Udało się! Pisałam połowę tego rozdziału dwa razy... za pierwszym razem się nie zapisało i wszystko od nowa, a trzeba było skończyć, no to siedzimy do trzeciej w nocy... masakra :( Jednak mam nadzieję, że docenicie moją prace i spodoba wam się ostania część rozdziału VII, nie sądziłam, że ten koniec będzie taki długi... W każdym , przyjemnego czytania :*Hina
Korekta Saku :*
ROZDZIAŁ VII cz. III
- Widziałaś Tenten? - zapytała brunetka widząc nadbiegającą koleżankę.
- Chyba jest z tyłu - zasugerowała.
- Tenten! - krzyknęła dość cicho Hinata, ale mimo to została usłyszana.
- Cześć! Co tam? - zagadała przyłączając się do dziewczyn.
- Co oni planują?
- A bo ja wiem! Guy-sensei tylko złośliwie się uśmiecha. Wiecie, co nam dzisiaj urządził? Doszedł do wniosku, że myjąc podłogę na kolanach wzmocnimy sobie kręgosłupy i nogi. Na szczęście Lee wykonał większość roboty. Dzięki temu, że jest w niego ślepo zapatrzony, ratuje nam skórę - odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się.
- To podejrzane. Tylko pan Yamato i Guy biegną z nami, pozostali nauczyciele zostali - zauważyła Sakura rozglądając się.
- To może oznaczać tylko jedno. Szykują dla nas coś dużego - mruknęła smutno Tenten.
- Głupi Hatake, tak sobie zaplanował biwak. Z pewnością gdy wrócimy w jednym kawałku, znajdzie dla nas nowe zadania. A przy okazji to ciekawe, co teraz porabia - mruknęła Haruno widząc w myślach odpoczywającego nauczyciela.
- Nie zaprzątaj sobie tym teraz głowy. Dam wam radę, po prostu biegnijmy. Na pewno mamy przed sobą długą drogę - dziewczyny kiwnęły głową na znak, że zrozumiały starszą koleżankę.
Tak jak przypuszczali, biegli przez las mijając co jakiś czas znaki prowadzące do miasta. Wszyscy milczeli i starali się biec w jednej grupie daleko za wuefistą, któremu towarzyszył Lee. Tenten i Neji nie okazywali zmęczenia, ale trzymali się razem z pozostałymi. Poruszali się tak tracąc już rachubę czasu, aż nagle ktoś wydał okrzyk zaskoczenia.
- Ej, czy oni przypadkiem się nie zatrzymali, czy tylko mi się wydaje? - wydyszał Naruto walcząc o każdy oddech.
- Zatrzymali się - potwierdził Sai, na co w odpowiedzi usłyszał pomruk radości.
- No jesteście, już myślałem, że się zgubiliście - marudził Guy, gdy tylko jego uczniowie go dogonili.
- Gdyby - zaczął Kiba, ale od razu mu przerwano.
- Widzicie ten sklep spożywczy? - spytał patrząc na budynek po drugiej stronie drogi, przy której się zatrzymali.
- Taa.
- No to teraz do niego pójdziemy. Każdy weźmie małą wodę, bułkę i kiełbasę, zrozumiano?
- Tylko jedna butelka wody? - zapytali z niedowierzaniem.
- No dobra, może być duża butelka. No to idziemy - zawołał przechodząc przez pustą ulicę.
- Ej, a gdzie jest pan Yamato - zapytała Hanako. - Biegł z tyłu.
- Jest duży, poradzi sobie - odparł sucho Shino.
Nie uszli zbyt daleko, gdy nagle ktoś wyskoczył z kępy krzaków.
- Cz-czekajcie! - krzyknął zdesperowany człowiek.
- A! Co to ma być? - pisnęła jakaś dziewczyna.
- Moi drodzy, to musi być potwór bagienny. Macie ogromne szczęście, krążą o nim legendy, ale żeby tutaj.. No co za szczęście! Na dodatek jego narządy głosowe zdążyły już ewoluować i jest w stanie mówić! - wyjaśnił nauczyciel, który nagle znalazł się przy grupie. Z zafascynowaniem wpatrywał się w "potwora" zbliżającego się do nich. Jego ciało pokrywało błoto i kawałki roślinności, a zamiast włosów sterczały gałązki. Dziki spojrzenie czarnych jak smoła oczy i białe zaciśnięte zęby odebrały każdemu mowę. Wpatrzeni stali i czekali na polecenia opiekuna.
- Guy - warknął stając na przeciw podnieconego nauczyciela. - Ty idioto! - krzyknął po czym bez żadnego ostrzeżenia uderzył go z pięści. - Co ci przyszło do głowy, by nie trzymać się głównego szlaku i cały czas zmieniać kierunek?! Zobacz jak przez ciebie wyglądam!
W tym momencie nie mieli już wątpliwości, przed kim stoją. Zagubiony Yamato powrócił - w nowej odsłonie.
- Wybacz, ale chyba mnie z kimś pomyliłeś. Ja być dobry - wytłumaczył powoli, wstając z ziemi z podniesionymi rękoma.
- Guy... to.. ja.. Yamato - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Yamato? Na prawdę? Dlaczego przebrałeś się za potwora z bagien?
- Przebrałem? Tak mnie urządziłeś!
- Ja?
- Przepraszam - wtrącił się Choji zwracając na siebie uwagę.
- Czego?! - krzyknęli dwaj źli nauczyciele.
- Bo my jesteśmy głodni i ...
- Trochę głodówki dobrze ci zrobi - rzucił obruszony wuefista. - Na czym to ja .... A tak. Sam się tak urządziłeś, bo jesteś za słaby jak na sportowca - zaczął wznawiając sprzeczkę.
- Jary, jary Sakurcia, jak się trzymasz? - zapytał troskliwie Naruto stając obok niej i nawet nie próbując objąć jej ramieniem, zauważyła zadowolona.
- Jak widać. Jestem zmęczona, spocona, źle się czuję i na dodatek burczy mi w brzuchu. A wracając do mojego samopoczucia, to przed tą całą wyprawą było niebiańskie a teraz, brzydko mówiąc, jest chujowe - przyznała wspominając miłe chwile z Sasuke. - Masz jeszcze jakieś pytania?
- Nie, doskonale Cię rozumiem, ale moja sytuacja jest gorsza, bo z pewnością jestem bardziej głodny niż ty- wyjaśnił.
- Dobra, chodź Choji, pójdziemy już po tę naszą kolację, ci dwaj niech się kłócą.
- Genialny pomysł, Shikamaru - odpowiedział przyjaciel.
- Idziemy wszyscy- oznajmił Uzumaki w tym samym momencie i jako pierwszy ruszając do małego spożywczaka.
- Idziemy- westchnęli i krytycznym spojrzeniem obrzucili dwóch kłótników.
- Ej!
- No nieee - jęknęła zrezygnowana Ino odwracając się w przeciwna stronę.
- A wy dokąd! Grupa składa się nie tylko z uczniów, ale i z nauczycieli - powiedział Yamato przechodząc na początek. - Idziemy razem.
Wszystko przebiegło zgodnie z założeniem nauczycieli. Każdy posiadł jedną butelke wody, jedną kiełbasę i bułkę.
- Cała nadzieją, że jednak to był żart przepadła - wymamrotał Naruto upadając na kolana. Pozostali uczniowie ze smutkiem rozsiedli się na ławkach obok budynku.
- Och! Prawie bym zapomniał! Poczekajcie! Kto chcę grillowaną kiełbaskę? - wykrzyknął podniecony Guy. Jednak większość zgromadzonych była bystra i nie spodziewała się niczego dobrego.
- Jeszcze pan pyta?! Ale super, zrobimy ognisko! - wykrzyknął uradowany blondyn, który niestety nie należał do tych osób.
- Dobra, Yamato masz czy zdążyłeś zgubić?
- Mam - rzucił podchodząc obojętnie do zachwyconego kolegi.
- Ale super, zrobimy ognisko! - piszczał zadowolony chłopak nie mogąc poskromić radości płynącej w jego żyłach. Wszyscy bacznie przyglądali się temu co nastąpi.
- Trzy...dwa...jeden! - krzyknął Guy wyjmują w tej samej chwili co Yamato rękę przed siebie z ... zapalniczką. - Zapraszamy! - zawołali. Jednak nikt nie zamierzał podejść, wszyscy patrzyli na koniec wspaniałego myślenia tych dwóch. Jednym do głowy nasuwało się pytanie "Co to ma być", a drudzy mieli w niej kompletną pustkę.
- No... na co czekacie? Kto pierwszy ten lepszy - zachęcali. - Naruto?
- Yhm- wykrztusił nadstawiając swoją parówkę nad ogień i spoglądając w puste i załamane twarze swych towarzyszy szukając wsparcia.
- Dobra myślę, że już wystarczy, musi jeszcze starczyć dla co najmniej dziesięciu osób - zdecydował zielony nauczyciel po kilku minutach podgrzewania.
- Dziękuję - wyszeptał wracając na swoje miejsce. Śmieszny kawałek mięsa zwisał z widelca. Dopiero po chwili zdecydował się na pierwszy kęs, który był uważnie obserwowany przez znajomych.
- I jak?
- Myślę, że lepiej smakuje na zimno - przyznał a jego koledzy jakby czekali tylko na to słowo, zaczęli jeść.
- Nikt więcej? Na prawdę? Kakashi mówił, że może nam ognia nie starczyć - westchnął zawiedziony Guy. - W takim razie mam dla was jeszcze jeden komunikat.
- Już się boję co to będzie - odparła Sakura przenosząc wzrok na swoje koleżanki.
- O tuż, przed naszym wyjściem Kakashi i Asuma sprawdzali wyniki waszej pracy - zaczął niechętnie Yamato. - Dostałem kartkę z werdyktem, którą polecono mi przeczytać "Drodzy uczniowie, każdy z was sumiennie wykonał swoją prace, z czego jesteśmy dumni, bo to pokazuje jak bardzo kochacie swoją szkołę. Jednak daliśmy słowo, że wyłonimy zwycięzce i tak też się stanie. Nagrodę otrzymuje pani Haruno, bo udało jej się przetrwać cały dzień w jednym kawałku. Serdeczne gratulacje!" - zakończył ze sztucznym uśmiechem i oklaskami. Samej zwyciężczyni nie było do śmiechu. Była zażenowana tą wiadomością i ociągając się podeszła odebrać swoją nagrodę.
- Bardzo proszę, prosto z rąk Kakashiego - powiedział Guy wręczając jej ... małą torebkę ketchupu. Zszokowana wzięła ją nic nie mówiąc, a wracając na miejsce wręczyła przyszłemu przyjacielowi, który przyjął to z ochotą.
Siedzieli tak, jedząc i odpoczywając jeszcze kilkanaście minut nim udali się w drogę powrotną.
- Cała drużyna za mną! - zawołał Guy rozpoczynając bieg, oczywiście wybierając dłuższą drogę przez las i wszelkie boczne uliczki, nie czekając na uczniów. Pan Yamato postanowił tak jak poprzednio pilnować końca, by przypadkiem nikt się nie zgubił. Uczestnicy jednak starali się nie oddalać od kierującego nauczyciela.
- Powodzenia wszystkim- zawołała na starcie Tenten.
Biegli mniej więcej stałym tempem przez ponad godzinę, gdy w końcu ujrzeli cel.
- Nigdy w życiu tak bardzo nie cieszyłem się na powrót do szkoły- przyznał Naruto ocierając pot z czoła i walcząc o oddech. Odpowiedziały mu jedynie pomruki, wszyscy walczyli z bólem.
Kiedy wbiegli na dziedziniec, od razu położyli się na trawie starając się uspokoić oddech i przyśpieszone bicie serca.
- Do-dobiegłam- wydyszała szczęśliwa Sakura. Słońce już zaszło i oświetlały ich tylko światła latarni.
- Ooo! Moi kochani uczniowie już wrócili, jak miło - powiedział Hatake wychodząc ze szkoły. - Guy i jak było?
- Musimy częściej organizować takie wyjazdy- zasugerował, patrząc złośliwie na skraj lasu.
- No musimy. Zaraz zaraz a gdzie jest Tenzo? - zapytał Kakashi rozglądając się w około i przeszukując wzrokiem osoby leżące na trawie.
- Tam - wskazał Asuma podchodząc do znajomych. - Chyba nawet biegnie.
Poczekali chwilę nim dotrze do nich ostatni zawodnik grupy.
- Dotarłem - wydyszał upadając przed trójką nauczycieli.
- Świetnie, zasłużyliście sobie na odpoczynek, my zajmiemy się już resztą - powiedział szaro-włosy z zadowoleniem klepiąc przyjaciela po ramieniu.
- Ej...ty... zielona bestio... pomóż ... mi ...wstać - poprosił wyciągając rękę i oczekując wsparcia.
- Dobra, pomogę ci tylko dlatego, że jestem lepszy - przyznał, po czym zarzucił jego ramię sobie na szyje i podniósł. - To my już idziemy.
Kakashi wraz z Asumą odprowadzili ich wzrokiem, dopóki nie zniknęli za rogiem szkoły.
- No dobra, cieszę się, że już jesteście, a teraz wstawać! Liczę do trzech, kto nie wstanie ten śpi na dworze! Raz... dwa - i kierownik wyjazdu nie musiał już kończyć, bo oferta ewentualnej kary postawiła wszystkich na nogi. - Jak ładnie. Zabierzcie teraz swoje torby, plecaki, cokolwiek tam macie i przyjdźcie na zbiórkę w dwuszeregu.
- Już nie mam siły - wyjęczała Sakura. - Jeszcze nigdy nie czułam się tak bezsilnie.
- Jestem zmęczona fizycznie i psychicznie, zaraz osiągnę swój kryzys- szepnęła Hanako.
- Jeść, jeść, jeść - wołał półgłosem Naruto idąc najszybciej w kierunku swojej torby. - Aaa! Co to ma znaczyć?! Gdzie jest mój ramen?! Okradziono mnie! Kakashi-sensei, kto pilnował naszych rzeczy?! - krzyknął na całe gardło zrozpaczony chłopak daremnie przeszukując pustą torbę. - Wszystko mi zabrano. Złodzieje bez serca, nawet jednego opakowania nie zostawili. - mruknął wycierając spływające mu po policzkach łzy.
- Właśnie, nie zdążyłem ci podziękować. Zrobię to teraz. W imieniu wszystkich nauczycieli, pragnę tobie podziękować za zapewnienie nam posiłku. Cieszę się, że z całej dwudziestoosobowej grupy znalazła się jedna, która pomyślała nie tylko o sobie - przyznał Kakashi posyłając Naruto piękny uśmiech w imię wdzięczności, tak samo jak Asuma.
- Sensei, dlaczego? Życie jest takie niesprawiedliwe - wyszeptał tłumiąc głos w dłoniach.
Wszyscy patrzyli na tą scenę, ale każdy postrzegał ją inaczej. Jedni się śmiali, drudzy tylko kręcili głowami zmartwieni. Trzecia grupa, do której należała Sakura płakała i była tak samo załamana jak Naruto.
- Powiedz, że nie zabrali Ci wszystkiego? Powiedz, że masz ukrytą kieszeń gdzie coś schowałeś - jęknęła pełna nadziei przytulając zszokowanego chłopaka.
- Zabrali mi wszystko - szepnął nie mając nawet siły odwzajemnić uścisku.
Zrezygnowana po chwili opuściła go i zabrała swoją torbę z karimatą i śpiworem, by ustawić się w szeregu obok Hinaty. Dotknięta wcześniejszym wydarzeniem, nawet nie zauważyła gdy, stanęła za nią druga osoba.
- No, to już wszyscy- zaczął Kakashi, gdy mizerny Naruto ustawił się na końcu. - O tuż wspólnie z innymi nauczycielami podjęliśmy decyzję, że będzie dla was korzystniej, jeżeli będziecie spać na dworze. Tutaj na dziedzińcu, tam gdzie jest trawa, na dodatek nie zabrudzicie szkoły i nie przyjdą wam do głowy głupie pomysły.
- A ja myślałam, że dzisiaj już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć - oświadczyła Sakura.
- Haruno, jak się cieszę, że udało mi się ciebie znowu zaskoczyć - mruknął nie kryjąc radości.
- Kakashi, nie przedłużaj, możecie już zająć się swoim legowiskiem - oświadczył poważnie Asuma wyglądający w słabym świetle latarni równie groźnie, co jego przyjaciel.
- Echh, jest zimnawo, co ty na to aby spać obok siebie?- zapytała Sakura myśląc, że stoi za nią Ino. Jednak tylko jej się tak wydawało.
- Hmm, możemy - odpowiedział jej chłopięcy głos, więc szybko odwróciła się, by sprawdzić, kogo pomyliła z przyjaciółką. Ujrzała słabe rysy twarzy i ciemne włosy, nie za wiele, zmęczenie mąciło jej w głowie.
- Kto to?- zapytała, patrząc w górę.
- Sasuke - powiedział opuszczając głowę. Ale super, pomyślała, i tylko na tyle było ją stać. Gdyby cała ta sytuacja zdarzyła się, kiedy była w normalnym stanie, pewnie napłynęłoby do jej głowy mnóstwo stresujących emocji i myśli. W aktualnym stanie, jej umysł pracował na zwolnionych obrotach.
- Chodźmy znaleźć, kawałek dla siebie- westchnęła biorąc rzeczy i idąc na trawę.
Sakura i jej kolega ułożyli swoje zastępcze łóżka blisko siebie i z wyrazami ulgi weszli do śpiworów.
- Dobra, i tak jest wygodniej, niż na samej trawie - przyznała Sakura.
- Masz rację.
- Szkoda, że zabrałam tyle rzeczy i ani jednej poduszki - dodała zmartwiona, poprawiając się w śpiworze. Jej oczy były już zamknięte, więc nie mogła ujrzeć jak para błyszczących odpowiedników dobrze się jej przygląda.
- Mogę udostępnić Ci moje ramię, jeśli chcesz. Ale musisz się bliżej przysunąć - zaproponował Sasuke wyjmując rękę ze śpiwora.
- W nocy będzie Ci zimno.
- Mam ciepłą bluzę - wyjaśnił.
- Ok, chętnie skorzystam- przyznała i nie czekając, aż zmieni zdanie, przysunęła się bliżej chłopaka. Była zmęczona, głodna i zmarznięta, dlatego bez skrupułów przysunęła się jeszcze zimno. Leżeli tak wtuleni w siebie nawzajem, wsłuchani w cichnące szepty.
- Zimno, jesteś pewien, że to był dobry pomysł? - zapytał, niepewenie Asuma.
- Tak, już Ci wcześniej mówiłem, że znam ich bardzo dobrze. Mam ochotę na ciepłą herbatę - przyznał składając ręce na piersi.
- Ja też, wracajmy do szkoły - zgodził się Sarutobi zapalając następnego papierosa.
- Dobranoc, wszystkim. Do zobaczenia jutro rano! Mam dla was niespodziankę! - zawołał na pożegnanie, ale uczniowie odwzajemnili mu się tylko ciekawskim i złym spojrzeniem.
Mniej więcej po pół godzinie coś zaczęło się dziać.
- Nie, ja nie zasnę! - wrzasnął Naruto wygrzebując się ze śpiwora. - Wszystko fajnie, ale to już przesada, nie będę spał na dworze z pustym żołądkiem. Szacunek dla nauczyciela mogę mieć, ale on też musi mnie szanować! - oświadczył głośno skupiając na sobie całą uwagę. - Cały dzień na owocach i tej mizernej kolacji, o nie, do widzenia - wykrzyknął te słowa w kierunku szkoły i zaczął zwijać swoje rzeczy.
- Oho, wiedziałem, że ten moment kiedyś nadejdzie - przyznał Sasuke.
- Idę do domu, kto ma jeszcze trochę siły, to zapraszam, wujka na pewno nie ma - oświadczył podnosząc swoją torbę i pomagając wstać Hinacie.
- A może pójdziemy do bursy, jest bliżej - zaproponował Shikamaru.
- Też dobry pomysł. Sasuke zgadzasz się przyjąć kilka osób? - zapytał z grzeczności blondyn.
- Tak, ale ja decyduje, kto będzie spał w moim pokoju - mruknął wstając razem z Sakurą.
- Spoko - odpowiedział.
O dziwo wszyscy spakowali swoje rzeczy bardzo szybko i po chwili wspólnie szli w kierunku pizzerii 24H mieszczącej się niedaleko
- Dobry wieczór! Poproszę 20 pizz ser, szynka, pieczarki - powiedział składając zamówienie. Następnie zajął miejsce przy jednym dużym stole, rozkładanym na imprezy. - Pieniądze oddacie mi później - wyjaśnił, przekrzykując rozmowy.
- To czekanie będzie straszne - wymamrotała Sakura. - Dobrze chociaż, że jest tutaj ciepło.
- Nie będziemy czekać długo, napisałem do nich jak tylko wróciliśmy z naszego biegu - odparł z dumą chłopak.
- A jednak potrafisz myśleć - przyznał Sasuke, opierając się na rękach.
I tak jak powiedział Uzumaki, po kilku minutach pierwsze kawałki pojawiły się na stole. Pewne było, że nie zaspokoją swojego głodu w pełni, ale lepsze to niż nic. Gdy skończyli, ze smutkiem opuścili knajpę i udali się do internatu. Mieli do dyspozycji dwa pokoje, jeden dwuosobowy, drugi cztero. Pięć osób poszło razem z Sasuke i Naruto, a dziewięć z Saiem, Chojim, Shikamaru i Kibą.
- To dobranoc - powiedział Naruto żegnając się z pozostałymi.
- Wstajemy o szóstej - poinformował ich Nara- Lepiej zjeść jeszcze śniadanie we własnym zakresie.
- Tak, tak- rzucił blondyn znikając w pokoju. - Witajcie w naszych skromnych progach- powitał wszystkich. - Radzę nie iść się kąpać, tylko od razu przejść do spania - poradził.
- Znajdźcie sobie kawałek miejsca i nie dotykajcie za dużo. Dziewczyny, czyli Sakura, Hinata oraz Ino będą spać w tym małym pokoiku, przykro mi, ale jedna z was będzie musiała spać na podłodze. A my zostaniemy tutaj - poinstruował Sasuke, kładąc się na kanapie.
- Tak, dobry pomysł - przyznał jego współlokator i usiadł po drugiej stronie, opierając nogi o stolik. Pozostali chłopacy rozłożyli się na ziemi i chwilę później wszyscy zasnęli. Co innego tyczy się dziewczyn. Sakura i Hinata zadbały o koleżankę, która zdecydowała, że woli spać na karimatach niż na łóżkach. Dopiero później, tak jak stały, opadły na łóżka pachnące ich ulubieńcami. Zmęczone, nie musiały długo czekać na sen.
*******
Tak, jak zaplanowano wieczorem, pobudka przypadła na godzinę szóstą. Sakura była zadowolona, że tą noc mogła spędzić w łóżku, a nie na dworze. Razem ze swoimi tymczasowymi lokatorkami próbowała w krótkim czasie doprowadzić swój wygląd do zadowalającego. Następnie wrócili w to samo miejsce, w którym wczoraj jedli, na małe śniadanie.
Tak jak zarządził Shikamaru, o siódmej powinni wrócić na dziedziniec i udawać niewyspanych. W tamtym momencie nikt nie miał już siły by rozmawiać, więc po prostu szli.
Na miejscy usiedli w kółku na trawie i opierając się o siebie na wzajem przymykali oczy.
- O już wstaliście! - zawołał Kakashi po mniej więcej czterdziestu minutach od ich przybycia. - To czas na śniadanie - Zawołał niosąc razem z Asumą dwie siatki, jedną z chlebem, drugą wypełnioną różnymi rodzajami sera i szynki.
- Proszę bardzo, tu macie plastikowe sztućce - wyjaśnił matematyk. - Gdy już skończycie jeść i odpoczniecie, wracajcie do pracy, każdej z grup została jeszcze jedna sala do posprzątania. Im szybciej skończycie, tym szybciej dostaniecie nagrodę i pójdziecie do domu.
Zjedli w milczeniu zapychając się chlebem, by wrócić do pracy, która zresztą poszła im bardzo szybko.
Gdy skończyli, w ostatnich chwilach biwaku ustawili się w szeregu.
- Na zakończenie chciałbym wam bardzo podziękować - powiedział Kakashi. - Spisaliście się na medal, dlatego też chciałbym was nagrodzić - podszedł do każdego wieszając mu na szyi medal z napisem "Jestem najlepszym sprzątającym"
- No to do zobaczenia jutro w szkole - zawołali nauczyciele.
*******
- To.. chyba czas już iść - westchnęła Sakura patrząc ze smutkiem na czarno-włosego kolegę.
- Co? Ach, tak, masz rację - odparł wyrwany z zamyślenia. Dziewczyna dałaby wszystko, żeby móc poznać o czym właśnie myślał.
- Ja.. - nie dane jej było dokończyć, bo w tym momencie zadzwonił telefon chłopaka.
- Przepraszam - powiedział, po czym spojrzał na komórkę i przyłożył ją do ucha.
- Dziękuję za wszystko - uśmiechnęła się i dała mu szybkiego całusa w policzek rumieniąc się przy tym. Następnie odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła w stronę koleżanek. Patrzył na nią z szokiem, jednak chwile później na jego ustach pojawił się kpiący uśmiech. Nie czekając na kolegów poszedł w stronę internatu.
Jejku, jaki on jest słodki, pomyślała podchodząc do dziewczyn.
- Czemu się tak szczerzysz? - zapytała ze śmiechem Ino.
- A nic, cieszę się, że już wracamy - po części skłamała. Chętnie by powtórzyła chwile spędzone z Sasuke. Odruchowo spojrzała na rękę i mina od razu jej zrzedła. - O nie..
- Co cię stało?
- Nie ma jej. Nie ma mojej bransoletki - jęknęła wskazując na nadgarstek. - Musiałam ją zgubić... a co jeśli spadła w tym lesie? Przecież nigdy jej nie znajdę..
- Nie panikuj tak, na pewno się znajdzie. Spróbuj sobie przypomnieć, kiedy ją widziałaś po raz ostatni - doradziła.
- Emm.. Wydaje mi się, że po tym wypadku z kanapką już jej nie miałaś - powiedziała Hinata.
- O, widzisz! Idź do tej sali i tam poszukaj, a my popytamy tutaj, czy może ktoś jej przypadkiem nie widział - westchnęła Yamanaka puszczając jej oko. - No już, ruszaj - popchnęła ją lekko w stronę szkoły.
Biegiem ruszyła przed siebie modląc się w duchu, żeby szkoła nie była jeszcze zamknięta. Dopadła drzwi i pociągnęła za klamkę. Na szczęście były otwarte. Westchnęła z ulgą i skierowała swoje kroki w kierunku sali. Przez cały czas biła się z myślami, czy to na pewno jest tego warte. Cały czas towarzyszyła jej wizja małych robaczków wychodzących z kanapki. Wzdrygnęła się z odrazą na to wspomnienie. Położyła dłoń na klamce i nacisnęła ją. Wciągnęła głośno powietrze, zamknęła oczy i pchnęła drzwi. Delikatny powiew wiatru zaczął muskać jej twarz. Było to dosyć przyjemne uczucie, więc postanowiła chwilę tak postać odkładając tym samym wejście do sali. Wiedziała, że skoro dodarła już tutaj, to nie może się poddać. Powoli uchyliła powieki i zrobiła pierwszy krok. Rozejrzała się szukając małych stworzonek, ale na szczęście nigdzie ich nie dojrzała. Już spokojniejsza zabrała się za przeglądanie klasy. Przeszukała na kolanach każdy centymetr kwadratowy, ale nie znalazła zguby. Smutna wstała i otrzepała się. Były jeszcze tylko dwa miejsca, w których mogła znaleźć bransoletkę, a to oznaczało, że tylko traciła tu czas. Wiedziała, że mogła zacząć poszukiwania od pierwszej sprzątanej przez nich sali. Jednak tutaj wróciły do niej wspomnienia cudownych chwil z Sasuke. Rozkojarzona szła wpatrując się w swoje buty. Oczywiście, jako że pech jej nie opuszczał, uderzyła głową w coś twardego. Zupełnie się tego nie spodziewała, więc upadła.
- Ała - jęknęła podnosząc głowę i szukając przeszkody. Przeklęła się w myślach, za to że nie uważała jak idzie.
- Oj, Haruno, Haruno. Co ja z tobą mam? - powiedział Hatake wyciągając w jej stronę pomocną dłoń. Z lekką obawą ją chwyciła i już po chwili była na nogach. Zdziwiła się, podniósł ją z taką łatwością, jakby nic nie ważyła. Zmierzyła go spojrzeniem, miał na sobie luźne rzeczy, ale i tak nie wyglądał na silnego.
- Przepraszam, nie widziałam pana - mruknęła nie patrząc mu w oczy.
- Zdążyłem zauważyć - odparł uważnie ją obserwując. - Co tak odwróciło twoją uwagę?
- Em.. T-to nie ważne. Co pan tu robi?
- Powinienem zadać ci to samo pytanie.
- Ale ja byłam pierwsza! - krzyknęła podnosząc na niego wzrok. Widział zawziętość w jej oczach.
- Ale ja jestem nauczycielem - powtórzył jej dziecinny argument i wzruszył ramionami. - Po za tym biwak już się skończył, więc powinnaś być w drodze do domu, czyż nie? - Nie doczekał się niczego innego niż spuszczenia głowy przez dziewczynę. Westchnął i kontynuował. - No chyba, że szukasz tego - wyjął z kieszeni bransoletkę z kwiatkiem wiśni i podniósł ją. Oczy dziewczyny momentalnie zaświeciły się z radości. Uśmiechnęła się szeroko widząc swoją zgubę. Jednak chwilę po tym spojrzała niepewnie na nauczyciela.
- Skąd pan ją ma?
- Znalazłem podczas obchodu - no tak. Zadała najgłupsze pytanie jakie mogła. Przecież mogła się tego sama domyślić.
- Racja - mruknęła i nasunęła jej się jeszcze jedna wątpliwość. - Więc skąd pan wiedział, że to moje?
- Nie wiedziałem - odpowiedział szybko. - Przypomniałem sobie o niej chwilę temu i widząc, że Ino jeszcze nie poszła, postanowiłem ją zapytać, czy nie wie do kogo należy. Powiedziała, że jest twoja i że prawdopodobnie jesteś tutaj zamartwiając się. Chcąc nie chcąc musiałem tu wrócić, żeby ci to zwrócić - puścił jej oko i wyciągnął rękę z bransoletką w jej kierunku. Jednak kiedy ją chwyciła, on nie puścił. Spojrzała na niego zdziwiona szukając wyjaśnienia. Nachylił się i szepnął jej do ucha zniżając głos. - Ale nie ma nic za darmo - odskoczyła szybko cała czerwona na twarzy. Zaśmiał się, szczerze. Lubił wprawiać ją w zakłopotanie, tak zabawnie się w tedy rumieniła. Jednak widząc jej spojrzenie zawierające nutkę strachu, zrozumiał, że nie odebrała tego jako żart. Westchnął i pokręcił głową. - Spokojnie, chcę tylko, żebyś zmieniła swój stosunek do mnie - mruknął puszczając sznurek. Rzucił jej ostanie spojrzenie i odwrócił się z zamiarem wyjścia.
W tym czasie przez głowę Sakury przemknęły tysiące myśli. Nie za bardzo wiedząc co robi, złapała rękaw nauczyciela i pociągnęła lekko chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Dalej stał do niej tyłem.
- Dz-dziękuję - szepnęła spuszczając wzrok.
- Nie masz za co, przecież to normalne, że znalezione rzeczy się zwraca - powiedział wstrząsając ręką i robiąc pierwszy krok.
- Nie! - krzyknęła cicho, ciągnąc go mocniej aż stanęli twarzą w twarz. Widział, że jest zakłopotana, można z niej było czytać jak z otwartej książki. - Chciałam podziękować z-za wszystko - wyszeptała unikając jego wzroku. - Było na prawdę miło.. Jednak to jeszcze nie oznacza, że pana polubiłam.
- Tak, tak. Wiem o tym - mruknął mierzwiąc jej włosy. Uniosła głowę i ujrzała tylko jego przymknięte oczy. Przez maskę, którą nosił, był to jedyny sposób, żeby wiedzieć, że się uśmiecha. Nie wiedziała czemu, ale ucieszył ją ten widok. Odwzajemniła gest. Stali tak przez chwilkę, aż mężczyzna zabrał rękę i przerwał ciszę. - Musimy iść, bo jeszcze zamkną szkołę i zostaniemy tu do jutra - zażartował. Wyszli z sali i milcząc pokonali drogę do głównych drzwi.
- To do widzenia - uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w stronę czekających koleżanek.
- Tak, do jutra - uniósł rękę, ale szybko ją opuścił. Odwrócił się i pewnym krokiem poszedł w kierunku parkingu.
- I co? Masz - spytała Ino uśmiechając się przebiegle.
- Tak, mam. Ale mogłyście wziąć od niego tę bransoletkę, sprawiłam mu tylko kłopot - pokręciła głową.
- Ależ skąd! Powiedział, że bardzo chętnie zwróci ci zgubę.
- Po za tym, chciałyśmy, żebyś... - zaczęła Hinata.
- Tak wiem, żebyśmy się polubili - przewróciła oczami. - Zostawmy ten temat w spokoju i wracajmy - zgodnie kiwnęły głowami, jednak cisza nie trwała długo. Już za ogrodzeniem szkoły blondynka znalazła nowy temat.
- A właśnie, Sakura! Jak tam twój sportowiec? - zapytała z błyskiem w oku. Uważnie obserwując koleżankę.
- Mój kto? - mruknęła zdezorientowana.
- No wiesz, wysoki, przystojny, ma blond włosy i błękitne oczy. Mówi ci to coś? - uśmiech nie znikał z jej twarzy.
- J-jak? Skąd wiesz? - spojrzała na nią przerażona.
- Ino widziała wasze powitanie czy pożegnanie przy szkole, ale nie chciała wcześniej ci o tym mówić - wyjaśniła Hyuga.
- Ech... No dobra, po pierwsze, to nie jest mój sportowiec. Znamy się dopiero od niedawna, ale lubię go - odpowiedziała z uśmiechem. - Widzieliśmy się w tym tygodniu, ale nie rozmawialiśmy za wiele. Spotkałam go jak biegał z kolegami i się do nich przyłączyłam. Nic wielkiego, ale miło wspominam tamten dzień.
- Ooo, czyli widzę, że nasza Sakura poznała całe Akatsuki - nie dawała za wygraną blondynka.
- Tak i wiesz co? Są tak przystojni, jak mówiłaś - zakończyła ze śmiechem. Reszta drogi przebiegła w luźnej atmosferze.
To zdjęcie było moją inspiracją do napisania tego rozdziału, pod hasłem "BIWAK".
Super ! :D
OdpowiedzUsuńSakura tysiące myśli? Oj, oj, oj .. też bym tak zareagowała pewnie xD
Pisz szybciutko ! *-*
Nareszcie się polubili :3 :)) <33
Czekam na next !
Kiedy opublikujesz ?? :D
Super, że się podobało 😆 Prawie że cały rozdział napisała Hina, moje były tylko poprawki, dopiski i ostatni fragment xd jako że ten był dosyć długi, na nastepny niestety będzie trzeba trochę poczekać, szkoła daje się we znaki 😧 Ale spokojnie, następny ma już napisany wstęp xd jednak najważniejsza część była zapisana na kartkach, które się pogubiły, więc musimy wszystko odtworzyć, co niestety trochę potrwa 😕
OdpowiedzUsuńA wracając do tego, że się polubili, to to nie jest jeszcze takie pewne xd
Tak się napracowałam przy komie , a za chwilkę patrzę ... nie dodał się O.o
UsuńNie chce mi się ponownie pisać tak długiego komu :/ Wybaczcie :/
W skrócie.
Macie talent. Uwielbiam was za to co tworzycie . Znam ten ból jeśli chodzi o szkołę .. - brak czasu wolnego , a jak już się jako taki znajdzie , człowiek po prostu nie ma siły :/
Przykro mi z powodu kartek , które zaginęły .
Weny, dużo wolnego czasu, mniej sprawdzianów i weny :3
No i oczywiście , tradycyjnie - czekam na notkę :3
Kom był o wieele dłuższy , ale nie mam sił pisać tego wszystkiego ponownie ;/
Tak więc powyżej jest wszystko co najważniejsze , w skrócie :))
Sayonara ! ^^
Wiesz... lubię twoje komentarze... jak mało co motywują mnie do dalszego pisania :3
UsuńCieszę się ^^
UsuńI czekam ! :c ^^
EJ JA CHCĘ ROZDZIALIK :(((( :(((
OdpowiedzUsuńKIEDY BĘDZIE ??