wtorek, 26 lipca 2016

Rozdział XII cz. I

Po wielu wylanych łzach udało nam się to skończyć. Btw w czwartkowym odcinku zostanie w końcu pokazana twarz Kakashiego :D Nie wiem jak Wy, ale ja z tego powodu jestem w siódmym niebie ;p
Standardowo zachęcam do pozostawienia po sobie jakiegoś śladu - to naprawdę zachęca do działania - Saku


PS. Jeśli w tekście pojawią się jakieś braki itp., to przepraszamy, ale przez cały okres pisania blogger wariował :/




ROZDZIAŁ XII cz. I



W końcu nastał ten dzień. Ten długo wyczekiwany, przerażający dzień. Sakura nie mogąc już dłużej czekać, aż budzik ogłosi, że pora wstawać, wygramoliła się z łóżka i przysiadła przy swojej małej pokojowej toaletce.

 

- Dzisiaj, twój wielki dzień, a ty już od rana nie napawasz optymizmem do życia - wymamrotała spoglądając w lusterko, bawiąc się przy tym swoimi policzkami. Zastanawiała się, jak to jest, że podoba się chłopakom, skoro posiada mnóstwo wad, które według niej były bardzo widoczne i odtrącały ją na margines piękności. W dalszym ciągu nie dawała jej spokoju myśl, dlaczego Sasuke z nią jest.

"- Niby jesteście już parą, ale on nawet do ciebie nie pisze, spotykacie się głównie w szkole", stwierdziła jej druga strona osobowości.
"- To przez naukę, musimy się skupić na obowiązkach." 

"- Tak, oczywiście, to z pewnością z tego powodu" 
"- Oj zamknij już się! Ważne, że wszyscy wiedzą, że jesteśmy parą!"
, zakończyła wymianę zdań z drugą Sakurą i udała się do łazienki, by wziąć gorący przysznic.


  ***


W czasie uroczystości takich jak święta nie obowiązywał mundurek szkolny, co nie zmieniało faktu, że po spełnieniu wszystkich wymogów dotyczących stroju galowego i tak wyglądali tak samo. Sakurze bardzo to odpowiadało, gdyż idąc do szkoły niezależnie w jaki dzień, nie musiała martwić się swoim ubiorem, dawało jej to pewność, że zwraca na siebie uwagę tylko poprzez swój wrodzony intelekt i charakter. "Hola, hola. Przystopuj trochę koleżanko" głos w jej głowie zawsze lubił to powtarzać, gdy myślała w ten sposób, przeważnie starała się to ignorować. 

 

Szkoła od samego wejścia była już usiana dekoracjami, a w głównym holu naprzeciw schodów stała ogromna choinka. W tym samym momencie kilku uczniów wieszało na niej bombki, pierniki i słodycze. Nie można było tego zrobić wcześniej niż w wyznaczonym dniu, by nie znikła świąteczna, rodzinna atmosfera, bo "społeczność szkolna tworzy rodzinę", cytując naszą panią dyrektor. Haruno nie zatrzymywała się dłużej niż to było potrzebne przy eleganckim drzewku, ani przy innych ogłoszeniach w obawie, że przybiegnie do niej ktoś niechciany, ale przede wszystkim pragnęła znaleźć się już wśród swoich. Minęło prawie pół roku, ale dalej nie była zbytnio przekonana co do reszty klas.


Wchodząc do sali kurczowo trzymała torbę z zapakowaną książką dla Sasuke, nic by jej tak nie ucieszyło, jak uśmiech radości na jego twarzy.

 

- Sakura! Dobrze, że jesteś. Ktoś musi rozłożyć małe smakołyki! - zawołała Hinata z końca sali, jak można się było tego spodziewać objęła dowodzenie razem z Ino nad całą uroczystością.

 

- Jasne, już idę - odparła zastanawiając się przy tym, co zrobić z prezentem.

 

- A ta torba pod choinkę, mamy tu swoją tradycję, którą niedługo poznasz - rzuciła Ino trzymająca w objęciach karton z ozdobami, wymijając stojącą w drzwiach różowo-włosą. Na środku klasy stała już nieduża choinka a obok niej krzesło owinięte czerwonym i białym kocem.

 

Po mniej więcej pół godzinie wszystko łącznie ze stołami i krzesłami było już na swoim miejscu przystrojone, a pod drzewkiem znalazło się sporo prezentów. Pozostało już tylko czekać na Kakashiego, w między czasie jego wychowankowie zajęli miejsca na krzesłach, które były porozstawiane na połowie klasy bez większego porządku, stoły z jedzeniem znajdowały się z tyłu. Chodziło o to by wszyscy siedzieli blisko siebie i mogli między sobą rozmawiać.

Gdy z lekkim spóźnieniem pojawił się wychowawca Sakura wraz z pozostałymi wstała by go przywitać i wysłuchać tego co ma do powiedzenia. Najchętniej skończyłaby rozmowę z Ino, jednak to pragnienie nie było odwzajemnione.

 

- No dobra, chyba znowu muszę coś powiedzieć - westchnął niezadowolony łapiąc się za głowę.

 

- Czekamy z niecierpliwością - patrząc z utęsknieniem na czekoladowe pierniczki.

 

- Tak...chciałbym wam pogratulować dobrych wyników z biologi i chemii a także matematyki i fizyki. Nie da się ukryć, że jesteście pionierami, jeżeli chodzi o te przedmioty. Ehh, ale nie martwcie się, mamy jeszcze trochę czasu, by doszła tam dodatkowo historia - zaśmiał się niewinnie patrząc na poszczególne osoby - Tak, więc chciałbym wam życzyć  chłonnego umysłu i niewyczerpalnego zapału do nauki a także tężyzny fizycznej. Brzmi to pewnie głupio, ale zbliżają się ważne zawody i moim obowiązkiem jest was zachęcić i zmotywować do działania. Także trzymajcie poziom, jeżeli chodzi o naukę i zacznijcie się już przygotowywać a wasze starania nie pójdą na marne. Tyle ode mnie, wesołych świąt - zakończył ze swoim charakterystyczny uśmiechem, przy którym mrużył oczy.

 

- Dziękujemy - odpowiedzieli mu chórem w towarzystwie oklasków. Zaraz potem przeszli do składania życzeń sobie wzajemnie. Wpierw Sakura podeszła do swojego ulubieńca i pewnie złożyła mu życzenia, na koniec dostała buziaka w policzek i poszła do następnej bliskiej osoby. Przy swoich dziewczynach, Ino i Hinacie nie musiała się za bardzo wysilać z życzeniami, po prostu każda powiedziała jedną rzecz, jakiej jej brakuje i życzyły sobie tego, by się to spełniło. Oczywiście podeszła do wszystkich członków klasy, nie pomijając Naruto, który sam do niej przybiegł a później gdzieś zniknął. To co najbardziej zmartwiło i zaniepokoiło Haruno to fakt, iż każdy podchodził do Kakashiego złożyć mu osobiście życzenia. Nie mogła tego nie zrobić, wyglądało by to źle i podejrzanie, na pewno od razu zwróciła by na siebie uwagę. "Powiem wesołych świąt i uciekam, za plecami skrzyżuję dwa palce i jednocześnie cofnę te miłe słowa skierowane w jego stronę. Tak, to dobry plan", postanowiła ustawiając się w małej kolejce. Z przerażeniem odkryła, że po skończonych życzeniach obdarowuje każdego uściskiem. Słabym, bo słabym, ale jednak! Gorączkowo postanowiła, że wymknie mu się, jak tylko złoży życzenia. " Wesołych świąt, panie Kakashi i uciekam. Wesołych świąt panie Kakashi i uciekam", powtarzała ten prosty plan do czasu aż nie przyszła na nią kolej.

 

- No proszę, nie spodziewałem się, że moja ulubiona uczennica przyjdzie złożyć mi życzenia - powiedział kpiąco patrząc na nią z góry i położył jej rękę na ramieniu. Spięła się lekko na ten gest, ale nie zareagowała. "Tak.. bo przecież to nie jest tak, że wszyscy ci składają, a tych, którzy pragną zrobić inaczej mierzysz wzrokiem bazyliszka przypominając w ten sposób o sobie" pomyślała z przekąsem i uśmiechnęła się, był to jednak sztuczny uśmiech, ale nie potrafiła wykrzesać z siebie odpowiedniej dozy entuzjazmu, aby się tym przejmować.

 

- Eee, no to chciałam panu życzyć tylko wesołych świąt - powiedziała cicho zła, bo to on miał jej pierwszy złożyć życzenia. Pokrzyżował jej plany. Zacisnęła zęby. - Mam nadzieję, że w końcu  stanie się Pan milszy, zrezygnuje ze swoich złośliwych uwag i nareszcie dorośnie. - dodała a uśmiech nie schodził jej z twarzy, w końcu tak powinna składać życzenia, prawda? Powinna być radosna. Poczuła jak jego palce zaciskają się, czym sprawił jej lekki ból. Wiedziała, że nie powinna tego mówić, w końcu on był nauczycielem i należał mu się jej szacunek, ale skoro on nie przepuści żadnej okazji, aby jej dopiec, to dlaczego ona miała być dla niego miła? Przynajmniej kilka razy w roku może zapomnieć o zasadach. - Ach, zapomniałabym. Życzę jeszcze profesorowi, aby w końcu przestał się spóźniać i poczuł się odpowiedzialnym nauczycielem.

 

- Cóż za cudowne życzenia - mruknął aż nadto miłym(!) głosem. Teraz nie miała wyboru i musiała stawić czoła jego słowom, to znaczy miała zamiar po prostu go wysłuchać i uciec, gdzie pieprz rośnie, aby nie musieć go więcej tego dnia oglądać. Jej plan miał jednak dosyć istotną wadę - był nierealny. Nie mogła tak po prostu wyjść ze szkoły. Jego spokojny głos ją zaniepokoił, spodziewała się wybuchu i pogawędki o tym, jak to go nie szanuje. Spojrzała mu prosto w oczy  szukając tam odpowiedzi. Były zimne, jednakże mogła dostrzec tam iskierki złości, co jej się ani trochę nie podobało. - Pozwól, że najpierw odniosę się do twoich słów - Nie musiał krzyczeć a i tak była przerażona. Już dawno przyznała sama przed sobą, że się go boi. Nie wiedziała, czemu, bo przecież nie mógł jej nic zrobić, ale jego osoba, wywoływała u niej albo złość, albo przerażenie. Z drugiej strony jej cichym celem było wyprowadzenie go z równowagi. Rzadko kiedy złościł się na klasę, na nią częściej, ale pomijała ten fakt, a jeszcze rzadziej podnosił głos. Przeważnie wystarczyło spojrzenie i uczniowie kulili się w sobie, aby tylko nie było ono kierowane w ich stronę. Zastanawiało ją, jak jednocześnie może być tak przerażający i spokojny, oraz jak to się stało, że jego klasa aż tak go lubi. Był dla nich jak ukochonay przywódca, za którym poszliby w ogień. Nie rozumiała tego, według niej był tylko wrednym dupkiem i nie miała w planach zmiany swojego stosunku do niego. - Nie zauważyłem, aby ktokolwiek kiedykolwiek narzekał na,złośliwe uwagi, widocznie masz spaczoną umiejętność odbierania słów inny - "no tak, pan idealny się odezwał". - Mam stać się miły? Już taki jestem, ale tylko w stosunku do osób, które lubię, a ciebie jak widać nie lubię. Chcesz wiedzieć dlaczego? No cóż, wydaje mi się, że głównie przez twój brak szacunku i fakt, że wydaje ci się, że jesteś we wszystkim najlepsza - teatralnie wzniosła oczy ku niebu, przecież zachowywał się dokładnie tak samo! - I co tam jeszcze było? Ach tak, mam dorosnąć. Możesz mi wierzyć lub nie, ale jestem dorosły. Ktoś mi kiedyś powiedział, że aby uczyć dzieci, musisz być jednym z nich, no więc jestem.

 

- Nie jestem dzieckiem! Niedługo będę pełnoletnia - powiedziała zaciskając pięści.

 

- Oczywiście, ale to nie znaczy, że zachowujesz się dojrzalej. Jeśli oczekujesz, jakiegoś specjalnego traktowania, pokaż, że jesteś tego warta - westchnął i zmierzwił swoje włosy. - Nie przedłużajmy i zachowajmy się jak dorośli, czego tak bardzo pragniesz - spłonęła rumieńcem, było jej wstyd po całej tej tyradzie, którą wygłosił.  - Chciałbym ci życzyć dalszych tak dobrych wyników w nauce i wierzę, że dostaniesz się na wymarzoną medycynę. Profesor Orochimaru bardzo cię chwalił - teraz jej twarz przybrała kolor jej włosów. - Z tego co się orientuję, to sport też jest dla ciebie ważny, więc mam nadzieję, że będziesz mogła kontynuować grę tak długo jak będziesz chciała. Ponadto, liczę, że świeża krew przyniesie nam szczęście w nadchodzących zawodach - zrobiło jej się tak jakoś ciepło na sercu. To było naprawdę miłe z jego strony, że się nimi interesował. Uśmiechnęła się, tym razem szczerze. Jednak gdy przypomniała sobie, co się działo po złożonych życzeniach mina jej zrzedła. Okej, uważała, że to, co powiedział przed chwilą było w porządku, ale to nie znaczy przecież, że od razu zapałała do niego miłością. Zamknęła oczy i czekała aż niechciany moment minie. Poczuła jak jej ciało spina się, gdy jego ręką przesunęła się na jej plecy, aby zagarnąć ją do przyjacielskiego uścisku. Naprawdę nie była przyzwyczajona do takich czułości ze strony nauczycieli. W każdej jej poprzedniej szkole podchodziło się do uczniów z dystansem. Kakashi chyba zauważył jej zamieszanie, bo zaśmiał się i zabrał dłoń z jej pleców, westchnęła z ulgą, aby zaraz poczuć ją na swojej głowie. - Rany, Sakura, tobie serio to przeszkadza, myślałem, że tylko udajesz - mruknął. "Tak, jakby tu było tak wiele do udawania"  - Uważaj na siebie - zmierzwił jej włosy i cofnął dłoń. - Ach, zapomniałbym - powiedział parodiując jej wcześniejsze słowa. - Albo zaczniesz się do mnie odnosić z należytym szacunkiem, albo to się źle dla ciebie skończy. A teraz wesołych świąt  - spojrzała na niego. Wrócił dawny Kakashi, którego tak bardzo nie lubiła. Podziękowała szybko i ulotniła się w poszukiwaniu przyjaciół, zanim zdążył cokolwiek dodać. Wiedziała, że nie mogło z nim choć raz pójść według planu, musiał coś sobie wymyślić, dąsała się szukając paru osób. Z pewnością zawracała by sobie tym głowę przez dłuższy czas gdyby nie uratował jej, Naruto.


****


- Sasuke, nie mogę się dopiąć - jęknął blondyn próbując zapiąć górę od stroju. Nie ważne, jak bardzo się starał, po prostu nie mógł tego zrobić.

 

- Moja wina, że przytyłeś? - mruknął z irytacją brunet

 

- Teme! Wcale nie przytyłem! Po prostu urosłem! Wiesz, to normalne w naszym wieku - krzyknął wymachując w powietrzu zaciśniętą pięścią.

 

- Jasne, jasne, a te słodycze, które zjadasz codziennie, to myślisz, ze gdzie znikają? 

 

- Oi! Pamiętaj, ze mogę być bardzo nieprzyjemnym współlokatorem. Mogę na przykład zaprosić Kibę, Lee, Shino... - zaczął wyliczać z mściwym uśmiechem. 

 

- Skończ gadać i się pośpiesz. Na pewno już na nas czekają - powiedział poprawiając sztuczne uszy.

 

- To mi pomóż. Swoją drogą jesteś bardzo uroczym elfem - zachichotał. - Aż szkoda by było, gdyby ktoś nie zrobił ci zdjęcia. 

 

- Powiedz tak o mnie jeszcze raz.. - ostrzegł go podwijając rękawy i idąc w jego stronę.

 

- Już, już. Tylko żartowałem - wykrzyknął Naruto unosząc ręce w geście obrony. - Wcale nie jesteś uroczy. Jesteś takim emo-elfem. Tak, to do ciebie bar-

 

- Co tu się wyprawia?! - słysząc to momentalnie odwrócili się w stronę Madary, który patrzył na nich wściekły.

 

- Nic, nic, panie dyrektorze. Czekamy, aż nas zawołają - powiedział speszony blondyn.

 

- Nie pytałem cię o zdanie - syknął. - Sasuke, wytłumacz się, dlaczego paradujesz w takim błazeńskim stroju.

 

- To nasza tradycja wuju - mruknął i odwrócił głowę. Naruto zazgrzytał zębami ze złości i zacisnął pięści. Zawsze to samo. Rzadko się zdarza, żeby jego przyjaciel był w dobrym humorze. Dzisiaj już mu się udało, ale starszy Uchiha musiał oczywiście wszystko zepsuć. Sasuke był dla niego jak brat, znali się od dziecka i już wtedy jego wuj psuł im dobrą zabawę. Nie odezwał się jednak, wiedział, że to tylko pogorszy sprawę. Madara go nienawidził. - Zaraz się przebiorę.

 

- Mam taką nadzieję, nie przystoi ci chodzenie w takich rzeczach. Zwłaszcza w tym wieku.

 

- Oczywiście, wuju.

 

- Pamiętaj o dzisiejszym spotkaniu - rzekł i odszedł majestatycznym krokiem a echo jego ruchu rozniosło się po korytarzu. 



- Ej, to pomożesz mi? - zawołał Uzumaki przerywając ciszę i wyszczerzył się.

 

- Naprawdę powinieneś się za siebie zabrać, niedługo jedziemy na  zawody.

 

- Przecież chodzę na treningi - westchnął i wciągnął brzuch jednocześnie przyciągając obie strony kubraka  jak najbliżej siebie. Razem im się udało zapiąć uciążliwy zamek. - Dzięki. A teraz przywdziej na twarz jakiś porządny uśmiech, co z ciebie za elfik będzie. Masz być radosny, jak ja - zaśmiał się i nie patrząc na sprzeciw pociągnął go w stronę klasy.


***


- Hohohoho, dzieciaczki, czy byłyście grzeczne w tym roku, ładnie się uczyliście? - zapytał wchodząc do klasy w pełnym przebraniu gwiazdora Naruto i zasiadł na specjalnym, wyściełanym kocami krześle.

 

- Przyszedł gwóźdź programu - zaśmiał się Kakashi, witając się z przybyszem.

 

- O mistrz, mam nadzieję, że nie był pan dla nich zbyt surowy - odparł żartobliwie.

 

- Każdy, kto chce odebrać swój prezent, musi grzecznie stanąć lub usiąść z boku i czek. Nasz wspaniały gwiazdor każdego poprosi do siebie - przypomniał Sasuke w śmiesznym przebraniu, stając obok przyjaciela.

 

- Haha, przypomnij mi Ino o co chodzi?- poprosiła cicho Sakura, siadając obok blondynki i nie spuszczając wzroku z mikołaja i jego elfa.

 

- Od podstawówki nasza grupa jest w prawie że niezmienionym składzie. Na początku jacyś dorośli się przebierali, a Naruto i Sasuke byli pomocnikami, wiesz jak to Naruto - jak tylko coś się dzieje, to on pierwszy byle tylko być w centrum uwagi. Tak więc, gdy staliśmy się już starsi przestał do nas przychodzić gwiazdor i nie byliśmy z tego zadowoleni, bo z nim zawsze było śmiesznie i panowała świąteczna atmosfera. Dlatego Naruto postanowił wcielić się w rolę mikołaja i razem z chłopakami kontynuować tradycję - opowiedziała z szerokim uśmiechem i zafascynowaniem na twarzy, śmiejąc się cicho na koniec, zapewne przypominając sobie coś zabawnego związanego ze świętami. Sakura tylko wyszczerzyła zęby i czekała na dalszy przebieg wydarzeń, choć myślami była w swojej starej szkole, w której nigdy nie doświadczyła podobnej atmosfery czy przeżyć, jak tutaj w przeciągu kilku miesięcy. Niegdyś wigilia klasowa polegała na złożeniu sobie życzeń i spędzeniu godziny na rozmowie - niczym luźna lekcja wychowawcza, później kontynuowali normalne lekcje. Lepiej nie wspominać o tym głośno, stwierdziła w myślach. Coś, co nie tak dawno było dla niej całkowicie normalne, teraz wydawało się strasznie sztywne.

 

- Dobrze, że mogliśmy całą ścieżkę edukacji aż do liceum przebyć razem, nie rezygnując ze swoich marzeń dotyczących przyszłości - dodała Hinata siedząca blisko nich.

 

- Podoba mi się ten system, mimo iż jesteśmy klasą, to sami wybieramy sobie przedmioty, które chcemy mieć rozszerzone a zarazem są zajęcia, które mamy wspólnie - dopowiedziała Amiko przysłuchująca się całej rozmowie. 

 

- Bądźcie ciszej, trochę szacunku dla gwiazdora - uciszył je Shikamaru siedzący za nimi na ławce.


 

- Droga klaso, możemy zaczynać. W ramach przypomnienia powtórzę zasady obowiązujące dla tych, którzy pragną dostać prezent. Takie osoby muszą nam opowiedzieć zabawną historyjkę, zaśpiewać piosenkę lub wyrecytować wierszyk - ogłosił poważnie Sasuke kierując te słowa głównie do Sakury, która pierwszy raz obchodziła z nimi święta.

 

- Dziękuje tobie elfiku. Podaj mi jeden z prezentów -  a więc to on odpowiada za kolejność wywoływanych osób, zauważyła przejęta Haruno. A zatem mam tu prezent dla... Saia!- oznajmił brodacz szukając wyczytanego chłopaka.

 

- Idę, już idę - westchnął wstając z końca sali, przechodząc obok dziewczyn i siadając na jednym z kolan gwiazdora, z ironicznym śmiechem, który i tak roznosił się dookoła, gdyż jak zawsze towarzyszyła wydarzeniu luźna atmosfera.

 

- Oj, kolego, jakiś ty ciężki! - zawołał Naruto chwytając się za głowę.

 

- Przepraszam, chyba przedwcześnie uszkodzę ci kolano i moi przyjaciele nie dostaną prezentu - zażartował brunet.

 

- No coś ty! Nie doceniasz mnie, dalej co mi powiesz, by zasłużyć sobie na prezent?

 

- Hmm, to powinno być dobre - zamyślił się na chwilę, by później opowiedzieć jedną z lepszych opowiastek. - Gdy byłem mały, nie potrafiłem chodzić ale trzymałem pędzel, którym malowałem w powietrzu. Kiedy już mogłem siedzieć, zacząłem malować i lepić z plasteliny, modeliny. Pewnego dnia moja opiekunka poprosiła mnie bym narysował swoją rodzinę. Pragnę zauważyć, że było to na początku mojej przygody ze sztuką. Wracając do tematu, tak też zrobiłem, narysowałem swoją rodzinę, mamę, tatę, nianię i siebie. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie przypominali oni męskiego członka na narysowanym przeze mnie rysunku - opowiedział Sai.

 

- Nie wierzę - powiedział ponad wszystkie śmiechy Sasuke.

 

- To sam zobacz - zachęcił go, pokazując mu zdjęcie w telefonie, które tak jak opowiedział przedstawiało małego chłopca o czarnych włosach, trzymającego przed sobą kartkę papieru z narysowanymi członkami. Dopiero wtedy Uchiha również zaczął się śmiać wraz z całą klasą i najgłośniejszym Naruto.

 

- Czemu dopiero teraz słyszę tę historię? - zapytał ucierając łzy i zaczerpując oddech.

 

- Bo całkiem niedawno znalazłem to zdjęcie w albumie. Myślę, że rodzice, a zwłaszcza tata starał się zatuszować tę wpadkę - wyjaśnił chłopak klepiąc gwiazdora po plechach, gdyż ten zaczął się dusić ze śmiechu. Nawet Kakashi nie pozostał obojętny i towarzyszswoim uczniom w zabawie.

 

- Dobra, proszę, to dla ciebie - wydyszał wręczając mu pakunek. - Myślę, że w pełni zasłużyłeś sobie na niego.

 

- Dziękuję - odpowiedział, wstając i wracając na swoje stare miejsce, a w między czasie jego telefon wraz ze zdjęciem obiegało całą klasę.

 

- No Sai, muszę ci powiedzieć, że talentu od dziecka ci nie brakowało - przyznał Kiba, przyglądając się zdjęciu.

 

- Wiem - przytaknął, nie chcąc kontynuować tematu.        


*** kilka piosenek, wierszyków, historyjek dalej ***


- To teraz zapraszam do siebie... Ino!

 

- O kwiatki i stokrotki teraz ja! - zawołała przejęta.

- Siadaj śliczna, siadaj, moje kolano zostało stworzone, by siadały na nich śliczne dziewczyny - zaśmiał się chłopak.

- Ty! Nie pozwalaj sobie na  za dużo - powiedziała siadając i dając mu pstryczka w nos.   

 - Ałć, dobrze, to co mi powiesz?

- Ja... jestem grzeczną dziewczynką, nie tak jak chociażby mój niegrzeczny kolega Sai, który już od dziecka miał dziwne myśli w głowie.

- Ja przecież jestem grzeczny, raz po raz tylko coś namieszam - starał się wybronić brunet.

W zeszłym roku mama kazała mi ubrać choinkę. Tak, więc posłusznie przyniosłam nasze sztuczne drzewko ze strychu i postawiłam w salonie. Jednak nie mogłam na nie patrzeć, gdyż albo już było takie brzydkie, albo stało się jeszcze brzydsze w przeciągu tamtego roku. W związku z tym genialna Ino wymyśliła, co zrobić z tym fantem, otóż wyrzuciła choineczkę na śmietniczek i z wiązki drutu, druciku splotła szkielet drzewka, następnie poprzeplatała na nim kwiatki, by było ładnie. W ten oto sposób mieliśmy kwiatową choinkę - opowiedziała uśmiechając się miło i grzecznie. 

- No można się było tego po tobie spodziewać, proszę to dla ciebie.

- Dziękuję - odparła i pocałowała symbolicznie chłopaka w policzek.

- Skoro już jesteśmy przy naszej  wielkiej trójce - zaczął Sasuke, przebierając paczki, aż w końcu znalazł dwie i jedną z nich wręczył przyjacielowi.

- Hinata - powiedział radośnie, ta bez słowa usiadła na jego kolanie i czekała na dalsze polecenia. - Czekamy na twoją historyjkę.

- Ostatnio zastanawiałam się nad jedną z moich tradycji rodzinnych, która jest dość niewygodna.  W mojej rodzinie od kilku lat nie daje się prezentów na święta, zrezygnowano z tego gdy mała 6-letnia dziewczynka, po wcześniejszej rozmowie z prababką, postanowiła również coś każdemu dać, była to zrobiona przez nią kartka. Od tamtego czasu wszyscy w mojej dużej rodzinie dają sobie świąteczne kartki, by postawić je w widocznym miejscu. Jak się domyślacie, tą dziewczynką byłam ja i z tego powodu co roku przygotowuje kartki dla wszystkich, podczas gdy reszta rodziny robi to tylko dla wybranych osób. Jakby tego było mało, wiecie lub nie wiecie, ale nie mogą to być kupione kartki, byłaby to wtedy obraza majestatu - westchnęła teatralnie. - Jednak są też plusy, prościej dać kartkę niż zastanawiać się co sprezentować osobie, która ma wszystko. Kolejną świeczkę? I później masz 20 świeczek - zażartowała, a pozostali zaczęli się śmiać.

- W takim razie, tutaj prezent ode mnie i mojego tajemniczego elfa dla ciebie, proszę - wręczył jej pakunek i dał buziaka. Lekko zarumieniona wróciła na swoje miejsce




- Dobra, dobra, to teraz poproszę moją przyjaciółkę Sakurę. Mam nadzieję, że taka jedna dziewczyna również zawita u mnie niedługo - wyznał spoglądając znacząco na swojego pomocnika siedzącego pod choinką.

Pewnie, choć zarazem nieśmiało, Sakura wstała, by znaleźć się za chwilę w centrum uwagi. 

- To mówisz, że teraz ja mam zawalczyć o swój prezent?

- A jak, dajesz!

- Hmm, w sumie to mam dość nudną rodzinę. Mogłabym wam opowiedzieć tuzin sytuacji, kiedy to moi rodzice zapomnieli o moich urodzinach, świętach lub w tym czasie byli na dyżurze, jednak przypuszczam, że czymś takim nie zadowolę wymagań gwiazdora, który to już tyle się nasłuchał...

- Masz rację, oczekuję czegoś świeżego.

- To będzie trudne, jednak znalazłam chyba coś odpowiedniego w moim życiorysie.

- Bardzo mnie to cieszy, liczę na to, że spodoba mi s twoja opowieść, zaczynaj.

- Nie jestem pewna, czy ta historia jest zabawna, ale mówi się trudno. Gdy byłam młodsza, miałam wtedy może 12 lat, grałam z koleżankami w chińczyka. W trakcie gry nawiązałam zawiązałam sojusz z jedną z dziewczyn, polegał on na tym, że nie zbijałyśmy siebie nawzajem, tylko nasze przeciwniczki. Wszystko szło zgodnie z planem, nawet przybijałyśmy sobie piątki po każdym odesłanym z planszy pionku. W pewnym momencie moja sojuszniczka stanęła na polu, z którego mogła już prosto wejść do swojej "bazy", miała pewną wygraną. Nie mogłam się z tym pogodzić, bo ja miałam w tej grze zwyciężyć, jednak na planszy zostały dwa moje pionki i oba miały zbyt długą drogę do przebycia, musiałabym wyrzucić kilka szóstek z rzędu, co było praktycznie niemożliwe. Przyjrzałam się uważnie planszy i zauważyłam, że jeden z pionków stoi tak, że teoretycznie, jli na kostce pojawi się dobra cyfra, to mogę pozbyć się problemu. Decyzja była szybka. Rzuciłam kostką i wypadła upragniona liczba. Z uśmiechem wyciągnęłam rękę w stronę pionka i zaczęłam powoli przemieszczać go na miejsce. Ach, wcześniej jeszcze powiedziałam, że rozwiązuję sojusz i jesteśmy na ścieżce wojennej, zrobiłam to, aby nie łamać danego słowa. Oczywiście bez wyrzutów zbiłam jej pionka, prawie się przy tym popłakała. Grę wygrałam, co nie było zaskoczeniem.

- Po trupach do celu - skwitował Hatake.

- Tak, ale zmieniłam się - powiedziała, chociaż nie była to do końca prawda. - Wierzę, jednak, że karma zawsze wraca. Następnego dnia byliśmy klasą nad jeziorem. Chciałam przeć się na koniec pomostu, bo stamtąd był lepszy widok, a okolica była wyjątkowo urokliwa. W pewnym momencie ktoś mnie zawołał, więc odwróciłam się nie zatrzymując się. I to był błąd. Nie zauważyłam, że byłam tak blisko końca pomostu i po prostu poczułam, że nagle pod moimi stopami nie znajdują się już deski - klasa już zaczynała się śmiać, widocznie przeczuwali, jak zakończyła się historia. - Wpadłam do wody, na oczach calutkiej klasy. Całe szczęście, że umiem pływać, bo było tam dosyć głęboko. Do końca roku się ze mnie śmiali - dokończyła już ciszej.

- Podsumowując, od zawsze byłaś niezdarna - skomentował ponownie Kakashi, jednak tym razem zignorowała go. Ba pewna, że specjalnie odwrócili jej uwagę, nie była tam zbyt lubiana.

- Twoja historia spełniła wymagania, proszę, o to coś dla ciebie - zaśmiał się Naruto wręczając jej prezent.

- Dziękuję - rzuciła wracając na swoje miejsce.

- A może teraz mistrz nam coś opowie, dla pana też coś mamy - zachęcił blondyn.

- Ja...? No nie wiem, a muszę siadać na twoim kolanie? - mruknął niezadowolony, siedziało mu się bardzo wygodnie.

- Jak wszyscy, to wszyscy - odparł z głupim uśmiechem gwiazdor.

- Niech ci będzie - jednak nie podniósł się, tylko wyprostował na swoim miejscu. - Ale ja nie jestem, jak wszyscy - sprostował.

- Wiedziałem - zachichotał chłopak czekając na to, co powie nauczyciel. 

- Opowiem wam jeden z moich ulubionych wierszyków:
"Co to jest historia?
żne fakty i daty.
To jest tylko teoria,

o tym, co było przed laty.
Tego nie trzeba umieć,
do tego wystarczy ściąga.
Historię trzeba rozumieć
i wnioski z niej wyciągać." - Gdy mówił hipnotyzował głosem, tylko on mógł wprawić swoich uczniów w taki stan, nie robił tego często, ale jeszcze żadna osoba się temu nie oparła. Nawet Sakura, mimo swojej niechęci do nauczyciela, musiała przyznać że nie była w stanie przestać go słuchać przez ten moment

- Nie na darmo jest pan naszym mistrzem - powiedział Uzumaki próbując utrzymać poważny wyraz twarzy.

- Prosimy o jeszcze jedną historię - mruknął elf.

- A dostanę za to dwa prezenty?

- A jakże - zgodził się gwiazdor czekając na dalszy przebieg wydarzeń.

- Dobrze. Parę lat temu udałem się w pewne miejsce. Lubię tam jeździć, kiedy muszę odpocząć od całego zgiełku i przemyśleć kilka spraw. Było to miejsce, które często odwiedzałem z moim tatą, gdy byłem mały. W pewnym momencie usłyszałem, jak ktoś krzyczy jego imię, więc automatycznie odwróciłem się w kierunku głosu. W moją stronę szło dwóch starszych mężczyzn, których, dzięki mojej niezawodnej pamięci, od razu rozpoznałem. Byli to jego koledzy, którzy mieszkali niedaleko. Widocznie też postanowili udać się w to miejsce, gdzie ja. Podeszli i przywitali się jak z długo niewidzianym kumplem, nie zauważyli swojej pomyłki. Zapytali jak się miewa mój, czyli mojego ojca, syn, czyli ja, czy już się usamodzielniłem i tak dalej. Wtedy nie wytrzymałem, miałem dosyć tego, że ciągle jestem z nim utożsamiany i powiedziałem im prawdę. Nie mogli uwierzyć, byli pewni, że sobie z nich żartuję. Nawet nie wiecie, jakie to uczucie być mylonym ze swoim ojcem. Ja wiele rozumiem, ale podczas gdy jego koledzy mieli już około 60 lat, a ja 25, to przecież od razu powinni poznać, że nie jestem nim. W ramach przeprosin, jeden z nich zaproponował obiad. Zgodziłem się, wiecie, darmowe i dobre jedzenie, jego żona zawsze wspaniale gotowała, co miałem wybrzydzać. Skończyło się na tym, że usłyszałem wiele historii z młodości mojego ojca - zakończył. - Mógłbym teraz dostać mój prezent?

- Oczywiście - powiedział z uśmiechem gwiazdor, a Hatake dostał swój pakunek, który od razu rozpakował.

- Mam nadzieję, że będą dobre - westchnął Sasuke opierając się o Naruto.

- Są wspaniałe - powiedział oglądając sprezentowane mu dwie koszulki, jedna z nich, czarna posiadała napis " I'm a historian I know better", i to właśnie tę jako pierwszą pokazał klasie - No proszę, widzę, że i wy to dostrzegliście. Specjalnie dla Sakury będę nosił tę koszulkę na każdą naszą następną lekcję - dodał złośliwie choć zareagowano na to śmiechem, jak zawsze. Druga biała z napisem " Coolest. History teacher. Ever." - Miło,że tak sądzicie, po raz kolejny się ze sobą zgadzamy - dodał z uśmiechem.

- Co za skromność - mruknęła Sakura.



- Dobrze, a teraz chciałbym wręczyć prezent mojemu pomocnikowi i drogiemu przyjacielowi, Sasuke - zaczął Naruto, a w tym samym momencie wywołany chłopak zdjął z głowy czapkę i rozpiął śmieszną kamizelkę by usiąść na kolanie.

- Witam - rzekł spoglądając z góry na kumpla.

- Witam, co powiesz mi i moim dzieciaczkom? -zapytał pokazując na rozleniwioną młodzież, większość już opierała się czyjeś ramię lub leżała na czyjś kolanach, szalone i mocno zabawne historyjki zdarzały się rzadko.

- Opowiem wam co nieco o swojej rodzinie i jej tradycjach. Jeszcze nie tak dawno, wszyscy z Uchiha musieli zgromadzić się w czasie świąt o wyznaczonej godzinie w Sali Rodziny, by wysłuchać życzeń i kilku dodatkowych słów od starszyzny. Następnie ten najstarszy wywoływał każdego z osobna, by wręczyć mu prezent. Czekałem dwie i pół godziny, aby usłyszeć swoje imię i dostać skarpety. Tak, nie ma to jak rodzinka... teraz cała starszyzna rozdaje skarpety i przebiega to nieco szybciej - rzekł śmiejąc się ironicznie.

- To  musiały być piękne skarpety - podsumował z uznaniem brodacz i wręczył mu ładnie zapakowaną paczkę.




- Dobrze, dobrze to kto nam jeszcze został? - spytał podstępnie przecierając dłonie blondyn, doskonale znając odpowiedź.

- Karin - powiedzieli równocześnie przebierańcy 

- Już się boję- mruknęła naburmuszona, siadając nie chętnie z grymasem na kolanie kuzyna.

- To chcesz nam może coś opowiedzieć? - zapytał opatulając ją ramieniem i przytulając.

- Czy możesz mnie zostawić?! Wyglądasz jak zboczeniec! - warknęła czerwieniąc się na twarzy.

- Dziękuję za komplement skarbie - wyznał z szerokim uśmiechem.

- Może przejdziemy do sedna? - dopytał znudzony brunet przyglądając się całej scence z uśmiechem, który był dla Sakury podejrzany. "Oni coś wspólnie kombinują", stwierdziła i zmarszczyła czoło przyglądając się im.

- Właśnie, odczep się! - rozkazała dziewczyna odpychając krewnego od siebie.

- To nic nam nie powiesz? Dobra, nie szkodzi i tak musimy już kończyć, przejdźmy od razu do prezentu...

- No wiesz co?! Jakiś ty chamski, dobra nie ważne, dawaj prezent, jestem umówiona u kosmetyczki - chrząknęła machając na niego ręką.

- Dla ciebie mamy coś specjalnego, poczekaj muszę po to wyjść na zapleczę, Naruto, pozwolisz?

- Jasne, a ty Karin usiądź tu sobie wygodnie na moim honorowym miejscu - wyszczerzył się poprawiając koce na krześle.

- Co wy kombinujecie?- zapytała zaciekawiona i przestraszona zarazem. Chłopacy udali się do osobnego pokoiku, a w między czasie już kilku chłopaków siedzących za Sakurą, którzy notabene byli z paczki Naruto, zaczęli się cicho śmiać.

- Coś się szykuje - zauważyła Ino, patrząc na niektórych z nich. Po tych słowach zza drzwi wychylił się Sasuke i poprosił, by Karin odwróciła się tyłem do nich, jak można się było tego spodziewać, posłusznie wykonała polecenie. Zaraz potem, została puszczona romantyczna piosenka i przed klasą ukazało się dwóch kolegów trzymających między sobą dziwną rzecz, nie trwało to długo, nim Sakura rozpoznała czym owa rzecz jest.

- Karin, wszyscy dobrze wiemy, że lubisz brunetów, dlatego postanowiłem Ci sprezentować kogoś do poduszki! - zawołał przebrany Uzumaki z trudem powstrzymując śmiech, w tym samym momencie dziewczyna odwróciła się i aż spadła z krzesła zaskoczona widokiem kukły, która bardzo szczegółowo odzwierciedlała męskie ciało.

- Co to ma być?! - pisnęła przejęta, było ją słabo słychać, gdyż wszyscy zgromadzeni w klasie ryczeli i kwiczeli ze śmiechu, gdy gwiazdor wręczał jej prezent.

- P-proszę - wydusił, uciekając w kąt, by oprzeć się o ścianę i zaczerpnąć powietrze.

- Bardzo pomysłowe - przyznał Kakashi śmiejąc się.

- Naruto... ty gnojku - warknęła oburzona i wstała zabierając swoją torebkę oraz nie zapominając o lalce, wyszła z klasy ignorując towarzyszący temu jeszcze większy skowyt śmiechu i polecenie nauczyciela, by została.

- Ch-chyba jej się s-spodobał prezent! - zauważył blondyn siedząc na ziemi oparty o ścianę.

- Chyba tak - zgodził się Kiba, wyłaniając się spod stołu. Korzystając z okazji Ino wstała i podeszła do Naruto, by pomóc mu wstać i wyprowadzić na środek klasy.

- Dla naszego gwiazdorka tez jest prezencik, proszę- powiedziała wręczając mu prezent otrzymany od Sasuke.

- Dzięki - odparł ocierając łzy.

- No to już chyba koniec. Uzumaki zawsze z klasą kończy to, co zaczął. To były chyba najlepsze święta w całej mojej karierze - powiedział Kakashi stając obok trójki jego podopiecznych na środku klasy - Dziękuję wam za prezent, trafiony, a teraz posprzątajcie szybko, bo za jakieś 5 minut musimy się znaleźć w auli na wspólne śpiewanie kolęd.

- Dobrze! - zawtórowała klasa i bez zbędnych dyskusji zabrano się za sprzątanie i układnie stołów, Naruto i Sasuke poszli się przebrać, by nie musieli na nich później czekać. Ogarnęli całą klasę i pod przewodnictwem wychowawcy opuścili salę.


***


Wracali wspólnie, podsumowując prezenty, jakie dostali. Sai śmiał się, że przy każdej okazji dostaje pędzle i inne artykuły do rysowania, Kiba opowiadał o tym, że u niego piłka wytrzymuje miesiąc, nieważne jak droga by nie była, Choji właściwie zjadł już swój prezent a Shikamaru był zadowolony z książki, którą mu wręczono, Hinata była zachwycona swoim fioletowym dużym misiem, jednak poprosiła Kibę, by jej go poniósł, Ino cieszyła się z naturalnych kosmetyków, Naruto już zapowiedział, że przez święta przejdzie nową grę a Sasuke... nawet nie odpakował prezentu. To bardzo zaskoczyło i zasmuciło Sakurę, postanowiła się go grzecznie zapytać w końcu i tak teraz rozmawiali między sobą o świętach i obowiązkach.

- Sasuke, czemu nie odpakujesz prezentu?

- Zgaduje, że to ty go kupiłaś? - stwierdził przenikając ją wzrokiem.

- Skąd wiesz? - dopytała przerażona, że Itachi ją wydał.

- Jesteś jak otwarta księga, bez problemu mogę cię odczytać - odpowiedział szepcząc jej do ucha i całując w policzek.

- No proszę, nie wiedziałam tego aż do teraz, w takim razie otwieraj.

- Później...


Gdy dotarła pod budynek, pożegnała się z chłopcami i już chciała iść za dziewczynami gdy nagle zatrzymał ją Sasuke, chwytając za dłoń.

- Poczekaj, ja też mam coś dla ciebie - mruknął odciągając ją na bok.

- Ojejku - wyszeptała zaskoczona.

- Proszę bardzo - powiedział wyciągając z kieszeni kurtki i wręczając jej piękne małe pudełko, Sakura aż westchnęła z zachwytu.

- Dziękuję, zaskoczyłeś mnie - wyznała otwierając pudełeczko, w środku znajdował się delikatny srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie kwiatu wiśni - Jest śliczna - wyszeptała i rzuciła mu się na szyję, by go uściskać.

- Cieszę się, że się podoba - mruknął odwzajemniając uścisk. Po chwili odsunął się i zaśmiał. - To teraz chyba moja kolej.

Powoli rozpakowywał prezent, a Sakurze coraz szybciej zaczynało bić serce. Miała nadzieję, że mu się spodoba, ale niczego nie mogła być pewna. 

- Och - powiedział patrząc na książkę i spojrzał na nią z uśmiechem na ustach. Widziała w jego oczach szczerą radość, która nie pojawiała się tam za często. - Wspaniała. Dziękuję ci, Sakura - westchnął przyciągając ją do siebie. Odpowiedziała mu uśmiechem i mocniej się w niego wtuliła.




***


Leżąc w łóżku jeszcze raz przywoływała w pamięci miniony dzień. Dawno tak dobrze nie bawiła się w trakcie świąt. Teraz naprawdę cieszyła się z przeprowadzki. Jeszcze do tego wspólne śpiewanie kolęd, w które włączeni byli wszyscy uczniowie i nauczyciele. To było coś pięknego i można było wyczuć prawdziwą rodzinną atmosferę. Nie było podziału na klasy, wszyscy byli jednością. Jej ręka automatycznie powędrowała do łańcuszka, z którym nie zamierzała się od teraz rozstawać. W jej myślach pojawiła się szczęśliwa twarz Sasuke, kiedy rozpakował prezent. Nawet teraz czuła, jak robi jej się ciepło wewnątrz na ten widok. Czuła, że razem mogą stawić czoła całemu światu.




15 komentarzy:

  1. Jasne, że czekam na czwartkowy odcinek! :3

    Rozdział cudo! Oby kolejny był bardzo szybko i by był tak samo świetny!
    Mam pytanie; Co Saku dostała od "gwiazdora", czyli od osoby, która ją wylosowała? Bo nie było o tym wspomniane. :(

    Kakashi i tak jest najlepszy! ;>
    Kto się czubi ten się lubi! KakaSaku! ^^ XD

    Życzę Wam dużo weny i chęci do pisania!

    Kiedy next (tak "na oko")?

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniec lipca początek sierpnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam czytać 2 dni temu i przezwyczailam się, że wystarczy włączyć następne. Nie pisałam komentarzy, bo zbyt się cieszyłam na myśl o następnych wydarzeniach. A teraz? ;o; Musze czekać. Mam nadzieję że niedlugo :p Hatake podziwiam Cię :3 Za każdym razem czekałam :** Gorące całuski ;3;

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i co ja mam teraz z sobą zrobić? ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczęta -,- Jak się zaraz nie pospieszycie... Az się tęskno do tej historii robi o: Musze zaspokajać swoje sasusakusiowe potrzeby oglądając amv na YT ;-; Bo w anime jestem na początku wojny O: D: Ogólnie proszę się pospieszyć. Przytulaski dla Hatake i cudownych władaczy pióra - Saku i Hiny. <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Hehe. Nie ma to jak mały spamik na poprawę motywacji. ;)) Hihi

    Dziękuję i nawzajem!

    Ja chcę neeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeext! :c

    I niestety nie przepadam, aż tak za SasuSaku.... ;// KakaSaku wymiata, bo Kakashi to po prostu ciachoooo i miszczu! *-* XD <3

    Next, next, next, next, next, bo Was zaspamuję (tak, to była groźba)! ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że Wam się podoba nasza praca xd
    Mam również dla was świetną wiadomość!
    Rozdział jest już napisany, muszę go tylko poprawić i publikujemy ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg, omg, omg! NO TO MIGUSIEM :'D A i Sasusaku 4ever ;-; Bardzo lubię też Minakushi, Yahikona i Shikatema :3 Dobra dziewczęta wstawiajta :'D

    OdpowiedzUsuń
  10. No to publikujcie, jak najszybciej! Nie ma na co czekać. Zaraz wylewu dostanę. ;-; XD

    KakaSaku 4 ever! ;-;

    OdpowiedzUsuń