ROZDZIAŁ VI cz. II
- Kakashi, może wyskoczymy gdzieś dzisiaj wieczorem? Trzeba uczcić twoje urodziny - powiedział Guy podchodząc do szaro-włosego.
- Nie chcę! Dostałem nową książkę. Uwierzysz to, została napisana specjalnie dla mnie. Jiraiya jest niesamowity - pochwalił się wyjmując z torby nowy nabytek. - W środku znajduje się dedykacja i jest to edycja limitowana! Muszą ją jak najszybciej przeczytać! - z dumą spojrzał na lśniącą książkę. - Jeśli jesteś zainteresowany, mogę ci pożyczyć pierwszą część, chociaż znając twój gust, nie podbije twojego serca.
- A ty zawsze o tym samym - powiedział Asuma karcącym tonem włączając się do rozmowy. - Dawno nigdzie nie wychodziliśmy, cały czas mówisz albo o książkach, albo o tym, że musisz zostać z małym. Twoje wymówki zaczynają się robić nudne.
- Przykro mi, ale nie udało mi się jeszcze wymyślić lepszych. A widzę, że i ta straciła na skuteczności. Szkoda, to była moja ulubiona - dodał ciszej bardziej do siebie niż do kolegów. - Mam taką dużą ochotę, żeby to przeczytać, w końcu są moje urodziny - wymamrotał spoglądając na nich z nadzieją. Nic z tego, pomyślał, nie kupią tego. Muszę wymyślić coś lepszego. - Dobra, raz w roku można, ale co ja zrobię z Sakumo? Nie mogę go zostawić samego a opiekunek nie lubi - powiedział myśląc, że wygrał.
- Zawsze może zostać z Hanare. Jestem pewien, że chętnie się nim zaopiekuje - odparł sucho Sarutobi. - I nie próbuj mi nawet wmawiać, że jej też nie lubi. Na pewno znajdzie się ktoś, kto go przypilnuje. Twoja klasa przecież cię uwielbia, z resztą małego także. Spytaj, może ktoś z nich. Masz duży wybór. Powiedz mi, Hatake, kiedy ostatnio gdzieś byłeś?
- Wczoraj w sklepie z zabawkami. Dwa dni temu w księgarni i tydzień temu w sex-shopie - odpowiedział patrząc w niebo i wspominając ten wieczór. Zakupy z dziewczyną a po powrocie do domu zabawa z nią. - Nie jest ze mną tak źle, co nie? - dodał patrząc na zdołowanych kolegów.
- Weź mnie trzymaj, bo ktoś tu zaraz oberwie - mruknął Asuma podwijając rękawy.
- Kakashi, proszę cię... - zaczął Guy patrząc na niego błagalnym wzrokiem. - Nie możemy marnować naszej siły młodości..
- Matko, matko, matko - przerwał mu spuszczając głowę. - Chciałem normalnie wrócić do domu, przeczytać kilka stron, położyć małego spać i pobawić się z Hanare. A tak, jeżeli pójdę z wami, to na pewno się upiję i jak już wrócę, to będzie zmęczona po pracy. Druga opcja wygląda tak, że ona na mnie poczeka, sprawi mi przyjemność, której ja i tak nie zapamiętam, bo będę pijany - wyżalił się.
- Matko, matko, matko - przerwał mu spuszczając głowę. - Chciałem normalnie wrócić do domu, przeczytać kilka stron, położyć małego spać i pobawić się z Hanare. A tak, jeżeli pójdę z wami, to na pewno się upiję i jak już wrócę, to będzie zmęczona po pracy. Druga opcja wygląda tak, że ona na mnie poczeka, sprawi mi przyjemność, której ja i tak nie zapamiętam, bo będę pijany - wyżalił się.
- To sobie do cholery znajdziesz kogoś, kto sprawi ci przyjemność zanim się upijesz. Tylko na siebie spójrz! Wejdziesz do baru i każda będzie twoja! Zawsze tak jest, ale ty tylko narzekać potrafisz. Po za tym masz mocną głowę.
- Ale ty ją wykorzystujesz, cud, że jeszcze z nią jesteś - skomentował Guy pod nosem.
- To nie jest takie łatwe - odparł ignorując kolegę. - Nie potrzebuję jednorazówek, mam co do nich złe wspomnienie - mruknął. - Dobra, Hanare zrozumie, zajmie się tym smarkaczem, a ja zabiorę się z wami - rzekł bez zaangażowania.
- Ech... Lepiej idź już do domu, zaczynasz gadać głupoty - mruknął Sarutobi zapalając papierosa. - Widzimy się tam gdzie zawsze o 19. Spróbuj się nie pojawić a przyjdziemy po ciebie i wyciągniemy siłą.
- Nara! - rzucił idąc w kierunku samochodu. Jadąc łamał wszelkie przepisy, myślami był już w domu. Przejechał na czerwonym świetle o mały włos nie wpadając na przechodnia.
Nigdy nie pokonał tej drogi w tak krótkim czasie. Zaparkował, wyskoczył z auta i zamknął je. Do środka wszedł dosyć spokojnie. Zauważył na wieszaku płaszcz swojej dziewczyny, co znaczyło, że na niego czeka. Uśmiechnął się i ruszył do pokoju, z którego dobiegał głos telewizora. Hanare prasowała rzeczy w salonie. Ubrana była w podarte dżinsy i długi kremowy sweter. Nic specjalnego.
- Kakashi! - zawołała.
- Witaj - odparł podchodząc do niej i namiętnie całując.
- Mój solenizant - wymamrotała w przerwie między pocałunkami.
- Z okazji urodzin wyprawia się zabawy, co ty na to, aby - zaczął, ale dziewczyna szybko się odsunęła uśmiechając się uroczo.
- Poczekaj tu, mam coś dla ciebie - powiedziała i pobiegła do sypialni.
Mężczyzna miał w głowie tylko jedno, więc od razu odłączył żelazko i rozluźnił krawat. Wróciła po minucie. Trzymała w ręce małą paczuszkę. Spojrzał na nią zaskoczony, bo nie tego się spodziewał po swojej partnerce.
- Proszę, kochanie - wręczyła mu podarek. Odwdzięczył się pocałunkiem i odpakował prezent. W środku był firmowy zegarek z wygrawerowanym po wewnętrznej stronie napisem Punktualność to dobra cecha. Hatake roześmiał się i od razu założył go na rękę. Podziękował, jednak Hanare spojrzała na niego podejrzliwie.
- A gdzie mały?
- Został dłużej w przedszkolu, miał dzisiaj zajęcia dodatkowe - powiedział uśmiechając się. - Może byśmy..? - podszedł do niej i złożył na jej ustach słodki pocałunek, przeważnie to działało.
- Nie, Kakashi przestań. Mam nocny dyżur, muszę być wypoczęta a nie rozkojarzona. Ale zabiorę jeden z twoich obowiązków i odbiorę małego. Pa - odparła całując go w policzek. Zabrała płaszcz, przebrała buty i wyszła posyłając mu buziaka na do widzenia.
- Hanare, poczekaj! - wybiegł za nią, gdy akurat wsiadała do samochodu. Spojrzała na niego pytająco. - Powiedziałaś, że masz dzisiaj dyżur? Nie mogłabyś się z kimś zamienić? Chciałem wyjść wieczorem z chłopakami i miałem nadzieję, że zostaniesz z małym...
- Na prawdę? Chcesz wyjść z kolegami? W takim razie nie mam innego wyjścia. Zabiorę go do mojej przyjaciółki. Jestem zaskoczona, robisz postępy - roześmiała się i pomachała mu przed odjazdem. Jakaś obca kobieta ma się zaopiekować moim synem, powtarzał nie dowierzając.
- Dobre i to - mruknął sam do siebie, po czym wrócił do domu. Później mu to jakoś wynagrodzę.
Było dopiero coś koło 17, więc miał jeszcze dużo czasu. Wyjął z torby książkę, rozsiadł się na kanapie i zaczął czytać. Już po pierwszym rozdziale wiedział, że jest to dobra powieść.
Hanare wróciła godzinę później z rozpłakanym Sakumo. Podbiegł do Kakashiego rzucając mu się na szyję.
- Tato, tato zrób coś. Ta pani powiedziała, że zabierze mnie do innej pani i tam zostawi. Ja nie chcę nigdzie z nią jechać, chcę zostać z tobą - wyżalił się nadal płacząc w jego ramię.
- Zrobię coś do jedzenia - wymamrotała niezadowolona dziewczyna. Robiła co w jej mocy, by maluch ją polubił. Bezskutecznie.
- Sakumo, spójrz na mnie - poradził synowi. - Powiedz mi, ile masz lat.
- Pięć - powiedział pociągając nosem.
- Jesteś już duży. A powiesz mi, kim chcesz zostać w przyszłości? - spojrzał na niego uważnie.
- Ninja! - krzyknął z zapałem.
- A wiesz, że ninja wykonują różne niebezpieczne misje, których często nie chcą wykonać? Niekiedy są bardzo trudne i sprawdzają ich poziom umiejętności. Widzisz, zdarza się też, że podejmują je z osobami, których za bardzo nie lubią - dodał.
- Tak! Jak zostanę ninja, to będę wykonywać dużo niebezpiecznych zadań! I nie będę patrzeć czy kogoś lubię, czy nie, bo ja będę wspaniały!
- Tak! Jak zostanę ninja, to będę wykonywać dużo niebezpiecznych zadań! I nie będę patrzeć czy kogoś lubię, czy nie, bo ja będę wspaniały!
- Widzę twój potencjał, dlatego chciałbym, byś wykonał dla mnie swoją pierwszą misję.
- Taak! - krzyknął uradowany patrząc na tatę z zapałem.
- Dobrze, powiem ci, na czym będzie polegać. Udasz się do pewnego domu, w którym mieszka potwór.
- Oooo - westchnął przejęty malec.
- Będziesz musiał go słuchać, żeby bezpiecznie spędzić noc.
- Dam radę,!
- Liczę na ciebie. Ale jest jeszcze jedno - dodał.
- Co takiego? Powiedz mi, tato!
- Twój tata zostaje zabrany na inną misję i nie będzie mógł cię odprowadzić na miejsce. Dlatego poprosiłem Hanare, by cię zawiozła - powiedział trochę ciszej.
- Nieee, nie lubię tej pani! - krzyknął zły chłopczyk.
- Sakumo! To część twojej misji! Chcesz z niej zrezygnować? Prawdziwy ninja nigdy nie narzeka. Dla Prawdziwego shinobi liczy się powodzenie misji! Musisz o tym pamiętać. Więc pytam jeszcze raz. Czy chcesz zostać ninja? - zapytał.
- Tak! - zawołał uszczęśliwiony. - Jestem prawdziwym ninja i przyjmuję misję! Nazywam się Sakumo Hatake, lepiej zapamiętajcie to imię! - krzyczał biegając po całym pokoju. Kakashi odwrócił głowę w kierunku kuchni i zobaczył chichoczącą Hanare. Spojrzał jeszcze raz na syna i uśmiechnął się do niego.
- Za dobrze wypełnione zadanie będzie nagroda, a teraz chodź, wykonamy razem małą misję, jaką będzie nakrycie do stołu - wzięli z kuchni potrzebne rzeczy i poszli do salonu. Hanare przygotowała coś na szybko, by mogli zjeść przed wyjściem - naleśnik, szaro-włosy zdziwił się widząc, że mały zjada nie grymasząc przy tym. Zawsze potrafił znaleźć sobie powód do narzekania, nie lubił wszystkiego, co przygotowywała. W dodatku był miły dla dziewczyny. Może w końcu będzie normalnie, pomyślał, jednak potem skojarzył o czym rozmawiali wcześniej, pewnie potratował to jako część misji, muszę mu to później wynagrodzić. Dokończył posiłek i poszedł się przebrać, założył świeżą białą koszulkę i czarne spodnie. Przed wyjściem przedstawił małemu jeszcze raz jego misję.
- Dam radę tato, będziesz ze mnie dumny - powiedział z powagą, na co Kakashi roześmiał się. Sakumo spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Przez cały czas jestem z ciebie dumny - powiedział i zmierzwił mu włosy.
Chłopiec wrócił do oglądania telewizji a starszy Hatake poszedł do przedpokoju założyć buty. Kątem oka zauważył, że Hanare idzie w jego stronę, więc podniósł się.
- Zawsze wiedziałam, że w każdej sytuacji znajdziesz na niego sposób - powiedziała przytulając się do niego.
- Jestem wspaniały - odrzekł a jego ręce zjechały na pośladki dziewczyny ściskając je lekko. Spojrzała na niego uśmiechając się i odsunęła się.
- Idź już, nie chcę, żebyś przeze mnie się spóźnił - mruknęła i odwróciła się, żeby odejść, ale zatrzymała ją ręka Kakashiego przytrzymująca jej nadgarstek.
- Zawsze się spóźniam, przyzwyczaili się już - powiedział, po czym przyciągnął ją do siebie i wbił się w jej usta. Oddała pocałunek, jednak wiedziała, że jeśli teraz nie przestaną, to on nie pójdzie na to spotkanie. Zależało jej na tym, tak rzadko gdzieś wychodził. Ponownie się odsunęła, posłała mu jeszcze jeden ze swoich uśmiechów i poszła przygotować się do pracy. Szaro-włosy patrzył na nią jeszcze chwilę, nasunął maskę ponownie na twarz, chwycił kurtkę i wyszedł z domu.
Spojrzał na zegarek. Mam jeszcze pięć minut, pomyślał. Nie chcąc czekać postanowił zajrzeć do pobliskiej księgarni. Postanowił poczytać jedną ze starszych powieści swojego ulubionego autora. Uwielbiał każdą, dlatego już po przewróceniu pierwszej strony zapomniał o rzeczywistości. Dopóki nie usłyszał głośnego klaksonu i nie oberwał w tył głowy. Obrócił się i zobaczył wściekłego Asumę oraz Guya z rękoma założonymi na klatce piersiowej. Coś chyba nie ma dzisiaj humoru.
- Bo wiecie... W zasadzie to wyszedłem dzisiaj wcześniej, ale nie chciało mi się czekać, więc pomyślałem, że wstąpię tu na chwilę i poczytam, żeby nie marnować czasu - podrapał się po karku i uśmiechnął przepraszająco.
- Lepiej przestań tyle myśleć, bo nie wychodzi ci ostatnio, jeśli jeszcze raz - zaczął Sarutobi, jednak nie dane było mu dokończyć.
- Panowie, nie marnujmy takiego pięknego wieczoru na kłótnie. Jedźmy już, musimy korzystać z naszej młodości!
*******
- Dam radę tato, będziesz ze mnie dumny - powiedział z powagą, na co Kakashi roześmiał się. Sakumo spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Przez cały czas jestem z ciebie dumny - powiedział i zmierzwił mu włosy.
Chłopiec wrócił do oglądania telewizji a starszy Hatake poszedł do przedpokoju założyć buty. Kątem oka zauważył, że Hanare idzie w jego stronę, więc podniósł się.
- Zawsze wiedziałam, że w każdej sytuacji znajdziesz na niego sposób - powiedziała przytulając się do niego.
- Jestem wspaniały - odrzekł a jego ręce zjechały na pośladki dziewczyny ściskając je lekko. Spojrzała na niego uśmiechając się i odsunęła się.
- Idź już, nie chcę, żebyś przeze mnie się spóźnił - mruknęła i odwróciła się, żeby odejść, ale zatrzymała ją ręka Kakashiego przytrzymująca jej nadgarstek.
- Zawsze się spóźniam, przyzwyczaili się już - powiedział, po czym przyciągnął ją do siebie i wbił się w jej usta. Oddała pocałunek, jednak wiedziała, że jeśli teraz nie przestaną, to on nie pójdzie na to spotkanie. Zależało jej na tym, tak rzadko gdzieś wychodził. Ponownie się odsunęła, posłała mu jeszcze jeden ze swoich uśmiechów i poszła przygotować się do pracy. Szaro-włosy patrzył na nią jeszcze chwilę, nasunął maskę ponownie na twarz, chwycił kurtkę i wyszedł z domu.
Spojrzał na zegarek. Mam jeszcze pięć minut, pomyślał. Nie chcąc czekać postanowił zajrzeć do pobliskiej księgarni. Postanowił poczytać jedną ze starszych powieści swojego ulubionego autora. Uwielbiał każdą, dlatego już po przewróceniu pierwszej strony zapomniał o rzeczywistości. Dopóki nie usłyszał głośnego klaksonu i nie oberwał w tył głowy. Obrócił się i zobaczył wściekłego Asumę oraz Guya z rękoma założonymi na klatce piersiowej. Coś chyba nie ma dzisiaj humoru.
- Bo wiecie... W zasadzie to wyszedłem dzisiaj wcześniej, ale nie chciało mi się czekać, więc pomyślałem, że wstąpię tu na chwilę i poczytam, żeby nie marnować czasu - podrapał się po karku i uśmiechnął przepraszająco.
- Lepiej przestań tyle myśleć, bo nie wychodzi ci ostatnio, jeśli jeszcze raz - zaczął Sarutobi, jednak nie dane było mu dokończyć.
- Panowie, nie marnujmy takiego pięknego wieczoru na kłótnie. Jedźmy już, musimy korzystać z naszej młodości!
*******
Zajechali do baru, gdzie czekała już na nich niemała grupka. Nie spodziewał, się, że zabiorą go do klubu Go Go. Oby Hanare się nie dowiedziała. Spojrzał na nich znacząco, ale nie zauważyli tego, siedzieli z przodu a go usadzili na tylnym siedzeniu. Westchnął, taki 'imprezy' nigdy nie kończą się dobrze.
- Dalej Kakashi, co to za mina? - krzyknął uradowany Guy. - Specjalnie założyłem swój jednoczęściowy garnitur. Dalej chłopaki, idziemy pokazać tym dziewczynką jak się tańczy - wybiegł z samochodu odebrać rezerwację.
- A ty, Asuma? Nie martwisz się, że jak Kurenai się dowie o tej całej imprezie, to będziesz miał nieprzyjemności - spytał wysiadając niechętnie Hatake.
- Nie. Jestem kierowcą, nie będę pił, więc zachowam jasność umysłu. Nie pozwolę, by ktoś typu Guy tknął mój samochód - powiedział stanowczo. - Chodź stary, musisz się wyszaleć - szturchnął go lekko w ramię i ruszył w stronę klubu. Lekko się wahał, ale w końcu poszedł za kolegami.
W środku czekali na niego pozostali, w tym niepewny Iruka, lekko już wstawiony Obito i Yamato. Zajęli dużą kanapę w rogu sali z dobrym widokiem na scenę, hucznie powitali solenizanta i pojedynczo zaczęli składać życzenia. Później wznieśli pierwszy toast. Postawa Asumy bardzo rozbawiła szaro-włosego, bo zamiast wódki wzniósł sok pomarańczowy. Po dłuższej rozmowie, budującej się na wspominaniu wakacyjnych przygód i popijaniu alkoholem, ujawniły się osoby mało na niego odporne.
- Asuma - wyjąkał Obito. - Radzę ci uważać z tym soczkiem.
- A to niby czemu? - zapytał zaskoczony.
- Ktoś ci jeszcze czegoś dosypie, doleje i będziesz miał odjazd! Ale wiesz, ja chętnie zaopiekuję się twoim autkiem - roześmiał się głośno w towarzystwie Iruki i Guya. A ponieważ należeli do tych o słabej odporności, Sarutobi nie miał żadnych zahamowań, by im stuknąć po głowie. Hatake czuł, że niedługo przyjdzie też kolej na niego. Mimo że dużo nie mówił, przyłączył się do rywalizacji między chłopakami. Guy był podporą wszystkich zakładów. Mając Kakashiego za rywala nie mógł się powstrzymać od współzawodnictwa, na przykład o to, kto wypije więcej na jednym oddechu. Asuma tylko z nimi rozmawiał i pilnował, by żadna nieodpowiednia kobieta nie podeszła zbyt blisko.
- Yamato, ty jako jeden z nielicznych masz okazję znaleźć tutaj swoją bratnią duszę - zaczął szaro-włosy będąc już na kompletnym luzie. Liczne drinki w końcu osiągnęły swój cel. - Tyle pięknych pań a ty wstydzisz się do nich podejść - zakpił z niego, ale miła atmosfera sprawiła, że wszyscy zaczęli się śmiać. W końcu jeden z nich osiągnął punkt kulminacyjny.
- Co za muzyka. Jestem pewien, że zatańczę lepiej - wyzwał go na pojedynek Guy. Będąc pod wpływem alkoholu przyjął wyzwanie bez najmniejszego oporu. By nie było im smutno, reszta chłopaków poszła ich tropem. Oczywiście z wyjątkiem dwóch. Obito po nieudanej próbie tańca upadł na ziemię i mimo próśb kolegów nie mógł już wstać. Potrzebował chwili przerwy, więc Asuma postanowił położyć go na kanapie i przypilnować. Pozostali panowie z Guyem na czele przyłączyli się do pań tańczących na scenie. Przez kilka minut było dobrze i nikomu to nie przeszkadzało, dopóki nie zepchnęli tancerek z parkietu. Nie spodobało się to innym ludziom, dlatego ochrona szybko się nimi zajęła. Jednak Guy nie dał się tak szybko pojmać i omijając wszelkie przeszkody tańczył w swoim jednoczęściowym stroju lepiej niż niejedna baletnica.
Poszli uzupełnić płynny i pocieszyć biednego Asumę. Zmęczeni usiedli, zaczęli głośno rozmawiać i śmiać się. Obito nie dawał oznak życia a Kakashi miał już problem, by odgonić nachalne striptizerki.
- Ech, ty to jak zwykle masz problem z kobietami. Gdy ich potrzebujesz nie ma żadnej, a gdy ich nie chcesz, masz kolejki - wyjąkał Genma podpierając się na pustej butelce.
- Chłopaki, myślę, że powinniśmy już iść. Zaraz wszyscy będziecie jak Obito i was tu zostawię - oznajmił Sarutobi.
- Zapomniałem o nim. Słaby, szybko odleciał - stwierdził Yamato szturchając go w ramię.
- Nie ma się co dziwić - zaczął Hatake skupiając na sobie uwagę towarzyszy. - Uchiha nie mają łatwo. Są pod stałą kontrolą i oczekuje się od nich wiele. Nie jest przyzwyczajony do takiej ilości alkoholu.
- Masz rację, ale byłby numer, gdyby tak teraz przyszedł szef i go zobaczył - zachichotał Guy.
- Weźcie go obudźcie, mam świetny pomysł - zaproponował Kakashi. W tym samym momencie zachwycony Guy zaczął trząść chłopakiem. Obito aż podskoczył, był zdezorientowany. - Dajcie mu kolejną butelkę, może być whisky, cokolwiek - oznajmił ze wzrokiem szaleńca.
- Jesteście pewni? - Asuma spojrzał na biednego przyjaciela popijającego mieszaninę whisky, wódki i soku.
- Daj na luz - wykrztusił Ebisu. - A teraz Guy bierz go na barkiet! - krzyknął. Mężczyzna nie czekał długo i wyciągnął słabego kolegę do tańca. Po chwili przyłączył się do nich Yamato. Współpracowali z dziewczynami pokazując swoje kocie ruchy. Inni goście tylko przyglądali się tańczącym. Obito mimo groźnej, mocnej mieszaniny był jednym z najlepszych tancerzy. Chociaż, jak się domyślał Kakashi, w ogóle nie był świadomy tego, co robił.
- A teraz Asuma dzwoń po Madarę! - krzyknął wspólnie z Iruką, który już powoli dochodził do siebie po odstawieniu ostatnich porcji alkoholu.
- Nie sądzę, by był to dobry pomysł - stwierdził. W tym samym momencie ze środka klubu dobiegły głośne śmiechy i oklaski. Sarutobi spojrzał w tamtą stronę i ujrzał szalejącego Uchihę.
- Po za tym masz za mały samochód, by go zawieść.
- Czarno to widzę. Jak mogłem do tego dopuścić. Nie wybaczy mi tego, jestem złym kolegą - mruknął niezadowolony.
- Hej, potrzebujemy pomocy! - krzyknął Guy ostatecznie przekonując Asumę. Nieświadomy i upity chłopak zaczął śpiewać na stole. Jedyna trzeźwa osoba pobiegła do ochroniarzy tłumacząc, że zaraz go zabiorą. Sarutobi wyszedł, by zadzwonić do Madary. Nie był zadowolony, że ktoś dzwoni do niego o tak później porze, jednak gdy wytłumaczył mu, że chodzi o jego bratanka, Madara był już wściekły i gotowy do wyjazdu.
Kakashi w tym samym czasie gościł w swoim towarzystwie dwie piękne panie, Iruka zapoznawał się w tym czasie z inną. Jedna z towarzyszek szaro-włosego zaproponowała, by poszli w bardziej przytulne miejsce, jednak w tym samym czasie spojrzał na nadgarstek, na którym znajdował się zegarek. Przypomniał mu o Hanare. Zawahał się i grzecznie odmówił. W tym samym momencie wrócił Asuma.
- Zaraz tu będzie, jest wściekły - mruknął.
- Współczuję Obito - przyznał Aoba.
- Co powinniśmy teraz zrobić? - spytał. - Nie chcę być w tym samym miejscu, co za chwilę Madara, ale chyba nie mamy wyjścia.
- Zostańmy, będzie ciekawie - oznajmił Kakashi wołając Guya i Yamato, którzy w dalszym ciągu próbowali trochę powstrzymać biednego chłopaka, który teraz szalał jeszcze bardziej.
Pięć minut później drzwi od klubu otworzyły się z hukiem. Stanął w nich oczekiwany i budzący strach człowiek, Uchiha Madara, ubrany w białą koszule z krawatem, w czarnych spodniach i czarnym płaszczu dodającym do jego wyglądu grozy. Za nim stał jeden z Uchiha, pewnie do pomocy, gdyby sprawy przybrały nieciekawy obrót. Bez trudu spostrzegł Obito tańczącego na rurze. Podszedł do niego wściekły i od razu uderzył go pięścią w twarz. Chłopak upadł i jakby wyrwany z transu spojrzał na wujka.
- O ja pierdole- wyjąkał patrząc na niego i niedowierzając.
- Co oni tobie zrobili - warknął Madara podnosząc brutalnie bratanka za koszulkę. Postawił go na nogi i pchnął na swojego kolegę, by go podtrzymał. Sam podszedł do stolika Kakashiego, który jak i jego towarzysze, nie mógł powstrzymać śmiechu.
- No proszę Hatake i reszta. Ośmieszyć w ten sposób jednego z Uchiha i tym samym mnie. Mam nadzieję, że jesteście z siebie dumni - syknął - Spróbujcie nie przyjść jutro do pracy - spojrzał groźnie każdemu z nich w oczy odbierając głos. Po czym wyszedł w otaczającej go grobowej ciszy.
- O ja pierdole- wyjąkał Yamato próbując naśladować Obito.
- Ośmieszyć w ten sposób jednego z Uchiha i tym samym mnie - przyłączył się do parodiowania Guy.
- Dobra koniec tych żartów, wracamy do domów - rzekł Asuma.
- A kto płaci?- spytał niepewnie Kakashi.
- O to się nie bój, Obito zadeklarował, że jego wujek chętnie pokryje koszty - oznajmił śmiejąc się Iruka.
- Dalej, zbierać się, jestem już zmęczony - poganiał Sarutobi.
- Nie wiem czy chcę wracać jutro do pracy - mruknął Hatake, z trudem podnosząc się z miejsca.
****
Kakashi wszedł do domu, w sypialni świeciło się światło, co musiało oznaczać, że Hanare niedawno wróciła z pracy. Wolnym krokiem ruszył w kierunku pokoju. Jego zaciemniony przez alkohol umysł podsuwał mu tylko jedną myśl. Stała przy szafie, gdy usłyszała jego kroki odwróciła się. Spojrzała mu w oczy, lśniły w nich iskierki pożądania. Biorąc pod uwagę ile wypił, znalazł się przy niej zadziwiająco szybko.Zaczęła się cofać, aż napotkała za plecami ścianę. Szaro-włosy zbliżył się jeszcze bardziej. Jedną rękę oparł na wysokości jej głowy, a drugą złapał ją w pasie.
-Kakashi, odsuń się. Jesteś pijany. - powiedziała do niego sucho.
- O ja pierdole- wyjąkał patrząc na niego i niedowierzając.
- Co oni tobie zrobili - warknął Madara podnosząc brutalnie bratanka za koszulkę. Postawił go na nogi i pchnął na swojego kolegę, by go podtrzymał. Sam podszedł do stolika Kakashiego, który jak i jego towarzysze, nie mógł powstrzymać śmiechu.
- No proszę Hatake i reszta. Ośmieszyć w ten sposób jednego z Uchiha i tym samym mnie. Mam nadzieję, że jesteście z siebie dumni - syknął - Spróbujcie nie przyjść jutro do pracy - spojrzał groźnie każdemu z nich w oczy odbierając głos. Po czym wyszedł w otaczającej go grobowej ciszy.
- O ja pierdole- wyjąkał Yamato próbując naśladować Obito.
- Ośmieszyć w ten sposób jednego z Uchiha i tym samym mnie - przyłączył się do parodiowania Guy.
- Dobra koniec tych żartów, wracamy do domów - rzekł Asuma.
- A kto płaci?- spytał niepewnie Kakashi.
- O to się nie bój, Obito zadeklarował, że jego wujek chętnie pokryje koszty - oznajmił śmiejąc się Iruka.
- Dalej, zbierać się, jestem już zmęczony - poganiał Sarutobi.
- Nie wiem czy chcę wracać jutro do pracy - mruknął Hatake, z trudem podnosząc się z miejsca.
****
Kakashi wszedł do domu, w sypialni świeciło się światło, co musiało oznaczać, że Hanare niedawno wróciła z pracy. Wolnym krokiem ruszył w kierunku pokoju. Jego zaciemniony przez alkohol umysł podsuwał mu tylko jedną myśl. Stała przy szafie, gdy usłyszała jego kroki odwróciła się. Spojrzała mu w oczy, lśniły w nich iskierki pożądania. Biorąc pod uwagę ile wypił, znalazł się przy niej zadziwiająco szybko.Zaczęła się cofać, aż napotkała za plecami ścianę. Szaro-włosy zbliżył się jeszcze bardziej. Jedną rękę oparł na wysokości jej głowy, a drugą złapał ją w pasie.
-Kakashi, odsuń się. Jesteś pijany. - powiedziała do niego sucho.
- Nie aż tak - odparł, a intensywność jego spojrzenia tylko się wzmocniła.
- Proszę, jestem zmęczona... Daj mi teraz spokój....
- Będzie przyjemnie, zobaczysz - wyszeptał jej do ucha. Poczuła jego oddech na szyi, nie mogła nic poradzić na to, ze przeszły ją ciarki. Jej ciało za bardzo na to reagowało.
- Kakashi... Ja nie chcę, rozumiesz? - miała nadzieję, ze tym razem jej posłucha.
- Zawsze tak mówisz - mruknął, po czym pocałował ją gwałtownie. Czuła od niego alkohol, nie była z tego powodu zadowolona. Zebrała całą siłę jaka jej została po ciężkim dniu i odepchnęła go od siebie.
Czując to mężczyzna cofnął się parę kroków, ale szybko odzyskał równowagę. Hanare na prawdę myślała, że da jej spokój. Odeszła parę kroków chcąc oddalić się od niepoczytalnego mężczyzny. Spojrzała jeszcze raz w jego oczy, stały się ciemniejsze niż zwykle. Hatake miał wiele twarzy, ale tę widziała po raz pierwszy. Przeraziła się, nie znała go od tej strony. Zgromadziła wszystkie siły by zachować spokój i nie zadzwonić po policję lub pobiec do kuchni po nóż. Jednak, chwila zamyślenia sprawiła, że złapał ją za nadgarstki i trzymał je w żelaznym ucisku nad jej głowa. Był dosyć silny i wystarczyła mu do tego jedna ręką, druga zatrzymała się na talii dziewczyny.
- Więc tak się dzisiaj bawimy - szepnął nachylając się nad nią.
- Nie - wykrztusiła próbując się od niego odsunąć, jednak jego ręce skutecznie jej to utrudniły. Stała przed nim sparaliżowana ze strachu. Bała się tego co mogło zaraz nastąpić. Po jej policzkach zaczęły spływać niechciane łzy. Znowu poczuła na twarzy oddech śmierdzący alkoholem. Przywrócił ją do rzeczywistości. Wiedziała, że jest od niego słabsza. Ponownie spojrzała w jego oczy szukając w nich swojego ukochanego, jednak jedyne co zobaczyła to dzikość i coś w rodzaju samozadowolenia, 'cieszy się ze złapanej ofiary' pomyślała z ironią. Jego ręka zaczęła sięgać pod jej koszulkę . W przypływie paniki gwałtownie podniosła kolano trafiając go w krocze. Jego uścisk zależał na tyle, że była w stanie się wyrwać. Zebrała resztkę siły i uderzyła go w twarz. Musiał być tym zaskoczony, bo nawet nie zareagował. Wyrzuciła go za drzwi i zamknęła je na klucz. Nogi miała jak z waty, a łzy całkowicie ją zaślepiły. Usiadła pod ścianą i dała upust emocjom.
*******
Tsunade chodziła zdenerwowana po całym gabinecie. Coś ewidentnie było dzisiaj nie tak. Uczniowie zachowywali się nad wyraz spokojnie, nawet podczas przerw była względna cisza. Trzeba porozmawiać z nauczycielami, pomyślała, może oni coś wiedzą. Niczym burza wypadła z pomieszczenia i ruszyła do pokoju nauczycielskiego. Licealiści widząc ją szybko schodzili z drogi. Nikt nie chciał mieć do czynienia z dyrektorką, kiedy była w takim stanie. Kobieta zatrzymała po drodze jakiegoś pierwszoklasistę.
- Co się z wami dzisiaj dzieje? - spytała szybko.
- Ja... Nie wiem.. - blondynka przewróciła oczami i wyminęła chłopca przyspieszając kroku.
Chwyciła klamkę i z impetem pchnęła drzwi. To, co zobaczyła, sprawiło, że stanęła jak słup soli. Przy stole siedziało czterech nauczycieli wyglądających na ledwo żywych, jedynie Sarutobi zachowywał się normalnie.
- Co tu się do cholery dzieje?! - warknęła, na co tamci tylko się skulili. W tym momencie do pokoju wszedł Kakashi lekko się zataczając. Mało brakowało, a przewróciłby się. Minął obojętnie Tsunade i usiadł opierając głowę na rękach.
- Może łaskawie mi odpowiecie? - powiedziała z wyrzutem a na jej skroni niebezpiecznie zaczęła pulsować żyła sygnalizując, że zbliża się wybuch.
- Nasi drodzy koledzy sobie wczoraj zabalowali - rzucił Madara, który z uśmiechem na ustach obserwował całą sytuację.
- Czy wy czasem myślicie? Jest środek tygodnia, a to nie czas na imprezy! Zdajecie sobie sprawę w jakim świetle stawiacie mnie i szkołę?- spojrzała na każdego z osobna zatrzymując się na Asumie, jej oczy zwęziły się. - Co wam strzeliło do głowy? Nie siedź tak, tylko w końcu coś powiedz.
- Kakashi miał wczoraj urodziny i trochę się nam przedłużyło - wyjaśnił.
- Żałosne barany! Jesteście dorośli, a zachowujecie się jak dzieci.- westchnęła załamując nad nimi ręce - I co ja mam teraz z wami zrobić?
- Ja już im wyznaczę karne zadanie - wtrącił się starszy Uchiha - Możesz spokojnie wracać do gabinetu, a ja się wszystkim zajmę - spojrzała na niego podejrzliwie, ale kiwnęła głową i opuściła pokój.
- Patałachy! Psujecie reputację naszego liceum! Przyjdziecie tutaj w weekend i wysprzątacie cały budynek. Nawet nie próbujcie nie przyjść. Zamierzam zaprosić radnych, by przedstawić im swój projekt lepszej szkoły oraz poprosić o pomoc, w postaci dofinansowania, przy organizacji kolejnych zawodów, pod nazwą Konoha High School Athletic. W tym celu nasze liceum musi być w bardzo dobrym stanie. Sam Danzo sobie nie poradzi, a szkoda mi pieniędzy na zatrudnienie ekipy sprzątającej, skoro mam takich nieodpowiedzialnych podwładnych jak wy! Ostrzegam was jeszcze raz: spróbujcie nie przyjść lub spierdolić sprawę a obniżę wam pensję. Podłoga ma błyszczeć tak, żebym mógł się w niej przejrzeć. Postarajcie się przetrwać ten dzień nie kalecząc uczniów - zmierzył ich ostrym wzrokiem, po czym dodał na koniec. - A skoro już mowa o pieniądzach , to możecie być pewni, że spłacicie ten rachunek, który dostałem z klubu - i wyszedł pozostawiając po sobie ciszę.
Zmęczony i oszołomiony, położył się na środku korytarza i zasnął.
*******
- Kakashi, nie idziesz dzisiaj do pracy? - zapytała podnosząc mu głowę.
- Kakashi, nie idziesz dzisiaj do pracy? - zapytała podnosząc mu głowę.
- Co? - wyjąkał
- No dzisiaj jest środa. Nie pamiętam, byś mówił coś o tym, że masz wolne- oznajmiła bez troski jaka zawsze gościła w jej głosie.
- Jasny gwint! - krzyknął i błyskawicznie wstał schodząc ze schodów. Oczywiście zakręciło mu się w głowie i spadł z nich boleśnie się obijając.
- Czekaj! Odwieziesz mnie do szkoły. Chyba jeszcze nie wytrzeźwiałem- stwierdził chwytając się za głowę.
- Niech Ci będzie. Idź się wykąpać, masz 10 minut albo sam organizujesz sobie transport - powiedziała stanowczo siadając na kanapie.
- Jasne - rzucił całując ją niedbale w policzek i pobiegł do łazienki nie zauważając zmiany w jej zachowaniu. Hanare domyśliła się, że albo nic nie pamięta z wczorajszej , a właściwie dzisiejszej, nocy albo nie chcę pamiętać. W każdym razie bała się teraz na niego spojrzeć, bo kojarzyła go jedynie z ukrytym obliczem, które poznała niedawno.
Kakashi wyczołgał się z samochodu. W pośpiech źle zapiął koszule a potargane mokre włosy jeszcze bardziej świadczyły o tym, że ma zły dzień.
- Spróbuj się nie zabić - rzuciła na do widzenia i odjechała.
Spojrzał na szkołę i wolnym krokiem poszedł, już spóźniony, na pierwszą lekcje. Przemknął obok budki Danzo nie dosłyszając złośliwych komentarzy, jak to źle wygląda, i że psuje tę szkołę. W sali czekali już na niego dobrze wyszkoleni pierwszoklasiści siedzący w ławkach i czytający temat. Jestem najlepszy, stwierdził i niedbale przywitał się z nimi.
- Dzisiejsza lekcja będzie bardzo trudna. Czytacie temat, robicie notatkę i ćwiczenia i ten, kto skończy podnosi rękę. I jak zawsze obowiązuje cisza - rzucił wrogo i rozsiadł się na wygodnym obracanym krześle.
Gdy kilku uczniów podniosło już rękę, nagryzmolił ich imiona na kartce i powiedział, że dostaną bardzo dobrą ocenę, jeśli do końca lekcji nie usłyszy żadnych rozmów. Była to dobra klasa, która nie miała problemu, by wykonać jego polecenia, ale wiedział o tym, że zawsze w każdym zespole klasowym znajdzie się jedna osoba, która go nie posłucha.
- Kakashi-sensei - powiedziała słodko jedna uczennica imieniem Naruko, za którą nie przepadał. - Wygląda pan na zmęczonego, może pomogę - odparła wstając i podchodząc do niego. - Jest pan taki spięty, może-
- Nie, mam tak zwanego kaca, siadaj na miejsce - warknął mierząc wzrokiem nachalną dziewczynę. Ona to już wstydu nie ma, pomyślał patrząc na jej nieodpowiedni ubiór.
Kiedy zadzwonił dzwonek otrząsnął się i pożegnał wychodzą klasę a następnie oparł głowę o biurko i zdrzemnął się do czasu, gdy
przyszła następna klasa, zaskoczona widokiem nauczyciela w sali. Powtórzył im zasady obowiązujące z poprzedniej lekcji i jak wcześniej rozsiadł się na krześle.
*******
Tsunade chodziła zdenerwowana po całym gabinecie. Coś ewidentnie było dzisiaj nie tak. Uczniowie zachowywali się nad wyraz spokojnie, nawet podczas przerw była względna cisza. Trzeba porozmawiać z nauczycielami, pomyślała, może oni coś wiedzą. Niczym burza wypadła z pomieszczenia i ruszyła do pokoju nauczycielskiego. Licealiści widząc ją szybko schodzili z drogi. Nikt nie chciał mieć do czynienia z dyrektorką, kiedy była w takim stanie. Kobieta zatrzymała po drodze jakiegoś pierwszoklasistę.
- Co się z wami dzisiaj dzieje? - spytała szybko.
- Ja... Nie wiem.. - blondynka przewróciła oczami i wyminęła chłopca przyspieszając kroku.
Chwyciła klamkę i z impetem pchnęła drzwi. To, co zobaczyła, sprawiło, że stanęła jak słup soli. Przy stole siedziało czterech nauczycieli wyglądających na ledwo żywych, jedynie Sarutobi zachowywał się normalnie.
- Co tu się do cholery dzieje?! - warknęła, na co tamci tylko się skulili. W tym momencie do pokoju wszedł Kakashi lekko się zataczając. Mało brakowało, a przewróciłby się. Minął obojętnie Tsunade i usiadł opierając głowę na rękach.
- Może łaskawie mi odpowiecie? - powiedziała z wyrzutem a na jej skroni niebezpiecznie zaczęła pulsować żyła sygnalizując, że zbliża się wybuch.
- Nasi drodzy koledzy sobie wczoraj zabalowali - rzucił Madara, który z uśmiechem na ustach obserwował całą sytuację.
- Czy wy czasem myślicie? Jest środek tygodnia, a to nie czas na imprezy! Zdajecie sobie sprawę w jakim świetle stawiacie mnie i szkołę?- spojrzała na każdego z osobna zatrzymując się na Asumie, jej oczy zwęziły się. - Co wam strzeliło do głowy? Nie siedź tak, tylko w końcu coś powiedz.
- Kakashi miał wczoraj urodziny i trochę się nam przedłużyło - wyjaśnił.
- Żałosne barany! Jesteście dorośli, a zachowujecie się jak dzieci.- westchnęła załamując nad nimi ręce - I co ja mam teraz z wami zrobić?
- Ja już im wyznaczę karne zadanie - wtrącił się starszy Uchiha - Możesz spokojnie wracać do gabinetu, a ja się wszystkim zajmę - spojrzała na niego podejrzliwie, ale kiwnęła głową i opuściła pokój.
- Patałachy! Psujecie reputację naszego liceum! Przyjdziecie tutaj w weekend i wysprzątacie cały budynek. Nawet nie próbujcie nie przyjść. Zamierzam zaprosić radnych, by przedstawić im swój projekt lepszej szkoły oraz poprosić o pomoc, w postaci dofinansowania, przy organizacji kolejnych zawodów, pod nazwą Konoha High School Athletic. W tym celu nasze liceum musi być w bardzo dobrym stanie. Sam Danzo sobie nie poradzi, a szkoda mi pieniędzy na zatrudnienie ekipy sprzątającej, skoro mam takich nieodpowiedzialnych podwładnych jak wy! Ostrzegam was jeszcze raz: spróbujcie nie przyjść lub spierdolić sprawę a obniżę wam pensję. Podłoga ma błyszczeć tak, żebym mógł się w niej przejrzeć. Postarajcie się przetrwać ten dzień nie kalecząc uczniów - zmierzył ich ostrym wzrokiem, po czym dodał na koniec. - A skoro już mowa o pieniądzach , to możecie być pewni, że spłacicie ten rachunek, który dostałem z klubu - i wyszedł pozostawiając po sobie ciszę.
*0* Cuuudoo :3
OdpowiedzUsuńHahaha xDD 50 twarzy Kakashiego ? xDD
Rozwaliło mnie to xDD
No nie mogłam z tych akcji w klubie ! >.< xD
Myślałam,że się nie pozbieram ! xD Normalnie banan od ucha do ucha xdd
A pod koniec :c Hatake źle wyszedł :/ Mam nadzieję, że nie jest on zły, tylko chciał dać jej nauczke czy coś :/
Uh Madara ^^ Pan poważny xD
Czekam na nexta :3
Mam nadzieję, że nie zabraknie tak jak tu śmiechu :3
Gdyby kolejny rozdział był tak samo wspaniały jak ten , było by zajefajnie :3
Hatake ! <33 *0*
Nie, Kakashi nie jest zły, po prostu lubię go takiego xd ten fragment wyglądał całkiem inaczej, jednak troszkę w nim zmieniłam... mam nadzieję, że nie wyszło super okropnie xd
OdpowiedzUsuńTag wszystko the best :D
OdpowiedzUsuńNwm czemu ten fragment , jeśli chodzi o Hatake, skojarzył mi się z "50 twarzy Greya" xD
Czekam na next, kiedy będzie ?
Aktualnie jesteśmy na obozie ale next ( dodatek) jest już przygotowywany;-)
UsuńCzy ja na pewno weszłam na dobrego bloga? Bo czytam i nie wierzę :O. Sakura chyba jednak dobrze wyczuła Kakashiego. Ponadto nie cierpię Greya o temu podobnych, więc lepiej skupcie się na Sakurze. Mamuniu kochana, przecież Hatake powinien siedzieć w więzieniu, a nie uczyć w szkole. A Madarę lubię xd
OdpowiedzUsuńKobieto to było cudne *O* dziś przeczytałam rozdziały i mówię ci że masz kolejnego czytelnika ^^ piszesz cudownie ;33
OdpowiedzUsuń* piszemy xd Blog ma dwie autorki ;)
UsuńDziękujemy i cieszymy się, że się podoba :)
Wybacz xD
UsuńJa jestem na tym blogu główno dowodzącym jeśli chodzi o fabułę :-P ja pisze Saku udoskonala
Usuń*wita was i piszczy* przeczytalam wszystkie rozdzialy i, o bogowie, pragne kontynuacji! *bije bezglosnie brawa*
OdpowiedzUsuńdziekuje, ze moglam przeczytac juz tyle notek z waszych rak! ♡
pozdrawiam, weny zycze&milego dnia|wieczoru|nocy <3
m.
Jak miło, cieszę się, że Ci się podoba, dlatego zapraszam Cię do przeczytania i komentowania naszych nowych rozdziałów :)
Usuń