poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział XII cz. II

Oto i następna część :D mam nadzieję, że się spodoba ;) - Saku

Rekordowo szybko wyszedł nam całkiem fajny rozdział, mam nadzieję że się wam spodoba pisałam go całą noc( dosłownie o 5 poszłam spać gdy skończyłam), czekam na wasze komentarze chciałabym by było ich jak najwięcej bo bardzo mnie motywują ~Hina


ROZDZIAŁ XII cz. II



- Sakura, posprzątałaś swój pokój i całe piętro, tak jak cię o to prosiłam? - krzyknęła mama wchodząc do domu po dyżurze. Zdjęła szybko płaszcz i buty, zakupy zostawiła w przedpokoju i poszła zobaczyć się z córką. Z grymasem na twarzy przeszła przez zagracony salon, by po schodach wejść na "wysprzątaną " część domu. Niestety, sprawdziły się jej przypuszczenia, które zakładały, że nic nie zostanie ruszone podczas jej nieobecności. Trzema szybkimi krokami przemierzyła odległość dzieląca ją od pokoju Sakury i otworzyła gwałtownie drzwi.

 - Ja rozumiem, że święta spędzamy u dziadków i podłogi nie muszą błyszczeć, ale można chociaż trochę tutaj ogarnąć. Zgodzisz się ze mną? - zapytała opierając się bokiem o ramę.

 

- Zostaw mnie - wymamrotała dziewczyna zawijając się szczelnie w kołdrę i przewracając na drugą stronę.

 

- Wstawaj, chcę byś trochę ze mną posiedziała, opowiedziała jak było na klasowej wigilii. Mamy jeszcze tyle do zrobienia, lepiej się szybko za to zabrać, by później mieć więcej czasu na przygotowania - stwierdziła nagle miłym głosem.

 

- Mogłaś nie iść na tak długo do pracy, miałybyśmy dużo czasu na rozmowę i powtórzę, powinnaś poprosić panią Oniel, by wysprzątała dom na święta, to ty uparłaś się, że tego nie zrobisz. To teraz sama sprzątaj - odpowiedziała śmiało młoda Haruno, niechętnie podnosząc się do siadu i rzucając rodzicielce gniewne spojrzenie.

 

- Ona też ma święta i ma jeszcze kilka innych domów do wysprzątania, od nas dostała już kopertę i zobaczymy się po wszystkim. Nic się nie stanie, jak raz w roku posprzątamy trochę, czekam na dole - oznajmiła stanowczo i wyszła z progu, aby udać się na dół.

 

- Tylko śpisz w tym budynku a nazywasz go domem - szepnęła pod nosem, chowając się z powrotem pod kołdrę i ignorując uwagi mamy. Przyciągnęła do siebie poduszkę, którą dostała na klasową gwiazdkę, i próbowała zasnąć choć na chwilę.


Sprzątnie jednak nie mogło jej ominąć i po nie długim czasie została zmuszona wygramolić się z łóżka oraz zacząć coś robić. Ostatnio ciągle sprzątam, zauważyła niezadowolona układając szampony, odżywki i inne olejki w szafie zaraz po wzięciu ciepłego porannego prysznicu. Następne kilka godzin przeminęło jej na mozolnym i niechętnym wykonywaniu porządkowych czynności, wycieraniu maleńkich ilości kurzu i układaniu gazet, notatek, książek. Jej mama, a później jeszcze tata, krzątali się w kuchni, próbując ugotować coś wytrawnego i eleganckiego co zachwyciło by wymagające podniebienia dziadków. Gdy wybiła odpowiednia godzina, znudzona i wkurzona Sakura udała się do swojej różowej oazy spokoju, by tam ze spokojem przygotować się do stresującej oraz wymagającej kolacji, a także wieczoru.


O odpowiedniej porze zapakowała się z rodzicami do samochodu, ponieważ czekała ich nieco ponad godzinna podróż do sąsiedniego miasta. Sakura mając na sobie elegancką granatową sukienkę i szpilki, wysłuchiwała co ma jej do powiedzenia mama przed przyjazdem do dziadków, gdzie czekało już na nią kuzynostwo. Zamyślona spoglądała w okno, patrząc na zmieniający się krajobraz i starała się ignorować napływający do niej potok słów. Czekało ją teraz prawdziwe wyzwanie, wieczór rodzinny zawsze wiązał się z małą kłótnią i wieloma dyskusjami, a także wywyższaniem i komentowaniem oraz obgadywaniem innych. Jednak do tego już przywykła, najbardziej obawiała się swojej młodszej kuzynki, która nie straci żadnej okazji, by udowodnić, iż jest lepsza. Cała ta sytuacją stawała się coraz bardziej męcząca i zniechęcająca.

Gdy byli już całkiem blisko, różowo-włosa przypomniała sobie o jednej ważnej sprawię Proszę, proszę, bym nikogo znajomego nie spotkała, błagała w myślach obiecując, jaka to ona dzisiaj wieczorem nie będzie miła i wesoła.


- Jak zawsze mamy tu problem z zaparkowaniem - westchnął niezadowolony ojciec, wychodząc po dłuższej chwili z pojazdu i razem z żoną i córką idąc do dużego domu, w którym czekali już na nich wszyscy członkowie rodziny, było ich niewielu w porównaniu do Uchiha czy Hyuga, ale dla Sakury zdecydowanie za dużo. Jej rodzina jest ukierunkowana w medycynie, już prapradziadek był medykiem w czasie wojny tak samo jak praprababcia, z drugiej strony prapradziadek był chirurgiem a praprababcia rozpowszechniała medycynę naturalną. I tak o to teraz jej dziadkowie pełnia ważne funkcje w szpitalach, na uczelniach. Przywitała się szybko i zajęło cicho swoje miejsce. Siedząc przy dużym stole, Sakurę otaczało kilka pielęgniarek i pielęgniarzy, ratowniw medycznych, chirurgów, ordynatorów, profesorów, doktorów. Rodzina idealna, przeszło jej przez myśl. Po  krótkiej chwili, jaką spędziła w ciszy, wszyscy zasiedli, aby rozpocząć konsumpcje wybranych dań i rozwinęła się rozmowa, której Sakura tak bardzo wyczekiwała. Szybko stała się głównym tematem, jaki nasuwał się na język, bo dlaczego nie, skoro jest jedną z dwóch wnuczek, które są teraz bardziej interesujące od maluchów. Gdy tylko zalała ją fala pytań dotyczących tego, dlaczego tak właściwie ścięła swoje włosy, miała ochotę zrobić coś niemożliwego - wyjść. Grzecznie wyjaśniła, że dużo o tym myślała i świadomie podjęła tę decyzję, wygląda inaczej, nie jest już dzieckiem i to chciała wszystkim im pokazać, jednak dodała, że jej głównym celem, dla którego ścięła włosy było to, że przeszkadzały jej za bardzo w nauce, eksperymentach, pochłaniały za dużo czasu. Tak jak przypuszczała, to wyjaśnienie wystarczyło rodzinie i rozmowa zbiegła na inny temat.  Nie na długo, gdyż jej tato jest duszą towarzystwa, i zawsze za dużo mówi. Teraz znowu postanowił, wrócić do swojej córki [babcia dbała o to by rozmowa za długo nie zatrzymywała się przy pracy], skończył opowiadać o przeprowadzce przechodząc do tego, że Sakura chodzi do najlepszej szkoły w okolicy, oczywiście prywatnej bo inna nie wchodziła w grę, inna byłaby wstydem, jak powtarzał dziadek, który nie pozwalał sobie wmówić, że jest inaczej. Wszystko byłoby w porzątku, gdyby rodziców Sakury za bardzo nie poniosło. Nagle zaczęli głosić, że ścięcie tych włosów to był głupi pomysł, choć to jej włosy i jej wygląd, że opuściła się z nauką -  tym samym posyłali rady rodzicom jej kuzynki, Keshi, by nie popełniła tych samych błędów co ona, dalsze słowa podnieciły tylko rosnący w środku Sakury gniew.


- Ciociu,  nie musisz się o mnie martwić, nie popełnię tych samych błędów co nasza Sakurcia. Po pierwsze, swoją edukację rozpoczynam w jednej szkole i w tej samej kończę. Dwa, na pewno nie wybiera się do Konohy, bo słyszałam już od kilku osób, że Suna jest lepsze pod kilkoma względami. Jednym z nich jest fakt, iż tam w Konoha,  nauczyciele znęcają się psychicznie nad uczniami i jeżeli nie wywodzisz się z wpływowej rodziny, to nie masz tam czego szukać, bo bardzo trudno się dostać do tej szkoły. Poza tym, bardzo wywyższają tam uczniów, dziadku, a to według mnie jest nie sprawiedliwe, ktoś staje się lepszy za same nazwisko. W Suna, czyli w szkole, do której się wybieram tak nie jest. Patrzą na ścieżkę mojej wcześniejszej edukacji, analizują stopnie i inne osiągnięcia, by na tej podstawie zdecydować, czy mnie przyjąć czy nie - powiedziała zarozumiała dziewczyna, pewna swoich słów. Sakura spojrzała na nią wściekle i rozpoczęła kontratak, nie mogła pozwolić,  by ktoś tak otwarcie obrażał jej liceum.


- Mówisz, że nauczyciele znęcają się nad uczniami? - masz co do tego rację, pomyślała wspominając Kakashiego, jednak w tej chwili nie mogła jej przyklaskać, teraz czekał ją test, czy zdoła wybronić swoją szkołę, która oferowała jej nowe życie. - Pierwsze słyszę o czymś takim. Mam dobre stosunki z moją klasą i nigdy nikt nie skarżył się na nauczyciela. Znęcanie, gnębienie ucznia? To wyssane z palca bajki. Co do tych twoich wpływowych rodzin, to trochę wyolbrzymiasz, faktycznie jest dużo takich, dajmy na to przykład mojej przyjaciółki, Hyuga...


- Od tych Hyuga? - dopytał zaskoczony wujek.


- Tak, od tych Hyuga. Wracając, to nie jest tak, że jest głupia i nie pasuje, absolutnie nie, jest inteligentna i ciężko pracuje, by utrzymać się ponad minimalną średnią, jaka nas obowiązuje, by zdać klasę. Nawiązując do tych specjalnych względów, to tak, mają takie. Powiem ci, jak to wygląda, jeśli nosisz nazwisko np. Hyuga, wymaga się od ciebie od razu dwa razy więcej i jesteś zapisana na wszystkie zajęcia dodatkowe oraz angażowana we wszystkie imprezy. Tak to wygląda - powiedziała stanowczo, biorąc szybkiego łyka herbaty. - Powiem ci coś jeszcze, zanim mi tu zaczniesz negować. W Konoha są wspaniali uczniowie, z najwyższej półki i sami siebie motywujemy do nauki - ta zwłaszcza Karin, dodała w myślach. - Jeśli chodzi o nauczycieli, to nie wyobrażam sobie, by ktoś inny mógł mnie przygotować do egzaminu tak dobrze jak oni mogą to zrobić, poza tym wiedzą, że jesteśmy ambitni - tak, zwłaszcza Kakashi z tą swoją obowiązkową historią dla wszystkich. -  Ale co ważniejsze, moja szkoła w rankingu ponad twoją. W zeszłorocznych zawodach sportowych odnieśliśmy zwycięstwo i wróżę, że w tym roku uda nam się to powtórzyć. Z mojego liceum wywodzi się wspaniała grupa geniuszy Akatsuki, którzy miażdżyli, przez pewien okres wszystkich w konkursach z każdego przedmiotu i w zawodach sportowych. Tak to już chyba wszystko co chciałam wam powiedzieć o mojej szkole - podsumowała, zadowolona z siebie. Zauważyła, że mogłaby tak jeszcze dłużej opowiadać i chwalić Konohę, jednak jak na jeden raz tyle pochwał i przeinaczeń wystarczy. Oparła się o oparcie krzesła i czekała na kontratak, lub jakąś inną uwagę. Reakcja zwrotna przyszła niespodziewanie szybko i była zupełnie inna, niż oczekiwała tego Haruno. Keshi wybuchła śmiechem, nie był on zbyt głośny ani powalający, jednakże był to śmiech.


- Wnusiu, wnusiu, ważne byś się dużo uczyła, bo cel obydwie macie jeden, medycyna. Nie zapominajcie o tym, bo chciałbym abyście w przyszłości się wspierały. Keshi, jeżeli Saku się przyłoży i będzie ciężko pracować, to ma szansę dostać się na uczelnię, za to ty jesteś w o tyle w komfortowej sytuacji, że jeśli, a zakładam, że tak się stanie, przyjmą cię do Suny, to medycyna już jest twoja. Cel ten sam, więc nie ma się o co kłócić, my też wymagamy od was tylko kierunku, w którym  macie się rozwijać - załagodził sytuacje jeden z dziadków, spoglądając z powagą na każdą z wnuczek. " W sumie to ma rację, ale nie mogę sobie pozwolić na wmówienie mi, że podjęłam złą decyzję", postanowiła nieumyślnie zaciskając dłoń w pięść. Później przeszli już na bardziej przyziemne tematy, Keshi z jednej strony chwalił się jaka to jest wspaniała, a z drugiej dorośli rozmawiali o pracy. Tak, to był zdecydowanie najmniej ulubiony temat Sakury. Nic, tylko praca, praca i jeszcze raz praca. Była już chora od tego wszystkiego. Czy jej rodzina naprawdę nie miała jakichś innych zainteresowań prócz medycyny? Zaczęła ze złością w oczach dłubać widelcem leżący przed nią niczemu winny kawałek ciasta. Próbowała tym uciszyć bazujące w niej emocji. W końcu obiecała sobie, że będzie miła a wtrącenie się do rozmowy niezbyt porządnym komentarzem mogło zakłócić jej postanowienie. Przysłuchiwala się rozmowie, a nóż powiedzą coś ciekawego.


- Postanowiłam rozpowszechnić mój sprzęt medyczny poza krajem i otworzyć kilka sklepów. Kto nie ryzykuje ten nie ma! - zawoła z uśmiechem ciocia, która porzuciła pracę czynnej pielęgniarki dla promocji i sprzedaży sprzętu medycznego. - A tak na poważnie, to jestem dobrej myśli. Od dłuższego czasu dostajemy telefony i zamówienia z zagranicy. Znaczy to tylko jedno, jest zainteresowanie. Inna firma podeśle nam pracowników, by łatwiej było to wszystko rozkręcić. Niestety, nie znam tak dobrze języków i sama bym sobie w tej sprawie nie poradziła. W związku z czym postanowiłam zaszaleć i zatrudniłam na ten czas jednego z lepszych tłumaczy w kraju - pochwaliła się kobieta poprawiając przy tym ubranie. Sakura, która z zaskoczeniem zauważyła, że ich rozmowy również potrafią rozbudzić jakieś inne emocje oprócz beznadziejnego poczucia nudy, z niecierpliwieniem czekała na ciąg dalszy.


- Tak się cieszę, że sobie radzisz z tym całym interesem - przyznała babka chwytając się przy tym za serce.


- Tak, tak, zatem zatrudniliśmy pana Uchiha - wyznała z szerokim uśmiechem, czekając na reakcję.


- Nie wierzę! Naprawdę?


- Tak!


- To wspaniale, tych zarozumialców trudno złapać, ale nie da się ukryć, że są dobrzy, jeśli nie najlepsi, w tym co robią - westchnął z grymasem dziadek.


- Przestań, ale że szef się zgodził... Wiesz co córuś, teraz to już nic nie stoi Ci na przeszkodzie.


- Też mi się tak wydaje. Więc niejaki pan Obito Uchiha - różowo-włosa aż sapnęła z zaskoczenia ściągając na siebie uwagę zebranych. W końcu nie na co dzień dowiaduje się takich informacji. Proszę, proszę, kto by pomyślał? mruknęła inna-Sakura. - Jest nieziemsko przystojny, inteligenty a do tego przemiły! Ech, ale jaki drogi - dodała ze smutkiem i zwróciła się do siostrzenicy. - Znasz go?


- Eee tak. Tak się składa, że to mój nauczyciel - uśmiechnęła się szeroko wypowiadając te słowa. Kolejny punkt dla Konohy. - Jest wspaniałym nauczycielem, . Jego lekcje nie tylko zabawne i luźne, ale swoim podejściem sprawia, że sami chcemy się uczyć coraz więcej. Dużo rozmawiamy, co według mnie, niesamowicie podniosło moje umiejętności w posługiwaniu się tym językiem. Wiedziałam że jest dobry, bo wytwarza wokół siebie taką specjalną aurę, ale nie sądziłam, że aż tak - zakończyła ściszając głos i myśląc nad tym. Rzeczywiście był taki genialny, czy to tylko jej ciocia dostała lekkiego bzika na jego punkcie i przez to go tak chwaliła? W każdym razie był jednym z bliższych przyjaciół jej wychowawcy, co zdecydowanie świadczyło o tym, że nie był do końca normalny. 

Keshi widząc zamyślenie Sakury, była pewna, że jest to rozmarzenie z powodu wspomnianego wcześniej nauczyciela, więc postanowiła trochę pomęczyć kuzynkę

  

- Czyżby ktoś tu lubił swojego anglistę? - spytała patrząc na Sakurę i uniosła sugestywnie brwi.


- Co? - mruknęła wyrwana z zamyślenia. Całkowicie zapomniała, że jest wśród rodziny, która patrzyła teraz na nią z wyczekiwaniem. Zapewne ją o coś zapytali.. gorączkowo zaczęła udawać, ze myśli nad odpowiedzią, gdy w rzeczywistości w pośpiechu przeszukiwała pamięć, aby znaleźć w niej zadane pytanie. Coś jej zaczynało świtać, chyba pytali coś o panu Obito, więc wywnioskowała, że chcieli spytać, czy jest w porządku jako nauczyciel... Tak, to na pewno to! Pomyślała i uśmiechnęła się z satysfakcją, dumna, że uda jej się wybrnąć z tej sytuacji. - Tak, jest zawsze dla nas miły i wymaga tyle, ile wie, że jesteśmy w stanie wykonać.

- Pytałam, czy go lubisz? - spojrzenia wędrowały między jedną a drugą dziewczyną. Nikt nie zamierzał im na razie przerywać. W końcu nie często można było usłyszeć między nimi normalną wymianę zdań.


- Tak, czemu miałoby być inaczej? 


- Och, Sakura - zacmokała zniecierpliwiona Keshi obdarzając spojrzeniem teraz już zagubiona kuzynkę. - Wiesz, ze miałam na myśli coś innego. Podparła głowę na rekach. - Pytałam, czy ty go lubisz.


- Przecież j- urwała widząc spojrzenie, i doznała olśnienia. - Och - szepnęla i na jej policzkach pojawił się piękny odcień różowego. 


- Och? - powtórzyła Keshi ze słodkim uśmiechem.

- Ja.. - jak ona w ogóle śmiała insynuować coś takiego! To był jej nauczyciel. Na-u-czy-ciel. Zacisnęła pięści i powoli zaczęła się podnosić, gdy poczuła na ramieniu rękę swojego taty, który wiedział, że zdenerwowana Sakura Haruno to niebezpieczna Sakura Haruno. Rzuciła mu szybkie spojrzenie i wypuściła powietrze. Wróciła na miejsce i ze sztucznym uśmiechem zwróciła się do kuzynki. Postanowiła zagrać tą samą bronią. - Wybacz Keshi, ale nie jestem aż zdesperowana jak ty, aby gustować w nauczycielach, którzy są co najmniej 10 lat starsi. Ja, w porównaniu do niektórych - obdarzyła ja wzrokiem, który mówił  sam za siebie, kogo miała na myśli. Młodsza dziewczyna nie była brzydka, za to tak zarozumiała, ze nikt nie mógł z nią wytrzymać. - nie narzekam na brak zainteresowania u chłopców w moim wieku. Niestety będę musiała cię zmartwić, profesor Uchiha ma dziewczynę i szczerze wątpię byś, mogła go zainteresować - zakończyła z uśmiechem, którego nawet Kakashi by się nie powstydził. Teraz to jej kuzynkę trzeba było uspokajać, jednak Sakura nie miała dość, była w dobrym humorze. - Ach i mam chłopaka.


Wszyscy nagle zaprzestali swoich czynności i wpatrywali się w nią z zaskoczeniem. Wyglądało to tak, jakby ktoś zatrzymał czas, zaśmiała się na tę myśl. 


- Sakura? - zapytało kilka osób jednocześnie.


- I nic nam o tym nie powiedziałaś?


- Jak mogłaś?! Mów nam wszystko! - zarządziła ciotka.


- Ja.. - pewność siebie ja opuściła  i zarumieniła się jeszcze bardziej, niż wcześniej. - To...  Uchiha - gdy tylko powiedziała to magiczne słowo, kobiety z jej towarzystwa osłupiały i z uznaniem popatrzyły po sobie i na różowo-włosą. - I nie, to nie jest mój nauczyciel - mruknęla wściekła, widząc niektóre podejrzane spojrzenia. Na tym temat się skończył, nie trzeba było nic więcej mówić, tłumaczyć, opowiadać. Tok rozmowy powrócił na stare tory. 

Kobiety plotkowały i gadały między sobą a mężczyźni w swoim gronie. Została tylko ona, Keshi i płaczące maluchy, czyli ona i Keshi. Sakura zajęła swoje miejsce i zaczęła pić herbatę, badając wzrokiem okolicę i rozkoszować się jej smakiem. Niech to się już skończy, poprosiła spoglądając na przemądrzałą kuzynkę, która nie mając już o czym gadać, wróciła do tematu swojej przyszłej szkoły. Jakie to żałosne, stwierdziła patrząc na nią z żalem, choć w głębi ducha była już cała pod irytowana. Przeszkadzało jej nawet to, że babki nie zainteresowały się bardziej jej chłopakiem, nic, samo nazwisko wystarczyło aby ugasić ogień zainteresowania. 


- Sakura - zaczął tata, po odejściu na chwilę od swojej grupki. - Nie martw się teraz tym, co będziesz robić za kilka lat. Musisz żyć pełnią życia. A to czy się dostaniesz na medycynę czy nie, nie zmieni faktu, że razem z mamą będziemy Cię kochać.


- Dziękuję Ci tato - odpowiedziała czując jak robi się jej ciepło na sercu.


- Wiesz, jeśli nie dostaniesz się na medycynę, możesz spróbować swoich sił jako... - czekała aż powie coś mądrego - salowa - a jednak się nie udało. Zaskoczona i zła spojrzała na tatę, by przez zaciśnięte zęby wyrzucić z siebie kilka prostych słów.


- Dzięki, że we mnie wierzysz - po tym wstała od stołu, przy którym już rozbrzmiewały śmiechy.


- Gdzie idziesz? - zapytano.


- Wychodzę - rzuciła nie obracając się za siebie. Założyła płaszcz, schowała telefon do kieszeni, szalik, czapeczka, rękawiczki do kieszeni i wyszła szybko przemierzając ulicę, by jej przypadkiem nie dogonili i zabrali do domu.

Schowała się za rogiem, by odczekać chwilę aż opadną emocje i jej rodzina wróci do domu. Stala z boku, podczas gdy kilka osób wołało ją i namawiało do powrotu, próbowano również zadzwonić do niej na komórkę, ale wyłączyła wszystkie dźwięki, po czym schowała telefon do kieszeni. Zaraz potem ruszyła pomału w kierunku głównego placu. Na dworze był mróz, więc szybko zrobiło jej się zimno w nogi, lecz mimo to nie zamierzała wracać, zdecydowanie szła przed siebie. Ostrożnie stawiała kroki, starając się nie kusić losu, bo szpilki stanowiły małe niebezpieczeństwo. Obym tylko nikogo nie spotkała, prosiła w duchu przechodząc obok szkoły i  mając w głowie starych znajomych z dzieciństwa oraz tego jednego, którego poznała całkiem niedawno. Kisame. Kiedy to ostatnim razem była na spotkaniu Akatsuki, rozmawiała z Deidarą o tym, jak spędza święta, ten z kolei podsłuchał część rozmowy i wyłapał nazwę miasta, w którym mieszkają jej dziadkowie. Okazało się później, że jest to jego rodzinne miasto i on również spędzi tam święta, zapraszał ją na gorącą czekoladę, ale przyrzekła sobie, że go nie wykorzysta. Przemierzała  uliczki, ostrożnie stawiając nogi na oblodzonym chodniku. Dookoła niej świeciły się lampy i  światła w oknach, było już późno i w zasadzie większość rodzin skończyła do tej pory swoją kolacje, mimo to mało ludzi pałętało się po okolicy. Pewnie z powodu temperatury mruknęła z ironią inna-Sakura, jednak jej komentarz pozostał bez odpowiedzi.


Czuła upływ czasu, na wszelki wypadek zajrzała do telefonu, by się upewnić, że nie dostała wiadomości z informacją od mamy, iż wyjeżdżają za 10 minut i nie będą na nią dłużej czekać. Było zdolni to zrobić, a ona nie zamierzała tu zostawać. Kochała swoich dziadków, ale fakt, że Keshi miała u nich nocować, nie napawał jej optymizmem. Na szczęście żaden  z tego typu sms-ów nie pokazał się na ekranie blokady. Zawróciła w drogę powrotną i w między czasie, skoro już trzymała telefon ponownie w dłoni, gdzie jego miejsce, postanowiła odpisać na kilka wiadomości. I jak to często bywa z takimi wynalazkami, Sakura wpadła w trans i już nie myślała o tym gdzie i jak stawia stopę, liczył się tylko ekran i ona.  Nagle weszła na dość nierówny chodnik i nie zwracając na niego większej uwagi,  postawiła swój obcasik i mało stabilny bucik na oblodzony kamień. Upadek był natychmiastowy, najpierw noga, później tyłek i nadgarstek do podparcia.

- Ała - powiedziała zaskoczona i sparaliżowana nagłym bólem mającym swoje ognisko w nodze i ręce. Po kilku sekundach szok minął i ból stał się o wiele mocniejszy, Sakura wgryzła się w ramię by zdusić głośny jęk i ewentualny krzyk. Kilka łez pociekło jej po policzkach.  Doczołgała się z trudem na bok chodnika i rozejrzała po okolicy. Jak na złość nikogo nie było w pobliżu. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zadzwonić po rodziców i pozwolić im działać ale... duma na to nie pozwalała. Wzięła do ręki komórkę, i niczym od niechcenia zaczęła przeglądać kontakty aż w końcu zatrzymała się na jednym, tym z którego nigdy nie chciała skorzystać.

- Najwyżej odmówi udzielenia pomocy i tak mnie tam nie lubią - westchnęła zrezygnowana, ocierając łzy i tworząc czarne scenariusze.


- Cześć, nie przeszkadzam?... Chcesz się spotkać?...


***


- Co taki różowy cukierek robi sam w zimny wieczór? - zapytał chłopak siadając obok niej.

- Potrzebował ochłodzenia, ale teraz już mu za zimno i prosi o pomoc- odpowiedziała pół żartem, gdyż trochę już go znała i wiedziała, że taki jest jego sposób rozmowy. Dość oryginalny i irytujący.


- W takim razie chodźmy - zaproponował wstając dynamicznie i wyciągając do niej pomocną dłoń.


- No bo właśnie.. problem jest taki...  Że cukiereczek się połamał - wymamrotała nieśmiało odwracając wzrok.


- Co takiego? - zamartwił się i natychmiast przejęty ukucnął naprzeciw niej, by dowiedzieć się czegoś więcej. - Mów.


- Przewróciłam się i bardzo mnie boli noga i lewy nadgarstek - przyznała z grymasem na twarzy i z łzami w oczach. Wiedziała, jak powinna sobie z tym poradzic, nie raz przeszła kurs pierwszej pomocy, jednak teraz miała tego wszystkiego dosyć i potrzebowała kogoś.


- Haha, to faktycznie cukiereczek się połamał, ech ale z ciebie agentka - westchnął rozbawiony, ucierając jej łzy i biorąc na ręce. - Szczęście, że postanowiłaś klapnąć nie daleko mojego domu, nie muszę Cię za daleko nosić.


- Dzięki - szepnęła nieśmiało, zarumieniona, bo w końcu prawie obcy chłopak niósł ją na rękach i... byli tak blisko siebie. Kisame należał do tego typu chłopaków, którzy dbają o sylwetkę, chodzą regularnie na siłownię, przez co są rozbudowani i umięśnieni. Jego włosy z kolei zostały pofarbowane na jasnoniebieski, zaczesane w wysokiego irokeza tak, że włosy z przodu były dłuższe niż te z tyłu a boki wygolone. W uszach miał tunele i jeszcze kilka innych kolczyków. Miał małe oczy i niemiły wyraz twarzy i ogólnie gdyby nie fajny charakter i oryginalny styl, większość dziewczyn nawet by na niego nie spojrzała.  Po przejściu kilku uliczek stanęli przed niewielkim domkiem.



- No to dotarliśmy - westchnął, wchodząc na posesję. - Witaj w moich skromnych progach.

Domek był ładny, z zewnątrz zwyczajny, na pierwszym piętrze w szczególności odznaczała się biel, szarość i ... akwarium.


- Ktoś tu lubi rybki - zagadała, próbując o własnych siłach zdjąć kurtkę.


- Tak, to chyba obsesja wszczepiana dzieciom zaraz po urodzeniu - wyjaśnił śmiejąc się przy tym z samego siebie i pomagając dziewczynie. Chwilę później siedzieli już na piętrze popijając ciepłą herbatę. Oczywiście tam również musiał ja zanieść. 


Sakura leżała na kanapie a Kisame siedząc na podłodze opierał się o nią. W między czasie gospodarz opowiadał, jak to przez całe dzieciństwo mieszkał na parterze z rodzicami i dopiero teraz całkiem nie dawno postanowił skończyć to co rodzice zaczęli. Samodzielnie pod siebie wykończył piętro i od czasu do czasu sobie tu pomieszkuje, mimo iż ma już swoje mieszkanie niedaleko uczelni na którą uczęszcza.


- A tak właściwie, to co studiujesz? - dopytała.


- Właśnie, zapomniałem. Czemu nic nie mówisz, że mam zobaczyć twoją nogę?Studiuję fizjoterapia, ale poza tym jestem też ratownikiem. Zobaczmy coś ty tu sobie zrobiła - wymamrotał delikatnie ściągając jej buty, aby nie dodawać niepotrzebnego bólu. Z ironią pomyślała, ze czuje się trochę jak Kopciuszek, jednak jej książę był tak skupiony  na tym, co robił, ze wolała nie wypowiadać tego na głos, by go nie rozpraszać. Po dokładnych oględzinach, które mimo starań i tak bolały, ale starała się twardo tego po sobie nie pokazywać, spojrzał jej ze smutkiem w oczy.- Złamana. Daj mi teraz nadgarstek-  polecił a ta posłusznie wykonała jego polecenie. Łezka zakręciła się w jej oku, złamana noga niosła ze sobą dużo wyrzeczeń, szybko ją otarła i zmartwienia odłożyła na później.

- Tutaj jest lepiej, nadgarstek jest tylko mocno nadwyrężony.  Dam ci zaraz lód, zmniejszymy obrzęk i ból - rzucił przez ramię znikając za ścianą. - Nie ominie cię wizyta w szpitalu, więc dzwoń po rodziców - zawołał, pojawiając się za chwilę z workiem lodu. - A teraz mów, co się dokładnie stało - zażądał a podłamana Sakura nie miała siły mu się sprzeciwić czy nawet pomyśleć o tym, by ułożyć szybko inną wersje wydarzeń. Opowiedziała mu wszystko to, co uznała za stosowne, podziwiając przy tym jego wytatuowane ręce. Gdy skończyła, zadzwoniła do mamy i powiedziała, gdzie mają przyjechać, po czym przenieśli się  na dół, by tam poczekać na państwa Haruno. Nie trwało to długo, Kisame zaniósł dziewczynę do samochodu, podziękowała mu i szybko pocałowała go w policzek. Odwróciła się do rodziców i bez większych wyjaśnień powiedziała tylko 3 słowa, następnie założyła słuchawki na uszy i pogrążyła się w myślach: 


- Jedziemy do szpitala.

25 komentarzy:

  1. PRZED HATAKE! PIERWSZA! Dobra zabieram się za czytanie ;3;

    OdpowiedzUsuń
  2. O.O A zawody?! DDD: OOOO NIEEEE DDDD: To niech Sasuke tez sobie coś zrobi! Przynajmniej razem posiedzę na ławce '-' Bosh... kochane moje, kiedy następny rozdział? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie jesteśmy w stanie powiedzieć, kiedy się pojawi. Jedziemy teraz na obóz, a nie umiemy pisać razem - za dużo się kłócimy xd Jedyne, co będziemy mogły zrobić, to ułożyć plan na następny rozdział i na pewno to zrobimy :D
      Także życzę wytrwałości w czekaniu ;)

      Usuń
    2. Miłego obozowania zatem <3

      Usuń
  3. *-* Rozdział... hmm... tak jak zawsze - cudo!
    Czekam oczywiście z niecierpliwością na kolejną notkę i przesyłam wam dużo pokładów weny, chęci do pisania i wszelakiej mocy, abyście się nie kłóciły. XD

    Już wprost nie mogę się doczekać następnego rozdziału! >.< ^^

    Czekam oczywiście także na Kakashiego. *-* XD Nic nie poradzę, że go ubóstwiam i choć mam ogromne umiejętności w przejrzeniu ludzi "na wylot" to nie mogę przejrzeć Kakasia w tym opko. ;// Czasem jest miły, a czasem... Hmm. Podejrzewam, że wyznaję on zasadę "kto się czubi, ten się lubi", ale chwilami o niej zapomina i jest nadzwyczaj miły... XDD
    Cóż. Po prostu czekam na rozdzialik i Kakashiego! *-* <3

    Ech, niestety nie udało mi się zobaczyć rozdziału pierwszej.. To jak zmaza na moim honorze.... ;// XD

    Powodzenia! ^^
    Czekam. ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Hatake, trzeba je zmotywować spamem ;-; Innego wyjścia nie widzę... :F :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nosz halo, no! Co jest?! Dawać next! xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Jak ponownie wpadniemy w tryb szkolny, to powinnyśmy być wstanie coś wrzucić. Na razie musicie uzbroić się w cierpliwość :(

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. :(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie pamiętam co się działo :''''<

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie pamiętam co się działo :''''<

    OdpowiedzUsuń
  11. No wiecie co. HAK tak można :'C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, przepraszam. Tym razem całą winą możecie obarczyć mnie, Hina wywiązała się ze swojej pracy na czas.

      Usuń
  12. Popieram. Totalnie nie pamiętam co tam się działo :< Luuuudzie mamy długi weekend! :(( Można w tym czasie coś napisać! :< No i jeszcze 11 listopada znowu będzie długi weekend, więc jeśli nie teraz to powinno się obmyślać, fabułę, aby zacząć pisać w ten weekend po 11 listopadzie. :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w następny długi weekend mamy zamiar zrobić plan i zacząć powolutku pisać ;)

      Usuń