Rozdział VIII
Ta dam! Oto i nowy rozdział :D Długo nas nie było, ale udało się to stworzyć xd Trochę się w nim dzieje i mam nadzieję, że nie będzie problemu z ogarnięciem tego ;) Nie przynudzając, zapraszam do czytania :)
ROZDZIAŁ VIII
- I wtedy on powiedział "wyciągamy karteczki, kartkóweczka sprawdzająca waszą wiedzę z poprzedniej lekcji", do tego ten złośliwy uśmiech. Wszyscy patrzyliśmy na niego z niedowierzaniem, obiecywał nam, że po biwaku będziemy mieć spokojny tydzień. Tym czasem on sam łamie dane nam słowo. Nie lubię, gdy nauczyciele obiecują jedno, a robią zupełnie coś innego - powiedziała Sakura biorąc łyk ciepłej herbaty.
- To było złe zagranie z jego strony - przyznał Itachi siedzący na przeciwko niej w kawiarni.
- Według mnie to było do przewidzenia - dodał Tobi, kuzyn bruneta, który bardzo nie lubi swojej twarzy i nosi papierową torbę z małymi otworami na oczy. - Nie znasz Kakashiego? Matko Sakura, ale ty głupia, to było do przewidzenia - roześmiał się łapiąc za brzuch.
- Itachi, nie wierzę, że to twój krewny - wyszeptała Sakura patrząc srogo na nowo poznanego kolegę.
- Ja też. I jak Ci poszło?- zapytał zmieniając temat.
- Co za głupie pytanie, w weekend w ogóle, ale to w ogóle, nie zajrzałam do jakichkolwiek książek czy zeszytów. A historia dość kiepsko wchodzi mi do głowy, na lekcjach śpię z otwartymi oczami. Myślałam, że to wiesz, tak samo, że wolałabym spotkać się tylko z tobą - wymamrotała spoglądając na chłopaka.
- Ej, wszystko słyszałem, to było nie miłe. Mam takie samo prawo przebywać w tej kawiarni, przy tym stoliku i obok mojego krewniaka jak ty, więc proszę tutaj nie używać brzydkich sformułowań. Nie moja wina, że jesteś mało przewidywalna, co ty robiłaś w pierwszej klasie? A no tak... spałaś z otwartymi oczami - zaśmiał się Tobi pokazując na nią palcem.
- Oj wybacz! Chodzę do tej szkoły zaledwie od kilku tygodni i już grozi mi zagrożenie z historii - wymamrotała przerażona szukając pomocy u starszego Uchihy. Jednak on był oazą spokoju, tylko przyglądał się w zamyśleniu. Sakura nie mogła nic poradzić, usiadła wygodniej na krześle i czekała na kolejny ruch ze strony towarzyszy. Jeden z nich dokładnie mieszał kawę a drugi pochłaniał w dziwny sposób ciasto.
- Było, minęło. Musisz się skupić na następnych testach i karkówkach a nie rozczulać się nad minioną. A jeżeli chodzi o Kakashiego, to nic nie poradzisz, jest specyficzny, ale najlepszy. Może jeszcze tego nie zauważyłaś ale on swoim... jakby to ująć... dość złośliwym i wymagającym sposobem nauczania zmusza cię do nauki. Nie wiesz jak będzie przebiegać następna lekcja, dlatego nie chcąc dostać nagany uczysz się więcej i więcej, by nadążyć za jego tokiem myślenia. Zgodzę się, że to nie jest dobry pomysł, by nakłonić was do nauki, ale za to skuteczny, mimo iż niedoceniony - podsumował Itachi podnosząc wzrok na dziewczynę. - Dasz radę - dodał posyłając jej pokrzepiający uśmiech.
- Ty jak coś powiesz, to powiesz to tak, że trudno zaprzeczyć. Oczywiście, jeśli jest się w stanie za tym nadążyć - mruknął lekceważąco jego kuzyn.
- Hmm... skoro tak mówisz, to muszę uwierzyć - odpowiedziała zrezygnowana dziewczyna odwzajemniając uśmiech i biorąc łyka ciepłej herbaty, którą trzymała w dłoniach. Jego głos uspokoił podirytowaną Sakurę. Sprawiał, że zapominała o dzielącej ich przepaści, nie tylko wiekowej, ale i intelektualnej, oraz że słabo się znali, po prostu umiał ją pocieszyć. Gdyby nie Tobi..., pomyślała, otrząsając się z zamyślenia. - Ale to nie zmienia faktu, że mam problem z nauką, nienawiść do nauczyciela, przedmiotu i kiepskie samopoczucie nigdy wróżą nic dobrego. To nie dla mnie, ja nie wiążę przyszłości z tą dziedziną, chcę zostać lekarzem a nie jakimś historykiem.
- Oj Sakura, Sakura zmieńmy temat bo już zaczynasz fantazjować - stwierdził szorstko zamaskowany wskazując na nią palcem.
- Wcale nie - odrzekła odwracając wzrok.
- Przy okazji Saku, pamiętaj by do nauczycieli zwracać się per pani, pan profesor. Kiedy ostatnim razem widziałem się z wujkiem, marudził jak to się źle odzywacie, i że musi zrobić z tym porządek. Lepiej miej to na uwadze, różne pomysły przychodzą mu do głowy, niekoniecznie dobre - dorzucił podśmiewając się Itachi.
- Naprawdę? Zamierza przyczepić się jeszcze do tego? On jest straszny, nie wiem jak udaje ci się utrzymać z nim dobre kontakty - powiedziała będąc pod wrażeniem.
- Słuchaj, tę sztukę potrafi tylko Uchiha, nikt więcej - wtrącił wesoły chłopak. - A tak przy okazji nie masz nam czego zazdrościć. Nasza rodzina jest duża i wszyscy bardzo troszczą się o naszą przyszłość, a to jest tak urocze jak flaki z olejem.
- Przesadzasz - sprostował drugi z towarzyszy Haruno. - Zaprosiłbym cię w weekend ale przyjeżdża brat i będzie się plątał po domu.
- O! Masz brata, nie wiedziałam - odparła zaciekawiona. - Nic nie mówiłeś.
- Nie było okazji- wytłumaczył.
- Sasuke to taki sztywniak, gorszy od Itachiego, ten to chociaż umie się uśmiechnąć. Geniusze. Nie wierzę, że płynie w nas ta sama krew. - wymamrotał ponuro Tobi. - Tylko z wujkiem Obito można pogadać.
- Sasuke?! - pisnęła Sakura zachłystając się herbatą.
- Oj Saku wszystko okay? Nie uduś nam się tu - powiedział młodszy chłopak nadbiegając i klepiąc po plecach dziewczynę. Itachi tylko bacznie obserwował reakcję. Nie uszło to uwadze różowo-włosej, która przestraszyła się tym świdrującym spojrzeniem i pustą twarzą. Co on widzi? Jego twarz jest nieodgadnięta, pomyślała lekko zmieszana prostując się, by zaczerpnąć oddechu.
- No jasne, po co masz jej pomóc, zainteresować się skoro można oceniać sytuację ze straszną miną - westchnął złośliwie Tobi. Chyba go polubię, przyszło na myśl Sakurze.
- Wszystko dobrze?- zapytał pusto, nie mogąc zostawić słów krewnego bez odpowiedzi.
- Tak, już w porządku. Wybaczcie trochę mnie zaskoczyła ta wiadomość, nic wielkiego. Zapomnijmy o tym - zaśmiała się sztucznie szukając punktu, na którym mogłaby zawiesić wzrok. Zegar okazał się idealny. - O matko, już ta godzina, niedługo musimy się zbierać, muszę zdążyć na autobus - zagadała.
- No nie ma sprawy, możemy zaraz wyjść i spokojnie przejść się na przystanek - oparł młodszy Uchiha.
- Dzięki.
Następne minuty były dla dziewczyny nieprzyjemne. Rozmowa nie przebiegała już gładko i często pojawiała się niezręczna cisza. Na dodatek Itachi stał się bardziej oschły i nieskory do rozmowy, w przeciwieństwie do swojego kuzyna, który miał teraz pole do popisu. Opowiadał o tradycjach rodzinnych i o jego trudnym życiu. Sakura słuchała go uważnie, co jakiś czas przytakując. Nim się zorientowała, była już w autobusie i kiwała na pożegnanie do swoich starszych kolegów, którzy mieli jeszcze kilka spraw do załatwienia.
Wracając do domu, przejeżdżała obok szkoły i internatu. Na myśl od razu przyszedł jej tamten pamiętny wieczór, w którym to Naruto wyprawiał swoje urodziny. Prosto ze szkoły poszli do jego prawdziwego domu, gdzie ponoć wujek wszystko przygotował. Trudno było sądzić inaczej, wujek Jiraiya przygotował, to co należy, ale według własnego uznania, koniec końców nie mogli wziąć udziału w " jego" zabawie. Poszli z jeszcze większym entuzjazmem nad jezioro i tam rozpalili ognisko, upiekli kiełbaski i bawili się. To prawda, że po zachodzie słońca zabawa jest najlepsza. Chłopcy przynieśli alkohol i papierosy, czyli jakby zapalnik do dobrej zabawy bez choćby jednej rozsądnej myśli. Śpiewali, gadali, tańczyli i pili. Po wypiciu jednej, dwóch puszek, butelek niektórzy byli zbyt rozluźnieni, ale to tylko poprawiło im humory. Jako, że Sakurze piwo za bardzo nie smakowało, a próbowała każdego jakie przynieśli, pozostała tak jak Hinata przy napoju gazowanym. Z drugiej strony ktoś musiał wszystkich przypilnować. Sasuke również jej nie zawiódł, nie odstępował dziewczyny na krok. Została skazana na jego towarzystwo, to straszne, z czego była niezmiernie zadowolona. Rozmowy przy ognisku wspomina każdego dnia przed snem. W końcu nastał taki moment, że wszyscy się zmęczyli i usiedli w kole, na drewnianych pieńkach z opuszczonymi głowami na ramie towarzysza. Ino obejmowała Saia, Hinata i Naruto mieli swój pierwszy pocałunek, to takie urocze, pomyślała wspominając tamtą sytuację. Lekko wstawiony już chłopak zaczął się do niej przystawiać, jednak różowo-włosa skutecznie go odtrąciła i nakierowała na właściwą dziewczynę. Od tamtego momentu stali się sobie dużo bliżsi. Wracając do reszty towarzyszy - Shikamaru spalał kolejną paczkę papierosów, Choji piekł kiełbaski, Kiba leżał na kolanach jakiejś dziewczyny, a obok niego Akamaru, Lee padł niedaleko pozbawiony przytomności, tak jak prawdopodobnie reszta. A Sakura... oczywiście, że spędzała czas z Sasuke, on ma twardą głowę jeśli chodzi o alkohol, przemknęło jej przez myśl. Podpierał swoją głowę na jej kolanach wpatrując się w gwiazdy raz po raz mówiąc kilka słów. Impreza skończyła się około 4 w nocy. Chociaż dokładnie nie wiadomo, bo nikomu nie chciało się wracać do domu lub po prostu nie byli w stanie, więc wepchnęliśmy się do Naruto, jego wujek zakończył już swoje imprezowanie, a sam solenizant nie miał nic przeciwko. Położyliśmy się blisko siebie i wtuleni zasnęliśmy w smrodzie potu, piwa i dymu papierosowego. Rano nie czekając aż wszyscy się obudzą, wyszła czym prędzej, by zdążyć do domu nim rodzice się obudzą. Jaka ja byłam głupia, pomyślała wspominając kłótnię z rodzicami. Nie spali całą noc czekając na nią. W sumie mogłam zostać dłużej i się chociaż wyspać. Kara i tak mnie nie ominęła, westchnęła. No cóż pozostaje tylko nadzieja, że następnym razem inaczej to rozegram.
********
- Prosimy, żeby wszyscy uczniowie stawili się podczas tej przerwy w auli - dobiegł dźwięk z głośnika zakłócając ciszę panującą w sali. Ino wymieniła z Sakurą wymowne spojrzenie. Blondynka podsłuchała ostatnio rozmowę dyrektorki z Nejim o jakiejś imprezie organizowanej w szkole i oczywiście podzieliła się tą nowiną z przyjaciółkami. Podekscytowane czekały na koniec lekcji, aby usłyszeć z ust Tsunade tą wspaniałą wiadomość.
Gdy zadzwonił upragniony dzwonek, pierwsze zerwały się z miejsc i ruszyły w stronę wyjścia. Jednak już pod drzwiami ich zapał został gwałtownie ostudzony.
- Haruno, zostań chwilę - rozbrzmiał zdecydowany, znudzony głos. Dziewczyna zatrzymała się wściekła, torując innym uczniom drogę ku wyjściu, po czym odwróciła się na pięcie w stronę nauczyciela, optymizm opuścił jej oczy ustępując miejsce nieugaszonej irytacji. Jeśli ktoś może coś zepsuć, to zawsze będzie to on, zabrzmiał głos w jej głowie.
- Przykro mi, ale nie mogę. Musimy iść do auli - odparła starając się na miły ton, choć wiedziała, że na nic się on nie przyda, Kakashi już wydał swój osąd. Nowa uczennica była jego ulubioną podopieczną, na każdym kroku okazywał jak bardzo nie darzy jej sympatią. Potknął się tylko raz, na koniec biwaku, okazał Sakurze miły gest, który mógłby wymazać jego wcześniejsze przewinienia. Jednak to nie leży w jego naturze, szybko wyprowadził ją ze stanu euforii.
- Ino na pewno wszystko ci przekaże. Prawda? - obdarował ją spojrzeniem nie znoszącym sprzeciwu, więc ta kiwnęła głową.
- Trzymaj się - mruknęła do różowo-włosej na ucho, posłała jej przepraszające spojrzenie i wyszła czym prędzej.
Sakura poczekała, aż wszyscy opuszczą salę, nie trwało to zbyt długo, nikt nie chciał narazić się na spóźnienie. Gdy zostali sami zadała nurtujące ją pytanie.
- Więc? Po co miałam zostać - miły ton schowała do kieszeni, nie zasługiwał na niego. Brak sympatii okazywała tak samo otwarcie jak on i tak samo odrzucała granice między uczniem i nauczycielem.
- Grzeczniej - mruknął. - Jestem twoim nauczycielem i czy ci się to podoba, czy nie, należy mi się szacunek. Jakikolwiek - dodał, spoglądając na nią kątem oka.
- Och, przepraszam! - rzuciła kąśliwie. - Czy mógłby pan profesor podać powód, dla którego zatrzymał mnie pan na przerwie? Zabierając mi tym samym radość z uczestniczenia w apelu.
- Tak lepiej, ale spokojnie, nic nie tracisz. Dziwię się, że aż tak ci pilno oglądać tą napudrowaną babunię - powiedział. Dziewczyna tylko przewróciła oczami. - Chciałbym, abyś pomogła mi zanieść te mapy do pokoju nauczycielskiego - wskazał na ścianę, o którą oparte było sześć rolek. Nie odzywając się wzięła trzy i czekała aż Hatake przyjdzie po swoją połowę. Nie podchodził, więc rozejrzała się szukając go. Stał oparty o framugę i wyraźnie na nią czekał. Domyśliła się, że ma przenieść wszystkie. Z westchnięciem schyliła się po nie.
- Pomożesz mi je przenieść, taa jasne, chyba poniesiesz ja za mnie - mruknęła do siebie idąc i potykając się co jakiś czas. Rolki zasłaniały jej prawie że całkowicie pole widzenia. - Oczywiście, bo jak książę może sam nosić mapy. Przecież to byłaby ujma dla niego. Lepiej wysłużyć się innymi i ich podręczyć. Dupek - ostatnie słowo powiedziała trochę głośniej wkładając w nie tyle nienawiści, ile się dało.
- Słyszałem to.
- Fajnie - prychnęła. Miała go dosyć pod każdym względem. Nagle uderzyła w coś twardego i straciła równowagę, ale równie szybko ją odzyskała. Odsunęła rolki i spojrzała w górę chcąc zobaczyć niechcianą przeszkodę. Ujrzała plecy swojego 'ukochanego' nauczyciela. Taa... Teraz znowu pewnie będzie pogadanka o tym, jak nie okazuje szacunku za równo mu jak i przedmiotom szkolnym.
- Czy ja nie wyraziłem się jasno? - mówiłam. - Ile razy..
- Tak, tak. Może pan sobie darować to przemówienie - powiedziała przewracając oczami. Odwrócił się i zmierzył ją ostrym spojrzeniem. Jego tęczówki jeszcze bardziej pociemniały.
- Pospiesz się, nie chce tracić całego dnia na patrzenie jak się guzdrasz, takim tempem nie dojdziemy tam do końca dnia. A uwierz mi, mam lepsze zajęcia.
- W takim razie mógł pan to zanieść samemu, ale nie, przecież włosy same się nie ułożą - odpowiedziała mijając go obojętnie.
- Zamkniesz się sama czy mam ci pomóc? - szepnął niebezpiecznie blisko jej ucha. Nie spodziewała się tego i z zaskoczenia wzdrygnęła się, a mapa leżąca na samej górze spadła na ziemię. Westchnęła głośno, patrząc ze zrezygnowaniem na przedmiot i na nauczyciela, ale nie widząc żadnego gestu z jego strony, w końcu nachyliła przeklinając pod nosem. Wygięła się próbując dosięgnąć rolki i tym samym nie upuścić pozostałych, z trudem udało jej się to osiągnąć, po czym zadowolona z siebie wstała wyprostowana. Tak jak przypuszczała Kakashi nie zwrócił na nią uwagi...
Mimo że prawie nic nie widziała, dzielnie dotarła pod sam pokój nie przewracając się. W tym momencie była z siebie bardziej niż dumna. Hatake otworzył drzwi i przepuścił ją w nich.
- Te, które używaliśmy dzisiaj na lekcji, były dosyć zniszczone, więc połóż je na szafce, żebym pamiętał, że muszę zamówić nowe, a resztę przy stojaku - powiedział wskazując miejsca i usiadł za biurkiem obserwując ją. Jeśli myślał, że ją tym zagnie, to się grubo mylił. Doskonale wiedziała z jakich korzystali, plus, jak już wspomniał, nie były one w najlepszym stanie. Z uśmiechem satysfakcji odłożyła na bok dwie, a pozostałe postawiła obok wieszaka. Mina jej zrzedła, gdy spojrzała na szafkę. Była wysoka i to bardzo, a patrząc na swój wzrost wiedziała, że łatwo nie pójdzie. No ale musiała sobie poradzić, przecież nie poprosi go o pomoc przy tak, teoretycznie, prostej czynności. Z niechęcią wzięła pierwszą rolkę, wspięła się na palce i wyciągnęła ręce, lecz to i tak było za mało. Stojąc tak zdecydowała się ją tam po prosu wrzucić. Udało się i bez większych problemów mapa przeturlała się pod samą ścianę. Zadowolona z siebie postanowiła zrobić to samo z drugą. Jednak z całej tej euforii rzuciła za mocno. Rolka odbiła się od tej pierwszej, następnie od Sakury, spadła na ziemię i rozwinęła się. Mimo że uderzenie nie było mocne, ale zaskoczyło ją, a że stała na palcach, to straciła równowagę i poleciała za mapą. Lądowanie nie należało do najprzyjemniejszych i poobijała się trochę. Super. Jak nic pozostaną siniaki, pomyślała ze złością i spojrzała na mapę z żądzą mordu w oczach. Do jej uszu dobiegł śmiech, więc odwróciła głowę w tamtą stronę. Kakashi obserwował ją z wyraźnym rozbawieniem.
- To, że jesteś niezdarna, nie oznacza, że możesz obwiniać niczemu winne przedmioty - powiedział i puścił jej oko. Haruno zarumieniła się lekko.
- To, że jest pan nauczycielem nie znaczy, że wolno panu gnębić uczniów - wymamrotała i odwróciła się tyłem do nauczyciela.
- Ale z drugiej strony powinnaś się cieszyć, że Sasuke nie widział twojego jakże zgrabnego upadku - zaczerwieniła się, po czym pomału odwróciła się twarzą w jego stronę. Nie była już tą samą osobą, gdyż wystarczyło użyć jednego słowa,a konkretnie imienia, by aktywować jej drugą stronę. Spojrzała na niego pełnym nienawiści i walki wzrokiem.
- A co Sasuke ma wspólnego z całą tą, jakże upokarzającą, sytuacją? Powiesz mi?- odrzuciła grzeczny ton, którym posługiwała się w czasie rozmów z profesorami, teraz walczyła, walczyła o godność i w obronie swojego obiektu westchnień. Kakashi milczał niewzruszony, gdy ona torturowała go od środka. - Zajmij się lepiej nauczaniem, bo nie wychodzi ci ono najlepiej i zostaw Sasuke i moją osobę w spokoju - warknęła przez zaciśnięte zęby. Cała zła aura opadła i wyraz jej twarzy złagodniał. - Nienawidzę pana - powiedziała pusto. Odwróciła się położyła mapę przy ścianie i sięgnęła po plecak jednak nie mogła się ruszyć. Była obserwowana, ta nagła zmiana nastroju u dziewczyny nie pozostała niezauważona. Lwica walcząca o swoją zdobycz, stwierdził Kakashi z ironią w myślach. A Sakura toczyła wewnętrzny bój, łzy cisnęły się do oczu, a szczęka delikatnie drżała. Właśnie z tego powodu nie mogła opuścić pomieszczenia, on nie mógł jej zobaczyć z oznaką słabości. Była sparaliżowana świadomością swojego wybuchu, ale nie chciała przegrać. Wszystko w jego osobie ją irytowało, zaczynając od dziwnych zasad poprzez stosunek do uczniów i kończąc na tym głupim uśmiechu, który mogła dostrzec, gdy coś jej wypominał. A zdarzało się to zbyt często, znała go bardzo dobrze. Dodając do tego jego postawę wyrażającą wieczne znudzenie. Mogła bez oporu stwierdzić, że zawstydzanie jej to jedno z ulubionych zajęć szkolnych historyka, przychodziło mu to z wrodzoną łatwością. Ból, to jedyne słowo i uczucie jakie kojarzyło jej się z Kakashim.
Był on pierwszym, który w tej sytuacji wykonał ruch. Podszedł do mapy i bez słowa i trudu położył ja na szafce, po czym wsunął ręce do kieszeni i stanął przed nią. Sakura w tym czasie stała w zawieszeniu ze spuszczoną głową.
- Haruno, spójrz na mnie - pokręciła tylko przecząco. - To nie było pytanie - mruknął ostrzejszym tonem. Wzdrygnęła się, i mimo woli przyjęła postawę obronną. Spojrzała na niego i nie dając mu dojść do słowa wyszła z pokoju, który dla jasności był podzielony na dwie części. Pierwsza, w której się znajdowali była odrębnym pomieszczeniem i czymś w rodzaju magazynu, w drugiej były stoły, przy których siedzieli niezainteresowani całą sytuacją nauczyciele.
Po tym jak wybiegła, skierowała się prosto do łazienki. Nie mogła teraz pozwolić, by ujrzały ją niewłaściwe osoby. Weszła to jednej z większych kabin, zamknęła drzwi i usiadła chowając twarz w dłoniach. Pozwoliła, by łzy spływały jej po policzkach, a ciało drżało. Całe napięcie, stres i obawy ze wszystkich tygodni w tym momencie złączyły negatywne siły mącąc jej w głowie. Pragnęła znaleźć się teraz w domu, wypłakać w poduszkę, a nie w dłonie w toalecie. Jednak było to tylko ślepe pragnienie. W końcu zabrzmiał dzwonek wzywający na lekcje. Sakura go zignorowała, nie mogła teraz tak pokazać się klasie. Biologia to jej ulubiony przedmiot, ale pan Orochimaru tylko zwiększyłby ilość jej łez.
- Potrzebuję teraz spokoju, na następnej przerwie będzie już mi lepiej - wyszeptała do siebie na pocieszenie. Jednak dzisiaj nie był jej szczęśliwy dzień, po mniej więcej dziesięciu minutach zamek od drzwi nagle się otworzył, rozchylając je.
- A kogo my tu mamy?! Wagarowiczkę! - wykrzyknęła zachwycona Karin. Dziewczyna spojrzała oszołomiona na swoją niemiłą koleżankę z klasy, na szczęście szybko odzyskała język w buzi.
- Oj, Karin wiedz, że jesteś jedyną osoba, jaką pragnę teraz oglądać, twoje czerwone, jak u żony diabła, włosy pocieszają mój koszmarny humor. A teraz otrzymam twoja łaskę i zamkniesz te stęchłe, skrzypiące drzwi, czy jednak twoje macki nie posiadają przeciwstawnych kciuków? - Haruno wiedziała, że mówi za dużo, zdecydowanie za dużo, ale udzielił jej się zły nastrój i to znowu zbyt mocno. Jeśli nikt jej nie mógł pomóc w tej chwili, tylko niszczyć cisze, musiała się na nim wyżyć.
- Coś ty powiedziała, różowa laleczko? - warknęła ze wściekłością.
- To co usłyszałaś, chyba dbasz o to, by słyszeć wszystkie nienawistne odzywki skierowane w twoją stronę - oj Sakura, źle robisz, ale było już za późno, nie kontrolowała słów, które wypływały jej z ust. Nie będziesz się wdawać w konflikty z żadną osobą, tak mówiłaś, a co robisz, pomyślała z rozbawieniem.
- Ach tak, czyli zdesperowana siedzisz w kiblu, bo Sasuke zrozumiał, że taka pusta różowa lala nie jest nic warta?- wytknęła Uzumaki śmiejąc się złowrogo.
- Jak śmiesz mi tutaj wspominać o Sasuke! I tak nie masz u niego szans, nawet nie dbasz o swoją godność - powiedziała, wypominając jej upokarzające dla kobiety zachowanie.
- To nie twoja sprawa i nie zapominaj kto tu rządzi! - powiedział stając nad Sakurą.
- Kto rządzi? To jasne Kakashi a później Shikamaru, nie? Sądzę, że ty ze swoim Suigetsu zajmujecie ostatnie miejsce w każdej kategorii najgorszych. Karin dogadałabyś się z Kakashim, jeśli chodzi o znęcanie się nad innymi. Zastanów się czy ty w ogóle zasługujesz na kogoś pokroju Sasuke? - zapytała ironicznie Sakura patrząc na czerwoną koleżankę. Oj chyba mam myśli samobójcze, pomyślała śmiejąc się pusto.
- Już ja Ci dam naśmiewać się z innych, szkoda by było zarysować taką śliczną buźkę - powiedziała złośliwie.
- Co Ci chodzi po... - nie zdążyła dokończyć, gdyż Karin niespodziewanie chwyciła ją za włosy i pociągnęła jej głowę w dół tak, że spotkała się z kolanem czerwonowłosej. Płomienie bólu lizały jej nos i usta, dziękowała tylko szczęściu, że nie przygryzła sobie języka. Jęknęła głośno pragnąc się wyrwać z uchwytu napastniczki, jednak ona błyskawicznie ponowiła atak uderzając jej głową o ścianę. Ból był tym razem silniejszy a czarne plamy majaczyły jej przed oczami.
- Co ty do cholery robisz?! - krzyknęła ciągnięta przez Karin.
- Ja? Zamykam twoją ładną buźkę i tępię twoją pewność siebie - dodała podnieconym głosem. - Jak myślisz, która z nas jest teraz ładniejsza?- zapytała, gdy Sakura spojrzała w lustro, jej nos był siny i złamany a usta czerwone od krwi, głowa nabrzmiała od bólu.
- Ty wiedźmo! - krzyknęła próbując się wyrwać, ale trzymano ją mocno za włosy. - Ała!
- Oj, boli? ładne masz te włosy, ale chyba trochę za długie nie sądzisz?- zapytała głosem szaleńca.
- Zostaw mnie! - spróbowała uciec, ale klęcząc na płytkach obezwładniona przez koleżankę, nie mogła za wiele zrobić. Uzumaki wyjęła ze swojej torby, którą wcześniej położyła przy zlewie, fryzjerskie nożyczki.
- Chłopcy lubią, gdy dziewczyny mają długie włosy - zaśmiała się szyderczo.
- Odejdź, przepraszam! - krzyknęła po raz ostatni Sakura, chwilę przed tym jak Karin obcięła jej długie różowe włosy.
- Ups! - rzuciła niewinnie chowając nożyczki - Spoko, odrosną.
- Wisienka na torcie? Nie, jeszcze się dzień nie skończył - mruknęła Sakura chowając twarz w dłoniach. W środku była jałowa, pozbawiona emocji, zrozpaczona. Bała się teraz spojrzeć w lustro i komukolwiek w oczy.
- Oj, głowa do góry, gdzie jest twoja pewność siebie i niewyparzona gęba? Przyszłam tutaj zła, by nie pisać kartkówki, a wychodzę zadowolona i spełniona. Myślę, że to Ci zamknie buźkę na dłużej, bo następnym razem nie będę już sama - rzuciła z dumnym uśmiechem i wyszła jak gdyby nigdy nic.
- Ty nadpobudliwa suko, i tak nie osiągniesz tego co chcesz, bo jesteś podłą szmatą! - wycedziła przez mocno zaciśnięte szczęki Sakura czołgając się do kabiny. Nie chcąc być ofiarą dziewczyn, które przybiegną tu zaraz po dzwonku i na pewno się przestraszą krwi i włosów na podłodze. Najchętniej by stąd uciekła, ale nie miała siły, cierpienie psychiczne i fizyczne nie idą ładnie w parze.
- Głupia suka - wymamrotała wczołgując się do miejsca, w którym wszystko się zaczęło, zamknęła drzwi i oparła się o ścianę, by po chwili stracić przytomność.
Obudził ją dopiero krzyk jednej z dziewcząt. Nie zareagowała na niego, ale wybudził on ją z pięknego stanu podświadomości. Teraz ból przenikał przez każdą komórkę jej ciała, mając swoje epicentrum w głowie. Patrzyła ślepo w przestrzeń, aż w końcu do łazienki wbiegli nauczyciele i inne ciekawe dziewczyny. Nie musiała czekać długo, by zidentyfikowali ofiarę, była tylko jedna osoba z różowymi włosami. Ona. Odnaleźli jej kabinę i gorączkowo w nią uderzali, aż w końcu nie powiedziała, by przestali. Nie był to głośny odzew, ale jakże wyczerpujący, dlatego ucieszyła się, gdy został usłyszany.
-Sakura?! co się stało, otwórz drzwi - nalegała pani dyrektor.
- Nie, chcę - rzekła krótko.
- Otwórz, martwimy się o ciebie? Skąd ta krew?! - pytała lekko zdesperowana.
- Niech wszyscy wyjdą z wyjątkiem Hinaty i Ino - powiedziała pusto. To właśnie je chciała ujrzeć po otwarciu drzwi, chciała by ją przytuliły, pocieszyły i płakały razem z nią.
- Dobrze, ale później musi zobaczyć cię pielęgniarka - wyjaśniła.
- Dobrze, ale nie chcę, by inni uczniowie mnie widzieli - przyznała cicho tłumiąc napływające łzy. Inni już wyszli pozostała tylko Tsunade i dziewczyny, którym przez gardło nie przechodziło żadne słowo. Z trudem otworzyła drzwi, by zobaczyć jasność napływającą z okna i usłyszeć przerażone westchnienia.
- Ta dam - wymamrotała odwracając wzrok od zebranych.
- Co Ci się stało?- krzyknęła dyrektorka. Przyjaciółki Sakury po protu podeszły wyciągnęły ją z ciasnej kabiny i przytuliły, tak jak się tego spodziewała Haruno.
- Nie wiem, co się ze mną stało, potknęłam się i upadłam a później, gdy spojrzałam w lustro i ujrzałam siebie, uświadomiłam sobie, że jestem głupia, niezdarna i na znak, że już się to nie powtórzy ścięłam z wielkim, wielkim bólem włosy - mówiąc to szlochała w ramię Ino, która po raz pierwszy nie chciała skomentować sytuacji. Tsunade wstała i podeszła do drzwi, uchyliła je i zawołała panią pielęgniarkę.
- Skarbie coś ty sobie zrobiła - powiedziała troskliwie Rin, szkolna pielęgniarka, wypuszczając ją z uścisku - Tak się okaleczyć i... o nie twój nos.
- Złamany?
- Taa, muszę go szybko nastawić, by nie zrósł się krzywo, nie chcemy przecież by szpecił taką piękną twarz - stwierdziła, obmywając Sakurę z krwi.
- Dobrze.
- Nie ruszaj się, to może trochę zaboleć - podpowiedziała obejmując nos w obu dłoniach.
Wykonała jeden szybki ruch, ale jakże bolesny dla wycieńczonej i obolałej dziewczyny. Właśnie w tym momencie znowu straciła przytomność i bezwładnie opadła w ramiona przyjaciółek.
Gdy się obudziła była już w czystym białym gabinecie Rin, która przez cały czas czuwała przy niej, nieopodal zauważyła swoją mamę chodzącą niespokojnie po gabinecie.
- Chcę do domu - wymamrotała spoglądając na zmartwioną mamę.
- Tak,tak już wracamy - powiedziała pośpiesznie nadbiegając do córki.
- W domu dużo śpij i leż w łóżku, a za tydzień będziesz gotowa, by wrócić do szkoły - powiedziała łagodnie pielęgniarka pomagając jej wstać i razem z mamą prowadząc do samochodu.
I tak też spędziła tydzień. Oczywiście odwiedzały ją przyjaciółki, jednak nie miała zbytniej ochoty do rozmów, więc po prostu razem siedziały. Raz wpadł też Naruto, ale nie został nawet wpuszczony do pokoju. Pocieszały ją tylko wiadomości, jakie wymieniała z Deidarą i czekała niecierpliwie na ich następne spotkanie.
*o* Suppperrr !! Ja chcę nexta ! *o* No błagam noo ! *0*
OdpowiedzUsuńKakashi mój cudowny :**** <33333
Szkoda , że nie dogaduje się z Sakurą :((
Zapewne kiedyś się to zmieni ^^
Tak bardzo to uwielbiam , że te notki wydają się baaardzo , baaardzo krótkie :(
I LOVE IT ! <3333 :****
Pisz szybciutko next :3
Proszę o odpowiedź , kiedy mogę się spodziewać rozdzialiku :333 :#### <33333 :***
<333333333333333333333333333 :********************************
KOOOCHAM TO ! *0*
Proszę o szybki rozdział :DD
Błagam no :(((
Weeny :**
Proszę o odp kiedy ten next , bo aż trzęsie mną ^^ :D <33 :**
Twoje słowa takie piękne, aż chcę się pisać :3
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie narzekam na brak weny czy energii do pisania :**
Niedługo przybędą dwa dni wolne, które dadzą nam więcej czasu na zajęcie się pisaniem, dlatego zapowiadam, że następnym rozdział pojawi się pod koniec przyszłego tygodnia ;)
Miłego!
Bardzo miło się czyta tego bloga ^^ Za każdym razem wyczekuje nowej notki ;) Mam nadzieję że będzie cudowna tak jak reszta :*
UsuńNo to czekam *-*
UsuńNiecierpliwie ! :D ^^ <(*o*)>