił pan leżeć spokojnie w łóżku wedle zaleceń, tylko musiał próbować swoich sztuczek - wróciła do książki dając mu do zrozumienia, że uważa tę rozmowę za zakończoną.
 

- 10 punktów od gryffindoru - mruknął i położył się. Jedynym plusem pobytu tutaj był fakt, że mógł spać, ile tylko zapragnął.


********

- Sakura - jęknęła Ino. - chodźmy gdzieś dzisiaj. Mam już dosyć tej szkoły.
 

- Nie mogę, mam już plany - odpowiedziała nie odrywając wzroku od okna.
 

- Ech, znowu to samo. Ostatnio ciągle tylko musisz się uczyć lub siedzisz w szpitalu. Zwariować można - dodała ciszej.
 

- Pójdziemy, pójdziemy, ale w innym terminie - mruknęła Haruno i zerwała się z miejsca, gdy tylko zadzwonił dzwonek. Dzisiaj miała spotkanie z niektórymi chłopakami z akatsuki i nie mogła się go doczekać. Czuła zarazem zdenerwowanie i podekscytowanie.
 

Zabrała rzeczy z szafki i skierowała swe kroki ku przystankowi, na którym umowiła się z Deidarą.
Po kilku minutach dotarła na miejsce, jednak nigdzie nie było śladu chłopaka. Zdezorientowana spojrzała na zegarek, Deidara nigdy się nie spóźniał. Gdy po długim czasie dalej się nie pojawił, postanowiła do niego zadzwonić w obawie, że coś się stało.
 

- Sakura - usłyszała za sobą głos i odczuła deja vu, jednak tym razem była pewna, że Sasuke zmierzał w stronę internatu razem z Naruto. Zmarszczyła brwi, coś jej nie pasowało.
   

- I-Itachi? - jęknęła odwracając się, nie, to zdecydowanie nie był jej chłopak. - Miło cię widzieć - dodała z wymuszonym uśmiechem. - Widziałeś może gdzieś Deidarę? Miałam się z nim tu spotkać.
 

- Coś mu wypadło, dlatego przyszedłem po ciebie.
 

- Och - wymsknęło jej się. Po ich ostatniej rozmowie, a raczej po jego słowach, zaczęła go unikać.Tak po prawdzie, to zaczynał ją trochę przerażać, dlatego nie bardzo pragnęła spędzać z nim czas. Zwłaszcza sam na sam. Musiał wyczuć jej nagłe spięcie, bo zaśmiał się.
 

- Spokojnie, ja nie gryzę.
 

- Tak, tak. Prowadź - mruknęła nie chcąc wdawać się w rozmowę.

Podążała za nim różnymi uliczkami, ale utrzymując od niego bezpieczną -według niej- odległość. Już dawno opuścili znane dziewczynie rejony, więc musiała się na niego zdać. Zwłaszcza, że do końca nie wiedziała, dokąd miałaby się udać. Deidara powiedział jej wcześniej, że to jedno z ich miejsc spotkań, dlatego nie może znać dokładnej lokalizacji. Jej 'przewodnik' ani razu nie wspomniał o ich ostatnim spotkaniu i nie wiedziała, jak ma na to reagować. Po pewnym czasie, gdy już zaczynała ją boleć noga, nieprzyzwyczajona do dużego wysiłku, i doskwierać jej zimno, ujrzała samochód i stojącego przy nim blondyna, na widok którego rozpromieniła się. Pozwoliła, by zamknął ją w uścisku. Ten tydzień naprawdę pozwolił jej odpocząć psychicznie od obowiązków. Nawet za radą Sasuke zmniejszyła liczbę godzin w szpitalu. Tamten świat mógł na nią jeszcze trochę poczekać, teraz musiała żyć swoim życiem.


********

- Nie było cię ostatnio - powiedział Hatake z mało ukrywanym wyrzutem, gdy tylko przekroczyła próg pokoju. W pierwszej chwili była pewna, że pomyliła drzwi, bo przypominał jej obrażone dziecko. Obrazek dopełniały jego skrzyżowane na piersi ręce. Z niedowierzaniem pokręciła głową. Była to przecież osoba, która niejednokrotnie ją przerażała samym spojrzeniem. Szpital widocznie nie działał na niego korzystnie.
 

- Musiałam wziąć sobie wolne - westchnęła, ale po chwili dodała z ironicznym uśmiechem. - Nie wiedziałam, że się pan tak za mną stęsknił.
 

- Niekoniecznie. Niektóre pielęgniarki, zwłaszcza te bardziej urocze, starały się uprzyjemnić mi mój pobyt tutaj. Gorzej było z tymi mniej urodziwymi, ale poradziłem sobie. Nikt jednak nie zastąpi mi mojej ulubienicy - dziewczyna spojrzała na niego spod ściągniętych brwi. Oczywiście, że słyszała plotki wędrujące po bufecie, ale nie mogła zrozumieć, co jej starsze koleżanki widzą w mężczyźnie, który ma twarz do połowy zasłoniętą maską i w dodatku jest wredny i zgryźliwy i nie odpuści żadnej sytuacji, by się z niej pośmiać lub uprzykrzyć jej życie. Po prostu nie nadawał się do koegzystowania z innymi.
 

- Cóż, to cieszę się, że się pan dobrze bawił. Mi również nie brakowało rozrywek - mruknęła i zarumieniła się na myśl o ostatnim spotkaniu z Sasuke. Cały czas była pod wrażeniem, że zdobył się na coś takiego, jak zaproszenie jej do domu. Szybko jednak skoncentrowała się na rzeczywistości, nie chcąc dawać nauczycielowi powodów do nie-wiadomo-jakich domysłów, ten jednak leżał wpatrzony w sufit i sam zdawał się być pogrążonym w myślach. Nie chcąc przerywać tej ciszy, usiadła przy stole i zajęła się odrabianiem prac domowych. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że co jakiś czas stawała się obiektem obserwacji.

7 komentarzy:

  1. 10 punktów od Gryffindoru xDD Rozwaliło mnie to xD Kashi od razu skojarzył mi się z Severusem (kocham Seva! <3), a fabuła z Sevmione (uwielbiam ten paring, lel xD <3)

    Sasuke jest jakiś taki podejrzany (ta sprawa z Iatasiem itp.) ;0
    Kakashi uciekinier xDD Wyobraziłam go sobie w takich puszystych kapciuszkach i szlafroczku, próbującego uciec ze szpitala. xD
    Kashi taki słodziachny w tym rozdziale! *-* Zaczął obserwować Sakurę, mrrr *lenny*. Saku powoli będzie odkrywała jego "drugą twarz", tą zarezerwowaną dla przyjaciół (tak obstawiam).
    Kashi, przestań narzekać, potraktuj to jak urlop! xD

    Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! Życzę wam dużo weny i udanych wakacji! Wypoczywajcie, żeby nabrać siły na dalsze pisanie! ;3
    Pozdrawiam!

    Sevmione i KakaSaku to życie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Itasiem*
      <3 Itaś, kochany! ;3

      Usuń
    2. Haha :D cóż, skłamałabym mówiąc, że nie jestem fanką Snape'a ;) Już od kilku lat jestem #proSevmione całym sercem. Całkiem możliwe, że pisząc ten fragment czytałam jakieś opowiadanie.
      Co do Kakashiego - tak, przyznaje bez bicia, że upodabniam go tutaj do nietoperza z lochów, ale Hina jest temu przeciwna, więc nasz Kakashi jest taką trochę syntezą, mam nadzieję, że nie stwarza to wielkiego problemu xd

      Dzięki za komentarz, naprawdę zachęcasz do dalszej pracy :)

      Usuń
    3. Problem? Ja się cieszę, że Kashi choć odrobinę go przypomina! *-* Jeśli połączy się Kakashiego z Severusem wychodzi postać idealna. Właśnie, mam do Was pytanie! Zamierzacie umieścić te ff na wattpadzie (serwis społecznościowy, na którym można czytać i pisać książki; pewnie wiecie co to, ale i tak wolałam wyjaśnić po krótce)?

      Usuń
    4. Fajnie by było, gdybyście to zrobiły. Jeśli nie macie na to czasu, to ja mogę to zrobić, zaznaczając oczywiście, że to Wy jesteście autorkami ff.

      Moja nazwa na wattpadzie to "hatakee".

      Usuń
    5. Szczerze mówiąc, to myślałyśmy nad tym jakiś czas temu, więc możliwe, że dojdzie to do skutku ;) zdaję sobie sprawę, że ułatwia to czytanie xd

      Usuń
    6. Oooo, no to czekam! Chętnie zobaczę to też na wattpadzie. Tam dzięki powiadomieniom jestem bardziej na bierząco. :D

      Usuń