Rozdział V cz. II
Tak, tak. Wiem, że miał się pojawić wcześniej, no ale zbliża się koniec szkoły i trzeba było zrobić więcej, niż na początku podejrzewałam, więc przepraszam. Mimo wszystko i tak zapraszam do czytania :)
ROZDZIAŁ V cz. II
Następny dzień był dla Sakury koszmarem. Czuła się jak potwór, który krzywdzi swoich przyjaciół. W nocy przeżywała wszystko od nowa, a po przebudzeniu nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Wolała nie iść do szkoły, bo wiedziała, że nie będzie zbyt przyjemnie. Naraziła się wczoraj dwa razy. Chociaż uważała, że tylko w drugim wypadku złość ze strony innych była zrozumiała. Gdy mama weszła do jej pokoju, powiedziała tylko, że się źle czuje i zostaje w domu. Następnie przewróciła się na drugi bok i zamknęła oczy pogrążając się w głębokim i spokojniejszym śnie.
Obudziła się koło południa postanowiła coś ze sobą zrobić. Nawyk sprawdzania zbyt często telefonu, czy aby nikt do niej nie napisał, tylko ją zasmucał i męczył. Myślała, że może Naruto do niej napisze, jednak nadzieja matką głupich. Zrezygnowana przebrała się w strój treningowy i wybiegła z domu. Postanowiła zabić swój smutek w trakcie intensywnego treningu. Biegła przed siebie nie rozglądając się na boki, pozwoliła, aby delikatne łzy spływające po jej policzkach połączyły się z kropelkami potu lśniącymi na jej twarzy. Nie wiedziała w którą stronę zmierza, jedynie aplikacja z telefonu komunikowała ją, ile kilometrów przebyła i w jakim czasie.
Nagle w oddali usłyszała donośny głos mężczyzny wspierany zgodnym chórem biegnącym za nim. Sakura postanowiła ominąć ich z opuszczoną głową, ale wyśpiewywane przez nich hasła bardzo ją zaciekawiły.
- Bicki, tricki to nasz cel!
- Bicki, tricki to nasz cel!
- Każdy o tym dobrze wie!
- Każdy o tym dobrze wie!
- My kochamy duże bicki!
- My kochamy duże bicki!
- Trenujemy bicki, tricki !
- Trenujemy bicki, tricki!
- By wystraszyć przeciwników!
- By wystraszyć przeciwników!
Grupa biegaczy pomału zbliżała się do Sakury, która z całych sił starała się nie podnieść wzroku. Łzy jednak zaznaczyły sobie drogę na jej czerwonych policzkach.
- Przed nami płacząca dziewczyna! Stop! - krzyknął mężczyzna zatrzymując orszak. Stali kilka kroków od Sakury, która zaskoczona tą postawą musiała na nich spojrzeć. Ujrzała naprzeciwko siebie bardzo dobrze zbudowanego mężczyznę i kilku chłopaków, zapewne starszych od niej. Każdy z nich miał zatroskane spojrzenie, jednak to ich trener jak zakładała wykonał pierwszy ruch.
- Co się stało maleńka, nie wyglądasz za dobrze? - spytał podchodząc bliżej i w tym samym momencie aplikacja mierząca trasę biegu dziewczyny się uruchomiła i podała wynik.
- 25 km, czas dwie godziny - Haruno zaczerwieniła się i oznajmiła, że miała ciężki dzień i postanowiła sobie trochę potruchtać. Milczeli będąc pod wrażeniem do czasu, gdy z tłumu wyszedł długo włosy blondyn .
- Sakura?! - spytał zaskoczony, szybko podchodząc do niej i przytulając. - Skarbie co się stało? Mów szybko - zachęcał, ale dziewczyna na samą myśl, że ta cała historia miałaby jej przejść przez usta, pokręciła tylko głową. Nie chciała wyjść na słabą, ale nie mogła nic poradzić na to, że łzy zaczęły płynąć mocniej. Zapowiadał się fajny rok, a ona wszystko zepsuła w przeciągu dwóch godzin.
-Deidara, ty debilu. W ogóle nie masz podejścia do dziewczyn. Odejdź, bo zaraz wyląduje w szpitalu psychiatrycznym! W tym stanie lepiej, by nic nie mówiła - oznajmił jeden z biegaczy odciągając chłopaka od Sakury. Przytrzymał ją za ramiona, by nie upadła i spojrzał w jej zielone oczy. Dziewczyna jak zahipnotyzowana wpatrywała się w czarną głębię oczu chłopaka. Nikt z grupy nie komentował jego zachowania, nawet oburzony blondyn.
- Podejdźcie - odparł chłopak trzymający Sakurę. Kiedy udało jej się oderwać od niego wzrok zauważyła, że ma on długie czarne włosy, związane z tyłu w kitkę. Na twarz opadało mu parę luźnych kosmyków. Jejku, czemu wszyscy tutaj muszą być tacy przystojni, fajnie byłoby spędzić z nimi trochę czasu, pomyślała, jednak po chwili skarciła się za takie myśli, O czym ja znowu myślę?! Nie mogę narzucać się wszystkim tylko dlatego, że mam gorszy dzień. Po słowach bruneta, wszyscy z drużyny podeszli i położyli swoje dłonie na jej ramionach.
- Pamiętaj, że cokolwiek by się nie stało, nie jesteś sama. Na tej ziemi są ludzie, którzy mogą ci pomóc i dla których każde życie jest ważne. Zapamiętaj to. Nie jesteś sama, jesteśmy przy tobie - mówiąc to przytulił ją, a po nim zrobili to pozostali. Koniec końców Sakura była w środku wielkiego przytuliska spoconych biegaczy. W sumie to mogłabym z nimi trochę zostać. Jest całkiem przyjemnie. Da się do tego przyzwyczaić. Uśmiechnęła się. Pierwszy raz od wczorajszego treningu. Po chwili trener z dużym impetem podbiegł do nich, przez co wszyscy wylądowali na plecach roześmiani.
Zanim dziewczyna się obejrzała, czarno włosy chłopak niósł ją w ramionach w kierunku łąki, na której wszyscy położyli w sposób, który umieścił Haruno w samym środku. Czuła się bardzo dobrze, bezpiecznie. Słońce świeciło i powiewał delikatny wiaterek. Po chwili odpoczynku trener zaczął podśpiewywać hasła z wcześniej.
- Trenujemy bicki tricki! - zwrócił tym samym uwagę chłopaków, którzy wstali i podchwycili melodię.
- Bicki, tricki to nasz cel, przeciwnikom nie damy się! - kontynuował. Brunet, który przez cały czas był przy niej, również wstał wyciągając ku niej pomocną dłoń, z której skorzystała.
- Mam na imię Sakura - powiedziała nieśmiało przypominając sobie, że jeszcze się nie przedstawiła.
- A ja Itachi - rzekł uśmiechając się. - Chodź, czas pobiegać. Trening jest po to, by ćwiczyć, a nie odpoczywać.
- Tak, mam teraz ochotę pobiegać, na serio - rzuciła złowrogo Sakura puszczając oczko i idąc do reszty grupy. Przedstawiła się, a oni chórem wykrzyczeli swoje imiona, co ją rozśmieszyło
- Trenujemy bicki tricki, teraz mamy Akatsuki i Sakurę na dodatek! - wykrzyknął trener. Grupa powtórzyła hasło i ruszyła truchtem za Raikage, bo tak nazywali swego mistrza. Haruno zaś oszołomiona faktem, że znalazła się w znienawidzonym przez siebie zespole próbowała zachowywać się tak jak wcześniej. Niestety Itachi, który dotrzymywał jej kroku, podobnie jak Deidara, po niedługim czasie zauważył, że coś ją gnębi.
- Coś Cię gryzie? Czemu nie śpiewasz z nami? - spytał, szturchając w ramię.
- Co? Nie, nic z tych rzeczy ja … po prostu…- spróbowała się wytłumaczyć, ale gdy tylko spojrzała w jego oczy, wpadła w pułapkę.
- Mów - rozkazał Itachi i w tej samej chwili słuchali już wszyscy, nawet Raikage.
- Oj, nie mogę uwierzyć, że jestem w towarzystwie chłopaków z Atatsuki. Nasz dyrektor ciągle o was trąbi, jacy to byliście najlepsi i w ogóle, dlatego wyobraziłam sobie was jako sztywne mądrale, które wszystko wiedzą najlepiej - rzuciła niezadowolona Sakura, po czym każdy się zatrzymał i odwrócił w jej stronę.
- Naprawdę tak o nas teraz myślą inni uczniowie?! - wykrzyknął śmiejąc się chłopak w czerwonych włosach.
- Ach ten Madara, psuje nam reputacje - odparł rudowłosy z niesmakiem.
- Trzeba ich tam kiedyś odwiedzić i pokazać jak wygląda prawdziwe Akatsuki - dodał rozbawiony jak reszta trener. - Dlatego więc nie możemy przerywać naszego treningu. Dalej, ruszać dupy! - pogonił ich mistrz i po chwili biegli znowu w zwartej grupce z Sakurą w środku. Już nie śpiewali wymyślnych piosenek, tylko wspominali starą szkołę.
- Czemu nam od razu nie powiedziałaś, że chodzisz do Konohy? Przecież to świetna szkoła - zapytał jeden z nich.
- Nie było okazji - odpowiedziała pokazując język.
- Skoro humor Ci się poprawił, to teraz musisz nam o sobie coś opowiedzieć. Bo jak widać ty o nas wiesz bardzo dużo, a my o tobie niewiele - zaproponował chłopak w masce.
- No dobra. Mam na imię Sakura i dopiero od tego roku szkolnego chodzę do Konohy. Rodzice stwierdzili, że w tej szkole lepiej rozwinę swoje talenty i tak im na mnie zależało, że kupili niedaleko dom. Chciałam iść do tego drugiego liceum o nazwie Suna, ale zdecydowano za mnie.
- I bardzo dobrze zrobili! - powiedział Deidara z uśmiechem.
- Do Suny chodzą same ważniaki - skomentował chłopak o niebieskich włosach.
- Chyba się tam przeniosę. Mam jeszcze taką możliwość - dodała ciszej.
- Dlaczego? Nie ma lepszej szkoły niż ta, do której chodzisz, nie patrz na dyrektora, on zawsze miał duże ambicje już odkąd był nauczycielem - odparł chłopak z zakrytymi ustami i wyglądający na najstarszego.
- Nie oto chodzi. Po prostu popełniłam duży błąd, przez co moje towarzystwo mnie nie lubi. To dlatego właśnie spotkaliśmy się w takich okolicznościach - wyjaśniła spuszczając głowę i przyciszając głos.
- Jeśli nie chcesz, nie musisz nam tego mówić - oznajmił Itachi obejmując dziewczynę ramieniem. Sakura przy okazji wyczuła złowrogi wzrok blondyna, ale go zignorowała.
- Nie, chyba powinnam wam to powiedzieć, jestem wam wdzięczna za wsparcie. Naprawdę, wśród was czuję się bardzo dobrze, nawet jeśli teraz biegniemy morderczym tempem i morderczy dystans. Chodzi o to, że jestem nowa i wcześniej chodziłam do bardzo dobrego klubu siatkarskiego. A po dwóch tygodniach trenerka postanowiła wybrać kapitana drużyny. Była to stosunkowo prosta decyzja. Miała być nim Ino, która jest najdłużej w tym klubie i bardzo dobrze dogaduje się z dziewczynami.
- Ino?
- Ale trenerka zdecydowała inaczej. Uznała, że drużyna potrzebuje rewolucji, a jako, że ja mam największe doświadczenie, będę tym rewolucjonistą, kapitanem. To już na początku nie spodobało się drużynie, ale w tym fakcie umocniło ich moje postępowanie. Poprowadziłam dla nich rozgrzewkę, która nie była na ich poziomie, nie dla ich kondycji. Na dodatek żadna nie powiedziała “wystarczy”. Myślałam, że postępuje dobrze, a tylko je skrzywdziłam. Po treningu nie mogły się pozbierać. Zanim wyszłam, Ino w imieniu wszystkich zawodniczek wypomniała mi jakie błędy popełniłam. Dzisiaj w poniedziałek nie zebrałam w sobie wystarczająco dużo odwagi, by pójść do szkoły. A i jeszcze wcześniej pokłóciłam się z klasą o nauczyciela - mówiła załamując głos.
- Nauczyciela?
- Tak, o pana Kakashiego. Nie podoba mi się sposób jego nauczania, dlatego chciałam zrobić z nim porządek, ale po lekcji Ino powiedziała mi, że jestem sama a on ma całą szkołę. To mnie zdołowało. To jest przyczyna naszego spotkania - zakończyła Sakura.
- A Kakashi, uczył mnie w ostatnim roku - rzekł Deidara. - Rozumiem, że mogło Ci się to nie spodobać. Jesteś pilną uczennica, a on mało tłumaczy, mówi, a za dużo wymaga. Echh, musisz to zaakceptować. Ogólnie jest całkiem spoko, myślę, że jeśli byś go zaakceptowała, to byście się dogadali. A jeśli chcesz, to mogę dawać ci korepetycje z historii - zaproponował blondyn.
- Dziękuje - odpowiedziała z wdzięcznością i ciepłym uśmiechem.
- A co do twojego zachowania w roli kapitana, mogę wywnioskować, że nigdy nie pełniłaś tak ważnej funkcji, dobrze mówię? - zapytał rudowłosy chłopak z dużą ilością kolczyków na twarzy.
- No… masz rację, ale nie raz prowadziłam trening - próbowała się bronić, jednak z małym sukcesem, rudzielec o imieniu Yahiko wiedział o czym mówi.
- W poprzednim klubie dobrze wiedziałaś jakie są możliwości drużyny i mogłaś sobie pozwolić na tak ekstremalne ćwiczenia. Jednak w tym zespole nie znasz jeszcze za dobrze dziewczyn i mogę nawet sądzić, że byłaś zawiedziona ich poziomem gry. Wyobraziłaś sobie, że jesteś w starym klubie i postępowałaś tak, jak byłaś przyzwyczajona - gdy to mówił Haruno czuła się podle, ale wiedziała, że jest to prawda, z którą musi się pogodzić.
- To nie jest tylko twoja wina, Sakura - spróbował ją pocieszyć Deidara. - Te dziewczyny przecież mają język w buzi i mogły się odezwać, choćby by rzucić głupia uwagę.
- Młody ma rację. Jestem kapitanem tej drużyny i liczę się ze zdaniem jej członków, a gdy nic nie mówią sam podejmuję decyzje według własnego uznania. Mam nadzieję, że uda Ci się to naprawić i pod żadnym pozorem nie zmieniaj szkoły, okażesz wtedy słabość - zakończył swoje doradzanie z wielką dumą, że przewodniczy tak dobrej drużynie.
- Dzięki za radę - dodała ze swojej strony.
- Wiesz co Sakura? Rozumiem, że te dziewczyny nie dały rady przetrwać treningu. Masz niewyobrażalnie dobrą kondycję - dorzucił Deidara pragnąc poprawić jej humor.
- Szybko regeneruje siły - odparła niewinnie.
Później nie rozmawiali już za dużo, tylko biegli za trenerem parami powtarzając jego fantazyjne hasła. W między czasie nauczyła się imion chłopaków z drużyny. Po pewnym czasie blondyn zaczął się sprzeczać z czerwonowłosym Sasorim, który akurat biegł z Itachim, dlatego ten przyłączył się do niej, by mógł zostać zachowany porządek dwójek. Przez chwilę truchtali tak jak wcześniej, ale po nie długim czasie chłopak postanowił zadać jej kilka pytań.
- Skoro się przeniosłaś to pewnie wcześniej chodziłaś do innego liceum, w jakiej jesteś teraz klasie? - rzucił nie patrząc na nią.
- Ale ty ciekawski, dobra powiem Ci, ale oczekuje wzajemności - oznajmiła z poprawionym humorem. - Chodzę do drugiej klasy i lubię biologię, chemię w szczególności, ale staram się być dobra ze wszystkich przedmiotów, choć nie cierpię historii, matematyki i fizyki. Dobrze gram w siatkówkę i mam dobrą kondycje, lubię biegać - dodała śmiejąc się i patrząc na mapę z zaznaczonym przebytym dystansem.
- W drugiej klasie, no proszę… - mruknął bardziej do siebie, po czym spojrzał w kierunku czerwonowłosego chłopaka za nimi, wymienili spojrzenia nic nie mówiąc.
- Sakura teraz ty zaczynasz! - zawołał trener przerywając rozmowy i przywołując atmosferę treningu.
- Ja? Eee no dobra… Akatsuki dziś biegało i Sakurę napotkało! - krzyknęła uśmiechając się od ucha do ucha.
- Akatsuki dziś biegało i Sakurę napotkało! - powtórzyli wszyscy razem. Następny był Itachi, a później chłopak za nimi i w ten sposób biegli przez godzinę.
W końcu dobiegli do boiska szkolnego, w tym miejscu pożegnali się i każdy ruszył w swoją stronę. Sakura jednak nie wracała sama, droga do jej domu prowadziła przez las i Itachi zaproponował, że ją odprowadzi. Truchtali obok siebie opowiadając sobie różne historie i śmiejąc się razem. Gdy dotarli do domu, Haruno zrobiło się smutno, że ten miło zakończony dzień musi się skończyć. Stali pod jej drzwiami i dziewczyna nie za bardzo wiedziała, jak ma się pożegnać. Spojrzała jeszcze raz w jego piękne tęczówki. Zarumieniła się, kiedy zrozumiała jak głupio musi wyglądać, gdy się tak wpatruję. Powiedziała jeszcze tylko 'cześć' i zniknęła za drzwiami. Przez okno udało jej się dojrzeć, jak chłopak rzuca ostatnie spojrzenie na jej dom i znika za rogiem ulicy.
Po ciepłej kąpieli, leżąc w ciepłym łóżku Sakura postanowiła zapisać to spotkanie w swoim pamiętniku. Zapisywała w nim tylko te naprawdę wyjątkowe dni, a ten na pewno do nich należał.
Supcio ! *-* Ghh Akatsuki Ciaaachaa *-*
OdpowiedzUsuńAle ja czekam na nowy rozdział, który jak mi napisałaś ma być poświęcony mojemu Kakashiemu *-* ;* <3
Kiedy dodasz next ?? ;**
Ja chcę Kakashia !!! ;* *-*
Jest napisany, ale urywkami w wiadomościach na messengerze xd trzeba go tylko posklejać i dopracować :) chociaż może to być trudne, bo był pisany w lutym xd
UsuńCzekam i czekam już dość długo ://
UsuńNuuudy straszne !
Proszę dodaj już tego nexta ! ;3
Super rozdział, chociaż dziwi mnie, że oni tak wszyscy nagle polubili Sakurę i chcą jej pomagać xd czekam na nexta
OdpowiedzUsuńTo takie autorskie czary-mary :p
Usuńkiedy next ? ;cc
OdpowiedzUsuńJuż jest, drugą część tym razem naprawdę wstawię wcześniej ;)
Usuń