poniedziałek, 30 marca 2020

Rozdział XV


Hej, hej, po baardzo długiej nieobecności chyba czas na powrót do życia i pisania. Wiem, że ten rozdział jest krótki, ale dołożę wszelkich starań, żeby następne pasowały długością do poprzednich. Cóż mogę więcej powiedzieć? Mam nadzieję, że ponownie dacie nam szansę sprawdzenia się jako autorek fanfiction :D 
Enjoy!  

*******


- Kakashi?! - krzyknął Guy gdy tylko przekroczył próg pokoju. - Nie miałeś wrócić dopiero za tydzień?


- Hai, hai, ale widzisz, nudziło mi się już w domu. W szpitalu przeczytałem wszystkie moje ulubione książki co najmniej 2 razy. Ciągle słyszałem tylko, że mam odpoczywać i nie powinienem się przemęczać. Od kiedy urządziłem sobie rajd na wózku po szpitalu było tylko gorzej. Niemal cały czas ktoś mnie pilnował, abym przypadkiem nie zrobił sobie większej krzywdy. Mówię wam T-R-A-G-E-D-I-A. Jedyną atrakcją stało się jeżdżenie na badania, wtedy przynajmniej mogłem opuścić pokój. Jakby tego było mało, wypis sprawił, że zmieniłem jedynie otoczenie. Hanare zgadzała się na domowe przechadzki nie dłuższe niż 10 minut, a Sakumo stwierdził, że nie lubi mnie takiego i poczeka, aż wyzdrowieję. Żaden facet nie powinien być traktowany jak jajko! - rzucił poważnie przykładając przy tym pięść do piersi.


- Taa, wzruszająca historia. Nic dziwnego, że masz taki zapał do pracy. Mimo wszystko dobrze cię widzieć takiego tryskającego energią i zdrowiem, napędziłeś nam wszystkim niezłego strachu - mruknął Asuma popijając kawę.


- Witaj z powrotem – dodała z uśmiechem Mei.


- Was też dobrze widzieć. A co tam u moich uczniów? Słyszałem, że mam dobrego zastępcę, ale chyba sam to sprawdzę. Jak już się mną nacieszą i ponownie uzyskam mój spokój, to będzie mnie więcej w tym pokoju – zakończył z ukrytym uśmieszkiem i opuścił ich machając ręką na pożegnanie.

*****

- Yo, Sakura! Daj mi przepisać zadanie domowe - powiedział Naruto składając ręce w błagalny gest. Dziewczyna tylko uniosła brew i spojrzała na niego wzrokiem wyraźnie mówiącym, że nie zamierza robić tego po raz kolejny. - Sakurcia, bardzo ładnie proszę. Wiesz, że Masao mnie nienawidzi, na pewno mi tego nie odpuści. Wpisze mi tyle jedynek, że nie zdołam ich policzyć, bo zaczną się zlewać i rozmnażać . Nie uda mi się ich poprawić do końca liceum!


- Dobra, weź, poddaję się - mruknęła uginając się pod wpływem przerażającej wizji. Więcej poprawek oznaczałoby więcej pracy dla niej od kiedy zgodziła się pomagać mu w nauce. - Ale zmień trochę. Coś czuję, że dzisiaj również "całkowicie przypadkowo" zostanę wylosowana do przeczytania tego.


- Masz to jak w banku, dattebayo! - zawołał z uśmiechem.


Sakura westchnęła i oparła głowę na dłoniach, chcąc zmniejszyć ból w skroni. Również miała dosyć tego zastępstwa, stresowała się przed każdą lekcją, co powodowało nieznośne pulsowanie w czaszce. Nie spodziewała się, że może mieć gorszego nauczyciela niż Kakashi, a jednak Masao taki był. Miał wobec nich większe wymagania i na nic zdało się tłumaczenie, że te lekcje są tylko dodatkowe, a osoby rozszerzające historię mają swoje własne zajęcia. Jedną z jego najbardziej uciążliwych wad była niechęć do zapamiętywania imion, nie chciał ich znać, byli jedynie numerami lub jeśli zwrócili na siebie jego uwagę, to dostawali swoje przezwisko. Było to tak sztuczne, jak ich uśmiech na lekcji. Sakura w tym wszystkim stała się czarną owcą, wyróżniające się z tłumu różowe włosy były dla niego aktem buntu, a bunt trzeba tłumić. Z tego powodu była częściej pytana niż inni, co ze względu na brak zamiłowania do przedmiotu, nie było jej po drodze. Większość wieczorów spędzała nad księgami akademickimi z historii, a nie biologii czy chemii. Samo wspomnienie tego zmarnowanego czasu wypełniało jej oczy łzami. Starała się tym nie przejmować, bo w końcu nie zależało jej tak na tym przedmiocie, ale jednak nie chciała widzieć słabej oceny na świadectwie, a na to się na razie zapowiadało. Oprócz masy zadań, które zadawał, często sprawdzał ich wiedzę w postaci krótkich quizów skupiających się głównie na ciekawostkach i szczegółach wziętych nie-wiadomo-skąd i nie-wiadomo-po-co. Jedyną iskierką nadziei było to, że Kakashi miał niedługo wrócić. Niecały tydzień temu został wypisany ze szpitala, z czego mimo wszystko trochę się cieszyła, bo spędziła z nim tyle czasu, że czuła, że wystarczyłoby jej to do końca roku, z drugiej jednak strony, gdy miała problem z jakimś zadaniem, to jej to wyjaśniał w bardziej przyswajalny sposób. Nawet nie rzucał wtedy złośliwych uwag, tylko faktycznie starał się pomóc. Mimo że dalej był niemiły, to czuła, jakby różnił się od osoby, którą znała ze szkoły. Starała się tej myśli nie poświęcać zbyt dużo czasu, by po jego powrocie się nie rozczarować. W końcu taki stan nie mógłby trwać długo.


- Siadajcie, siadajcie. Mamy wiele do zrobienia - Sakura gwałtownie podniosła głowę słysząc znajomy głos, a w tym samym czasie Naruto wydał okrzyk radości.


- Oi, Kakashi-sensei, długo kazałeś na siebie czekać - zaśmiał się blondyn odchylając się na krześle, a część osób mu zawtórowała.


- Widzisz, w szpitalu obdarzyli mnie tak dobrą opieką, że nie chciałam z niego wychodzić - spojrzał w kierunku Sakury, a gdy ich oczy się spotkały, uśmiechnął się.


1 komentarz:

  1. Kurcze patrze na date i myślałam, że nowy rozdział haha
    Czekam niecierpliwie na dalsze czesci i życze weny :D

    OdpowiedzUsuń